Już 142 tysiące osób zmarło w zeszłym roku na odrę, jedną z najbardziej zaraźliwych chorób na świecie.
Zaraziło się wirusem 10 milionów ludzi. Warto pamiętać, co jest istotą „sukcesu” ruchów antyszczepionkowych – większość zmarłych na tę chorobę, to dzieci poniżej 5 roku życia.
Rok 2019 to kolejny rok wzrostu zachorowań na odrę.
Liderami zachorowań są najbiedniejsze państwa afrykańskie – Liberia, Demokratyczna Republika Konga, Madagaskar i Somalia. Ale wśród nich jest jedno państwo europejskie – to Ukraina. Procent szczepionych dzieci spadł tam z 95 proc. do zaledwie 31 proc. Jednak i w bogatych USA odnotowano po raz pierwszy od 25 lat wzrost zachorowalności na tę chorobę. Zaś w całej Europie już w zeszłym roku lekarze podnieśli alarm – nastąpił trzykrotny wzrost zachorowalności. A w tym roku jest ich więcej. Dowodem na skuteczność szczepionek jest fakt, że na Madagaskarze zachorowalność raptownie się załamała po ogólnokrajowej kampanii szczepień. Bogata Wielka Brytania straciła status kraju wolnego od odry.
Problemem jest też to, że pełną odporność osiąga się po podaniu drugiej dawki szczepionki, a tę otrzymuje mniej niż 70 proc dzieci. 95 proc. to próg, od którego można mówić od odporności zbiorowej.
W Polsce wzrost zachorowań ma charakter wybuchowy – jeżeli w zeszłym roku odnotowano 187 przypadków odry, to w tym roku, w takim samym okresie zachorowało już 1381 ludzi.
Problem polega na tym, że szczepienia są w gruncie rzeczy jedynym skutecznym sposobem ochrony przez odrą. W latach 2000-2017 dzięki szczepieniom przeciwko odrze uratowano życie 21 mln ludzi na świecie.
Ruch przeciwko szczepieniom rozpoczął się od artykułu Adrew Wakefielda, opublikowanego w 1998 roku na łamach prestiżowego „The Lancet”, w którym autor podawał wyniki swoich badań, z których miało wynikać, że szczepionki są źródłem autyzmu. Dopiero po 12 latach pismo zdjęło wspomniany artykuł, kiedy udowodniono, że Wakefield manipulował wynikami swoich badań, oraz podawał nieprawdziwe dane.