PGE Vive Kielce
Szczypiorniści PGE Vive w 4. kolejce Ligi Mistrzów EHF z trudem pokonali najsłabszy w grupie A szwedzki IFK Kristianstad. Jeszcze gorzej wypadła ekipa Orlenu Wisły Płock, która poniosła pierwszą porażkę w rozgrywkach ulegając hiszpańskiemu Ademar Leon.
Chyba nikt w Kielcach nie zakładał, że podopieczni trenera Tałanta Dujszebajewa będą musieli niemal do ostatnich sekund spotkania z outsiderem grupy A walczyć o zwycięstwo. Szwedzka drużyna to najsłabsza ekipa w stawce ośmiu zespołów. Przed tygodniem we własnej hali dostała straszliwy łomot od FC Barcelona Lassa przegrywając z „Dumą Katalonii” różnicą aż 19 goli. A jeszcze kielecki klubu mógł w starciu z IFK wreszcie wystawić najmocniejszy skład w tym sezonie. Wcześniej z powodu plagi kontuzji w kilku meczach Dujszebajew miał do dyspozycji zaledwie dziesięciu zdrowych zawodników. Tym razem do kadry meczowej mógł włączyć Lukę Cindricia, Blaża Janca i Marko Mamicia.
Na początku mecz ze szwedzkim outsiderem układał się zgodnie z oczekiwaniami. Kielczanie nie zawodzili w ofensywie i trzymali wysoki poziom w grze obronnej, więc ich przewaga systematycznie rosła. Po 10 minutach mieli trzy gole przewagi, po 23. już sześć, a na przerwę schodzili z pięciobramkowym prowadzeniem 17:12. Nic nie zapowiadało późniejszych kłopotów, ale po zmianie stron co w kieleckiej maszynie się zacięło i mistrzowie roztrwonili przewagę i dopiero w końcówce spotkania szalę na ich korzyść przechylili Michał Jurecki i bramkarz Filip Ivić. Pierwszy dał prowadzenie 31:30, drugi obronił rzut rywali i stworzył okazję, by Alex Dujszebajew 40 sekund przed końcem trafił na 32:30. Potem oba zespoły trafiły po razie i ostatecznie PGE Vive wygrało z IFK Kristianstad 33:31. W następnej kolejce do Hali Legionów przyjedzie macedoński Vardar Skopje, zwycięzca Ligi Mistrzów sprzed roku, ale też obecny lider grupy A, który z 8 pkt na koncie wyprzedza w tabeli Barcelonę i PGE Vive (oba zespoły mają po 6 pkt).
Drugi z naszych zespołów w Lidze Mistrzów, Orlen Wisła Płock przed potyczką z Ademar Leon poniósł szokującą ligową porażkę z Górnikiem Zabrze. Uczucie niepewności pogłębiła jeszcze nieobecność w kadrze kontuzjowanych Mateusza Góralskiego i Tomasza Gębali oraz Igora Żabicia, którego żona na dniach miała rodzić i wyjechał do Słowenii. Pierwsza połowa pokazała, że „Nafciarze” nie wyciągnęli żadnych wniosków z wpadki z Górnikiem. Hiszpanie bezlitośnie wykorzystali słabość płocczan i wygrali 27:24.
Mimo tej porażki, pierwszej w obecnej edycji Ligi Mistrzów, mający sześć punktów na koncie Orlen Wisła utrzymał prowadzenie w grupie D, ale drugie w tabeli Dinamo Bukareszt wyprzedza już tylko lepszym bilansem bramkowym, zaś nad trzecim Ademarem Leon ma tylko jedno „oczko” przewagi”.