Siatkarze Jastrzębskiego Węgla przez pandemię koronawirusa nie mogą rozwinąć skrzydeł w Lidze Mistrzów. W poprzednim sezonie z powodu groźby zakażenia klub wycofał drużynę z rozgrywek, a w tym sezonie wirus znowu stanął im na drodze, bo tuż przed wyjazdem na pierwszy turniej w obecnej edycji LM do Berlina wykryto u kilku zawodników zakażenie.
Jastrzębski Węgiel nie zagrał w turnieju 4. rundy Ligi Mistrzów z powodu „niepokojących skutków infekcji i niektórych zawodników oraz zdekompletowania składu”. We wtorek 8 grudnia jastrzębianie mieli wznowić rywalizację w zmierzyć się w stolicy Niemiec z zespołami Berlin Recycling Volleys, Zenitem Kazań i ACH Ljubljaną. Ekipa Jastrzębskiego Węgla od kilku tygodni jest nękana przez koronawirusa. Już w listopadzie kilku zawodników otrzymało pozytywny wynik testu. Przed podróżą do Berlina cały zespół ponownie został przetestowany i w piątek 4 grudnia wszyscy zawodnicy oraz członkowie sztabu szkoleniowego Jastrzębskiego Węgla zostali poddani testom RT-PCR na obecność wirusa SARS-CoV-2, zgodnie z procedurą ustaloną przez Europejską Konfederację Siatkówki i obowiązującą przed każdym z turniejów Ligi Mistrzów w obecnej edycji tych rozgrywek. Otrzymane wyniki badań w przypadku trzech zawodników dały rezultat pozytywny, a na dodatek jeden z siatkarzy, który 2 grudnia powrócił do treningów po przebyciu zakażenia, w czasie jednego z treningów zgłosił sztabowi szkoleniowemu kłopoty z ustabilizowaniem tętna, które pojawiły się u niego po lekkim wysiłku. Władze klubu zdecydowały więc o skierowaniu wszystkich ozdrowieńców na dodatkowe badania krwi i testy wysiłkowe. Ta decyzja, jak najbardziej w obecnej sytuacji epidemicznej zrozumiała, doprowadziła jednak do zdekompletowania kadry zespołu dosłownie w przededniu wyjazdu na turniej Ligi Mistrzów do Berlina.
Prezes Jastrzębskiego Węgla Adam Gorol tłumaczy, że opierając się o sobotnie wyniki, nie był w stanie skompletować ekipy jednoznacznie „czystych” graczy, których można by było bezpiecznie wysłać do Niemiec. Klub starał się skontaktować z Sanepidem, żeby ustalić, kto mógłby pojechać, a kto musi iść na kwarantannę, ale z uwagi na wolny dzień od pracy nie było możliwości otrzymania odpowiedzi. „Szukaliśmy rozwiązania cały weekend. Walczyliśmy do ostatniej chwili, ale nic nie wskóraliśmy. Byliśmy gotowi jechać do Berlina w okrojonym składzie. Z Zenitem Kazań pewnie mielibyśmy małe szanse na wygraną, ale z zespołami z Niemiec i ze Słowenii moglibyśmy powalczyć. Potrzebowaliśmy jednak jednoznacznego stanowiska Sanepidu, którego nie dostaliśmy do czasu, gdy trzeba już było coś zadecydować. I to przesądziło” – zapewnia prezes Gorol.
„Wycofanie zespołu z rozgrywek to była bardzo trudna decyzja, ale jedyna, jaką w obecnej sytuacji mogłem podjąć. Najważniejsze jest przecież zdrowie zawodników i członków sztabu szkoleniowego. Nie mogłem ryzykować ich zdrowiem, a także narażać tych wszystkich osób, które miałby kontakt w najbliższych dniach z naszym zespołem. Czyniłem starania, by zespół Jastrzębskiego Węgla miał możliwość udziału w obecnej edycji LM, a gdy po żmudnych kwalifikacjach awansowaliśmy do tych rozgrywek, teraz musimy zrezygnować z udziału już w pierwszym turnieju czwartej rundy. Wielka szkoda, ale wierzę, że nasz zespół w możliwie krótkim czasie odzyska pełną gotowość do dalszej gry” – dodaje prezes Gorol.
We wtorek Europejska Konfederacja Siatkówki (CEV) ukarała Jastrzębski Węgiel walkowerami. „Wyrażamy żal z powodu zakażeń w waszym zespole, lecz zgodnie z regulaminem taka sytuacja skutkuje nałożeniem walkowerów i wyników 3:0 (25:0, 25:0, 25:0) na zespół, który nie przystąpił do rywalizacji. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i z niecierpliwością oczekujemy, by powitać waszą drużynę w lutym 2021 w Kazaniu” – napisano w komunikacie CEV przesłanym polskiemu klubowi.
Teraz w Jastrzębskim Węglu czekają na werdykt Sanepidu i jego ocenę obecnej sytuacji. Władze klubu chcą wiedzieć, kogo mogą dopuścić do treningów i meczów, a kogo mają izolować. Turniej w Berlinie przepadł, ale zespół walczy też w PlusLidze. Prezes Gorol zapewnia, że w jego klubie koronawirusa traktuje się bardzo poważnie. Od początku pandemii przeprowadzono w klubie już prawie 300 testów za które zapłacono już blisko sto tysięcy złotych.
W Lidze Mistrzów graj jeszcze trzy inne polskie zespoły – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i PGE Skra Bełchatów są gospodarzami turniejów w swojej grupie, w której rywalizują jeszcze turecki Fenerbahce Stambuł i belgijski Lindemans Aalst. Natomiast VERVA Warszawa od wtorku powalczy w turniejach w Belgii i we Włoszech z belgijskim Knack Roeselare, włoskim Leo Shoes Modena i rosyjskim Kuzbassem Kemerowo.