Norweskie ministerstwo zdrowia odrzuciło w miniony wtorek prośbę piłkarskiej federacji tego kraju (NFF) o zgodę na rozegranie kilku meczów z udziałem 2,5 tysiąca kibiców. W dalszym ciągu obowiązuje limit 200 osób na trybunach.
Działacze norweskiej federacji piłkarskiej powoływali się na rozwiązania stosowane w innym ze skandynawskich krajów, Danii. W tej chwili duńskie władze zezwalają na wpuszczanie kibiców na trybuny, ale w odizolowanych grupach liczących nie więcej jak 500 osób i siedzących w odległości 1,5-2 metrów. Ale w przypadku największego stadionu w Danii, Parken w Kopenhadze, który ma pojemność 38 tys. miejsc, umożliwia to obecność na trybunach 10 tysięcy widzów w 20 oddzielonych od siebie sektorach. Dlatego NFF wyraziło niezadowolenie z nieprzejednanego stanowiska norweskiego ministerstwa zdrowia, uznając je za „przykre i niezrozumiałe”. Stanowisko federacji publicznie ogłosił Nils Fisketjoenn: „Analizując sytuację w Danii wyszliśmy z propozycją rozegrania czterech meczów z 2,5 tysiącem kibiców w dniach 14-26 sierpnia na największych stadionach w naszym kraju. Uważamy, że zwiększenie liczby osób jest możliwe przy utrzymaniu obowiązujących obostrzeń epidemiologicznych”. W odpowiedzi dyrektor ds. imprez masowych w ministerstwie zdrowia Bodil Blaker stwierdziła jednak dobitnie, że „najwcześniej 1 września jest dopiero planowane rozważenie możliwość zwiększenia liczby widzów na imprezach sportowych z 200 do 500 osób, dlatego w tej chwili pomysł wpuszczenia na trybuny 2,5 tysiąca kibiców jest absolutnie wykluczony”. Także w bezpośrednio sąsiadującej z Norwegią Szwecji władze są niepodatne na naciski działaczy piłkarskiej federacji (SvFF) i nadal utrzymują w mocy wprowadzone restrykcje, które w niektórych rozwiązaniach są nawet ostrzejsze niż w Norwegii, co może dziwić zważywszy na fakt, że szwedzkie władze w czasie pandemii nie narzuciły obywatelom tak surowych zakazów, jak zrobiono to w wielu innych krajach. Do 31 sierpnia na imprezy sportowe w Szwecji można wpuszczać maksymalnie 50 osób.