Aż 17 goli strzelili piłkarze w rozegranych we wtorek i środę pierwszych czterech meczach 1/4 finału Ligi Mistrzów. Sensacją jest odpadnięcie już w tej fazie rozgrywek Liverpoolu i Tottenhamu – finalistów poprzedniej edycji Champions League. Wydarzeniem był też awans Atalanty Bergamo kosztem Valencii i cztery gole strzelone hiszpańskiej drużynie przez Słoweńca Josipa Ilcicia.
Broniącą tytułu ekipę „The Reds” wyeliminowało Atletico Madryt. Liverpool w pierwszym meczu przegrał 0:1, ale na swoim boisku zdominował drużynę trenera Diego Simeone kompletnie. Przewaga podopiecznych Juergena Klopa była tak przytłaczająca, że doprawdy trudno pojąć jakim cudem hiszpańskiej drużynie udało się ten mecz wygrać. Gospodarze mieli sytuację pod kontrolą, bo po wielu próbach w końcu objęli prowadzenie 1:0 i doprowadzili do dogrywki, w której szybko, bo w 93 minucie strzelili gola na 2:0. Potem jednak bramkarz Liverpoolu Adrian, zastępujący kontuzjowanego Alissona Beckera, popełnił koszmarny błąd i w 97. minucie Atletico wróciło do gry o awans. Atakujący wściekle gracze Liverpoolu w 105. minucie dogrywki po raz drugi zapomnieli o pilnowaniu dostępu do własnej bramki i Marcos Lorente po raz drugi pokonał Adriana. W tym momencie z ekipy „The Reds” uszło powietrze i rozbity psychicznie zespół obrońców tytułu „dobił” w ostatniej minucie dogrywki Alvaro Morata, strzelając gola na 3:2. Klopp po meczu narzekała na skrajnie defensywny styl gry Atletico i pochwalił swoich zawodników „Jestem bardzo dumny z moich chłopców, ponieważ przez 95 minut grali rewelacyjnie w piłkę. Wszyscy widzieli, że aby nas pokonać, trzeba mieć mnóstwo szczęścia” – podsumował niemiecki szkoleniowiec. Los Liverpoolu podzielił też Tottenham Hotspur, który w pierwszym meczu u siebie przegrał z RB Lipsk 0:1, a w rewanżu dostał od niemieckiej drużyny lanie 0:3. Trener „Spurs” Jose Mourinho przyjął porażkę ze spokojem i nawet zdobył się na kilka komplementów pod adresem rywali.
Mniej szczęścia miał inny z niemieckich zespołów, Borussia Dortmund, której los w ćwierćfinale wyznaczył za przeciwnika Paris Saint-Germain. U siebie dortmundczycy wygrali 2:1 po bramkach 19-letniego Erlinga Haalanda, ale w rewanżu niebywale skuteczny w tym roku norweski napastnik swojego bramkowego konta nie poprawił i zakończył występy w Lidze Mistrzów z 10 golami. A był najgroźniejszym konkurentem Roberta Lewandowskiego, który z 11 trafieniami jest liderem klasyfikacji strzelców tych rozgrywek. Paryską drużynę do zwycięstwa poprowadził Neymar, który po raz pierwszy odkąd jest graczem PSG w wiosennej części sezonu jest zdolny do gry i mógł pomóc drużynie w wymarzonym awansie do półfinału Ligi Mistrzów. Neymar po meczu nawet zakpił lekko z Haalanda parodiując piłkarską „cieszynkę” Norwega. „Lewemu” Brazylijczyk w walce o koronę raczej nie zagrozi, bo ma na koncie tylko trzy gole.
Nie ma na to większych szans także autor największego strzeleckiego wyczynu w rozegranych w tym tygodniu czterech spotkaniach ćwierćfinałowych – grający w Atalancie Bergamo Josip Ilcic, który w spotkaniu rewanżowym z Valencią zdobył cztery bramki. Słoweniec ma jednak teraz na koncie w sumie pięć trafień, a jego zespół, chociaż jest rewelacją rozgrywek (w dwumeczu z Valencią strzelił osiem goli i stracił cztery), może w półfinale w związku z szalejącą w tym kraju epidemią koronawirusa w ogóle nie zagrać.
Wyniki 1/4 finału Ligi Mistrzów:
FC Liverpool – Atletico Madryt 0:1, 2:3; Atalanta Bergamo – Valencia CF 4:1, 4:3; Paris Saint-Germain – Borussia Dortmund 1:2, 2:0; RB Lipsk – Tottenham Hotspur 1:0, 3:0.
W przyszłym tygodniu odbędą się cztery pozostałe spotkania rewanżowe: Bayern Monachium – Chelsea Londyn (3:0), FC Barcelona – SSC Napoli (1:1), Juventus Turyn – Olympique Lyon (0:1) i Manchester City – Real Madryt (2:1).