Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik przez cztery lata tworzyli w Napoli zgrany piłkarski duet
W zmagających się z koronawirusem Włoszech w mediach sportowych z rzadka tylko przebijają się informacje nie związane z pandemią. Jedną z takich była podana niedawno przez dziennik „Corriere dello Sport” wiadomość, iż SSC Napoli finalizuje trwające od wielu miesięcy negocjacje z dwójką polskich piłkarzy – Piotrem Zielińskim i Arkadiuszem Milikiem.
Obaj reprezentanci Polski są ważnymi graczami SSC Napoli i obu klub należący do znanego projektanta mody Aurelio De Laurentisa chciał zatrzymać na dłużej. Negocjacje były trudne, ale kością niezgody nie były finansowe oczekiwania Zielińskiego i Milika, bo obu oferowane im podwyżki satysfakcjonowały, lecz kwoty jakie klub z Neapolu chciał wpisać do ich nowych kontraktów w tzw. klauzulach odstępnego. Nie chodziło o przysłowiowe drobne, tylko o okrągłe 100 milionów euro za każdego. Przy całym szacunku dla piłkarskich umiejętności i dokonań Zielińskiego i Milika, żaden z nich nie jest wart takich pieniędzy, więc zgoda na taką wysoką kwotę odstępnego oznacza zdanie się na łaskę i niełaskę klubu.
Na coś takiego wedle „Corriere dello Sport” właśnie przystał Zieliński, który w zamian za kontrakt do czerwca 2025 roku gwarantujący mu trzy miliony euro rocznie plus bonusy za oddanie praw marketingowych do wizerunku oraz premie za wyniki, zgodził się na owe 100 milionów w klauzuli odstępnego.
Zatrzymanie 26-letniego polskiego pomocnika było dla klubu władz SSC Napoli priorytetem, bo stał się on ważnym ogniwem zespołu „Azzurrich”, a jego obecny kontrakt wygasa z końcem czerwca przyszłego roku. Dlatego zgodzono się na żądaną przez niego niemal stuprocentową podwyżkę wynagrodzenia (do tej pory Zieliński zarabiał rocznie 1,8 mln euro) oraz przedłużenie umowy do połowy 2025 roku. W zamian reprezentant Polski musiał jednak ustąpić w kwestii wysokości odstępnego, co też wedle włoskich mediów w końcu uczynił. Zieliński występuje w zespole SSC Napoli od 2016 roku. W tym sezonie zagrał w 35 meczach we wszystkich rozgrywkach, strzelił dwa gole i zaliczył pięć asyst.
Urodzony 20 maja 1994 w Ząbkowicach Śląskich Zieliński jako 13-latek trafił w 2007 roku do Zagłębia Lubin, skąd cztery lata później trafił do Udinese Calcio. I od tego czasu swoją piłkarską karierę kontynuuje na Półwyspie Apenińskim. Udinese na dwa sezony wypożyczyło go do Empoli, a następnie w 2016 roku oddało na zasadzie transferu definitywnego do Napoli. Z tym klubem mający obecnie na koncie 51 występów w reprezentacji Polski piłkarz związał się pięcioletnim kontraktem, który teraz właśnie zostanie wydłużony do 2025 roku. Branżowe portale szacują aktualną transferową wartość Zielińskiego na 40 mln euro.
Tymczasem drugi z naszych piłkarzy w SSC Napoli, Arkadiusz Milik, twardo odmawia zgody na wpisanie do kontraktu stumilionowej kwoty odstępnego. On jest rówieśnikiem Zielińskiego i także trafił do SSC Napoli latem 2016 roku, tyle że z Ajaksu Amsterdam, gdzie zaliczył dwa udane sezony. Rozegrał w tym czasie w barwach holenderskiego zespołu 75 meczów, strzelił w nich 47 goli i zanotował 21 asyst. Nic dziwnego, że klub z Neapolu zapłacił za jego transfer 32 mln euro. Milika dopadł jednak pech, bo dwukrotnie zerwał więzadła krzyżowe – najpierw 8 października 2016 roku podczas meczu reprezentacji Polski w lewym kolanie, a potem, 23 września 2017 roku, w ligowym spotkaniu ze SPAL 2013, także w prawym kolanie. Wrócił na boisko 3 marca 2018 roku w ligowym spotkaniu z AS Roma.
Mimo tych dwóch ciężkich kontuzji jego transferową wartość branżowe portale wyceniają na 40 mln euro. W Napoli napastnik reprezentacji Polski zarabia obecnie 2,5 mln euro, a Aurelio De Laurentiis jest skłonny podnieść mu w nowej umowie gażę o półtora miliona, czyli do kwoty czterech milionów euro. I jest to ponoć wynagrodzenie w zupełności satysfakcjonujące Milika, ale mimo to nie chce on zgodzić się na zapis o 100 mln euro w klauzuli odstępnego. Zapewne dlatego, że jego agent otrzymuje wiele zapytań z innych klubów, bo już za rok Milik wypełni kontrakt i zostanie wolnym zawodnikiem, co de facto oznacza, że przy podpisaniu kontraktu z nowym klubem on dostanie górę pieniędzy, a Napoli ani grosza.
Tak więc wszystko przemawia za tym, że jeśli Milik nie zgodzi się na stumilionową klauzulę odstępnego, już tego lata zostanie wystawiony na listę transferową. Dla Napoli będzie to ostatni moment, żeby zarobić na polskim napastniku, ale nikt nie zapłaci im więcej niż 30-35 mln euro. Włoskie media donoszą, że reprezentantem Polski zainteresowanie wykazuje Atletico Madryt, którego trener, Diego Simeone, szuka mocnego konkurenta dla Diego Costy, Joao Felixa i Alvaro Moraty. Ale chęć pozyskania Milika zdradziły też dwa włoskie kluby – Juventus Turyn i Ac Milan.