3 grudnia 2024

loader

Upadek Ruchu Chorzów

Stadion Ruchu Chorzów

Dwa spadki rok po roku zepchnęły chorzowski klub na peryferia polskiego futbolu. Na trzecim poziomie rozgrywek 14-krotny mistrz kraju jeszcze w swojej blisko stuletniej historii nie grał. Tonący w długach Ruch stoi nad przepaścią.

 

Kryzysy w 98-letniej historii chorzowskiego klubu zdarzały się co jakiś czas, zawsze ich powodem był brak pieniędzy, ale aż do sezonu 1986-1987 jakimś cudem udawało się drużynie uniknąć degradacji z najwyższej klasy rozgrywkowej. Tym razem się nie powiodło – chorzowianie dwukrotnie przegrali po 1:2 w barażu o utrzymanie z Lechią Gdańsk i wylądowali w II lidze. Wśród graczy roniących łzy po spadku był Krzysztof „Gucio” Warzycha, dziś żywa legenda „Niebieskich”, ale też jeden ze sprawców obecnego upadku. Wtedy, 31 lat temu, Ruch poniósł się z kolan błyskawicznie, bo po roku wrócił do ekstraklasy z impetem i z marszu zdobył mistrzostwo Polski, a wspomniany „Gucio” został królem strzelców z dorobkiem 24 goli.

 

Pechowiec Warzycha

W następnym sezonie chorzowianie zagrali w europejskich pucharach i odpadli w potyczce z CSKA Sofia, wtedy występującym karnie pod nazwą Sredec Sofia, ale z takimi wybitnymi graczami w składzie, jak Christo Stoiczkow i Ljubosław Penew. Ten pierwszy rok później wyląduje za cztery miliony dolarów w Barcelonie i zostanie gwiazdą tego klubu. Jego tropem pójdzie też gwiazdor Ruchu Krzysztof Warzycha, którego za jedną czwartą tej kwoty kupił Panathinaikos Ateny. „Gucio” już do końca poważnej piłkarskiej kariery grał w tym klubie stając się jego najskuteczniejszym strzelcem i jednym z najwybitniejszych graczy w historii.

Niestety, erze narodzin i burzliwego rozwoju wilczego kapitalizmu w Polsce „Niebiescy” znów popadli w finansowe tarapaty i w 1995 roku po raz drugi w historii spadli z ekstraklasy. Tym razem znowu szybko podnieśli się z upadku i po roku gry w II lidze ponownie wrócili do ligowej elity. W sezonie 1999-2000 Ruch zakończył rozgrywki w ekstraklasie na trzecim miejscu i od tamtej pory już więcej razy na podium nie stawał, a w 2003 roku po raz trzeci zaliczył spadek do niższej ligi. Tym razem na dłużej, bo zadłużony po uszy klub ledwie wybronił się przed degradacją do trzeciej ligi. Wrócił do elity dopiero w w sezonie 2007-2008, a i to z problemami, bo PZPN z powodu ciążących na chorzowskim klubie długów nie chciał mu przyznać licencji. Ostatecznie „Niebiescy” dostali zgodę i przez następne 10 lat rywalizowali w ekstraklasie, z każdym rokiem jednak ich finansowa sytuacja robiła się coraz gorsza.

 

Pod ciężarem długów

Wiosną 2016 roku Ruch otrzymał od samorządu miejskiego, który jest udziałowcem klubu, pożyczkę w wysokości 18 mln złotych. Zastrzyk gotówki na chwilę uspokoił burzliwe nastroje piłkarzy, którzy pod wodzą trenera Waldemara Fornalika zdołali zakończyć rozgrywki na ósmym miejscu. Kłopoty jednak się nie skończyły, wręcz przeciwnie. Latem 2016 roku rezygnację z kierowania klubem po czterech latach złożył jego prezes i współwłaściciel Dariusz Smagorowicz. Zastąpił go Janusz Paterman, którego jednak po miesiącu rada nadzorcza odwołała i w jego miejsce prezesem ustanowiła innego z głównych akcjonariuszy klubu Aleksandra Kurczyka.

Tak zaczęła się wojna działaczy o władzę nad klubem. W lutym 2017 roku Paterman, właściciel m.in. sieć kawiarni i restauracji na Górnym Śląsku, odkupił udziały od Smagorowicza i został największym akcjonariuszem, a także ponownie prezesem klubu. On też ujawnił, że na Ruchu ciąży dług w wysokości 36 mln złotych. PZPN ukarał natychmiast chorzowian odjęciem czterech punktów oraz obowiązującym od połowy lutego 2017 półrocznym zakazem transferowym. W maju 2017 radni Chorzowa zgodzili się za zakup z budżetu miasta pakietu akcji Ruchu za dwa miliony złotych. Te pieniądze pozwoliły na spłatę należności wymaganych do uzyskania licencji. Po zakończeniu sezonu zasadniczego odszedł z klubu Waldemar Fornalik, którego w roli trenera zastąpił ściągnięty z Grecji Krzysztof Warzycha. Niestety, „Gucio” nie okazał się trenerskim geniuszem i po raz drugi w życiu przeżył spadek z Ruchem do niższej ligi.

 

Piłkarze wbili ostatni gwóźdź

Ostatnie dwa lata to w historii Ruchu okres nieustającego gaszenia pożarów. Ekipa Patermana musiała zmagać się nie tylko z pozostawionym przez poprzedników garbem długów, ale też niechęcią obecnych władz PZPN, przeciwko którym w walce wyborczej opowiedział się Smagorowicz. Swoje trzy grosze dorzucili też piłkarze. Pamiętną porażkę 0:6 ze Śląskiem Wrocław poprzedziła karczemna awantura wywołana przez część zawodników dążących do rozwiązania kontraktów z winy klubu. Sytuacja powtórzyła się rok później w I lidze, gdy zespół już pod wodzą słynącego z silnej ręki Dariusza Fornalaka niespodziewanie przegrał na swoim stadionie z również walczącą o utrzymanie Pogonią Siedlce 0:6, a w następnej kolejce na wyjeździe 1:6 z Miedzią Legnica. Po tych porażkach było już jasne, że zespół spadnie z ligi i trener Fornalak dostał przyzwolenie na wystawianie do gry młodych piłkarzy, którzy maj być trzonem kadry Ruch w trzeciej lidze. Kibice na razie od klubu się nie odwrócili, swoje wsparcie podtrzymują też władze Chorzowa. Ale przyszłość „Niebieskich” mimo to nie rysuje się na razie w jasnych barwach.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Lewandowski nie tracił czasu

Następny

Vital Heynen miesza i żartuje

Zostaw komentarz