8 listopada 2024

loader

Trudne dni Jana Bednarka

Poprzedni tydzień był ciężki dla Jana Bednarka. Jego zespół, Southampton, najpierw przegrał 0:9 z Manchesterem United, a w sobotę z Newcastle 2:3. Obrońca reprezentacji Polski w obu meczach strzelił samobójcze gole.

W miniony wtorek ekipa Southamptonu została rozgromiona przez „Czerwone Diabły” aż 0:9. Bednarek zagrał w tym spotkaniu nie lepiej i nie gorzej od reszty kolegów z zespołu, ale miał pecha, bo po jednej z niefortunnych interwencji zaliczył bramkę samobójczą. Takie trafienia do własnej bramki zawsze obniżają noty wystawiane środkowym obrońcą. W sobotę w ramach 23. kolejki Premier League „Święci” zmierzyli się na wyjeździe z Newcastle United. Gospodarze pierwszego gola strzelili w 16. minucie i było to debiutanckie trafienie pozyskanego z Arsenalu Londyn Joe Willocka w barwach Newcastle. Dziesięć minut później w kolejnej akcji ofensywnej Paragwajczyk Miguel Almiron z linii pola karnego kopnął piłkę w kierunku bramki Southamptonu, ale miał przy tym mnóstwo szczęścia, bo trafił futbolówką między nogi blokującego jego strzał Bednarka. Polski obrońca niewiele mógł zrobić, a piłka odbita od jego nogi zmieniła lekko kierunek i myląc bramkarza „Świętych” Alexa McCarthy’ego wpadła do siatki. Takie rzeczy w futbolu zdarzają się także najlepszym, ale Bednarek miał prawo czuć się zdołowany, bo pokonując w drugim meczu z rzędu własnego bramkarza może stracić zaufanie trenera i sympatię kibiców Southamptonu. Ostatecznie sędziowie w nie uznali tego gola jako samobójczego Bednarka, tylko przypisali go Almironowi, który jeszcze przed przerwą zdobył swoją drugą bramkę w tym spotkaniu, a jak się potem okazało – zwycięską dla Newcastle, bo spotkanie zakończyło wygraną tego zespołu 3:2.
Z polskich piłkarzy występujących w klubach Premier League udany weekend miał Łukasz Fabiański, który zachował czyste konto w wyjazdowym meczu West Hamu z Fulham (0:0). Natomiast pozyskani zimą przez Brighton&Hove Albion Jakub Moder i Michał Karbownik całe spotkanie z Burnley (1:1) spędzili na ławce rezerwowych.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Dominacja Graneruda

Następny

Samobójstwo piłkarza

Zostaw komentarz