1 grudnia 2024

loader

Wojna futbolistów z Trumpem

Megan Rapinoe od lat wojuje z prezydentem USA

Amerykańska Federacja Piłkarska (US Soccer) zignorowała prezydenta USA Donalda Trumpa i na przekór jego opinii zmieniła protokół regulujący zasady zachowania się podczas hymnu narodowego. Teraz piłkarki i piłkarze nie będą musieli już obowiązkowo stać na baczność i trzymać prawej ręki na sercu. I mogą nawet klęczeć.

Odgrywanie hymnów przed meczami drużyn narodowych to w piłce nożnej uświęcony tradycją sportowy rytuał, który wszędzie jest pieczołowicie kultywowany. Zwyczajowo zawodniczki i zawodnicy w jego trakcie stoją w pozycji „na baczność”. Ten wymóg jest wszędzie obowiązkowy, dowolne są natomiast dodatkowe zachowania, jak trzymanie prawej ręki na sercu, chwytanie się za ramiona, śpiewanie czy ustawianie twarzami w kierunku wywieszonej na stadionie flagi. Kibice na ogół nie są tolerancyjni w kwestii nawet niewielkich odstępstw w tym rytuale, o czym przekonała się w Polsce choćby piosenkarka Edyta Górniak, której nowatorskie wykonanie polskiego hymnu podczas rozegranych w 2002 roku w Korei Południowej i Japonii mistrzostw świata spotkało się nad Wisłą z powszechnym potępieniem.
W Stanach Zjednoczonych podczas sportowych wydarzeń do interpretacji hymnu narodowego obywatele nie przywiązują aż takiej przesadnej wagi, ale lekceważących zachowań podczas jego wykonywania już tak. Tak też odebrano w 2016 roku zachowanie gracza NFL Colina Kaepernicka, który przed ligowym meczem podczas hymnu przyklęknął, a potem zaintrygowanym dziennikarzom wyjaśnił, że to jego sprzeciw przeciwko złemu traktowaniu przez jego kraj kolorowych obywateli. „Gest Kaepernicka” odbił się w USA szerokim echem i znalazł wielu naśladowców, ale władze ligi NFL wszelkie tego typu protesty przeciwko brutalności policji wobec Afroamerykanów skutecznie spacyfikowały.
Trump naciska na Twitterze
Spora w tym „zasługa” Donalda Trumpa, który właśnie objął rządy w Białym Domu i z tej pozycji zaapelował na Twitterze do szefów największej zawodowej ligi futbolu amerykańskiego, żeby zabronili zawodnikom klękanie podczas odgrywania hymnu narodowego. „Czyż nie mają zapisane w kontraktach, że muszą stać na baczność, z ręką na sercu?” – pisał Trump. I domagał się sankcji wobec naśladowców Kaepernicka. „Pierwszy raz na kolanach – wyrzucić z meczu. Drugi raz – zawiesić na cały sezon bez zapłaty” – domagał się prezydent USA, grzmiąc, że takie zachowania to jego zdaniem „zniewagą dla naszego kraju i naszej flagi”.
Futbol amerykański nie bez powodu uznawany jest za oceanem za „sport białych”, ale władze NFL załatwiły wtedy sprawę „w białych rękawiczkach”. Protestujący zawodnicy dostali do wyboru, albo podczas hymnu zostaną w szatni, albo będą na boisku stać jak wszyscy – na baczność, bo każda inna postawa zostanie natychmiast ukarana. To dlatego Kaepernick nie dostał już w lidze nowego kontraktu i musiał zakończyć przedwcześnie karierę w wieku 32 lat. Oficjalnie jednak podawano, że żaden klub nie zdecydował sie na jego zatrudnienie, bo prezentował słabą formę, co akurat było prawdą, ale nie do końca, bowiem nękały go wtedy kontuzje i potrzebował trochę czasu na powrót do dawnej dyspozycji.
Dzisiaj jednak nastroje społeczne w USA są znacznie bardziej radykalne niż cztery lata temu i przez ten kraj przelewa się fala antyrasistowskich protestów wywołanych zabójstwem 46-letniego George’a Floyda przez policjantów podczas zatrzymania. Policjant udusił go przygniatając szyję kolanem do ziemi przez 8 minut i 46 sekund. Nagraniu wideo z tego tragicznego w skutkach zdarzenia trafiło do internetu i wywołało masowe protesty we wszystkich dużych miastach w USA, często przeradzające się w uliczne zamieszki. Klęczący na szyi Floyda funkcjonariusz siłą rzeczy skojarzył się z klęczącym Kaepernickiem i tak wykonany cztery lata temu w zupełnie innych okolicznościach gest tego futbolisty nabrał zupełnie nowego znaczenia, stając się jednym z symboli napędzającego antyrasistowskie protesty ruchu Black Lives Matter (Czarne życie ma znaczenie).
Z wielkich sportowych organizacji jako pierwsza dołączyła się do niego Amerykańska Federacja Piłkarska (US Soccer) ogłaszając, że znosi obowiązek słuchania hymnu „na baczność” i nie będzie karać zawodniczek i zawodników reprezentacji za wykonywanie „gestu Kaepernicka”.
Rapinoe to zmora prezydenta USA
Prezydent Trump rzecz jasna natychmiast zareagował i próbował „zdyscyplinować” piłkarskich działaczy za pośrednictwem Twittera, grożąc im, że przestanie oglądać mecze zespołu narodowego, jeśli zobaczy zawodników klęczących podczas odgrywania hymnu. O kobiecej reprezentacji nawet nie wspomniał, bo ma z nią na pieńku już od lat, głównie za sprawą gwiazdy amerykańskiej drużyny Megan Rapinoe, która od początku jest zawziętą przeciwniczką prezydentury Trampa. Po zdobyciu mistrzostwa świata odmówiła zwyczajowej wizyty w Białym Domu, a gest Kaepernicka skopiowała już w 2017 roku.
Za przykładem US Soccer pójdzie pewnie wiele innych związków sportowych w USA, a także największe ligi zawodowe – koszykówki, baseballa i futbolu amerykańskiego. W NFL pierwsi stosowaną przez władze ligi zasadę apolityczności odrzucili zawodnicy, ale w końcu także właciciele klubów wsparli ideę ruchu Black Lives Matters. A trzeba pamiętać, że National Football League to największa i najbogatsza zawodowa liga na świecie. Ma najwyższe przychody, najwyższą średnią widzów na trybunach, najwyższą na świecie oglądalność telewizyjną. Właściciele klubów NFL należą do finansowej elity Ameryk, a przeciętna wartość klubu NFL to blisko trzy miliardy dolarów. I z każdym rokiem rośnie. Ci ludzie mają więc wiele do stracenia, ale gdy przyszło im wybierać między społeczną akceptacja, a akceptacją Donalda Trumpa, wybrali stronę obywateli. W ich imieniu komisarz ligi Roger Goodell potępił rasizm i systemowe prześladowanie Afroamerykanów w USA. Nic dziwnego, że w mediach, nie tylko amerykańskich, stanowisko NFL wywołało szok. Brytyjski „The Guardian” napisał nawet: „NFL pokazała środowy palec Donaldowi Trumpowi”. W USA media głównego nurtu nie oceniały tego aż tak dosadnie, też jednak pisały, że władze NFL stanęły w opozycji do Trumpa.
Na kontrę prezydenta USA nie trzeba było długo czekać. Jak ma to w zwyczaju, zareagował na Twitterze pisząc: „Teraz będzie OK dla zawodników klęczeć, a nie stać przy hymnie narodowym, i w ten sposób okazywać brak szacunku naszemu krajowi. Nie kupię biletu na mecz NFL, dopóki liga nie wróci do futbolu i przestanie dzielić Amerykanów”. Jeśli w ślady US Soccer i NFL pójdą inni, Trump chyba będzie musiał w ogóle zrezygnować z oglądania sportu.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Zrobili porządki po pandemii

Następny

Ósmy mistrzowski tytuł dla Bayernu i Lewego

Zostaw komentarz