3 grudnia 2024

loader

Gra uchodźcami

fot. Pexels

Problem uchodźców co pewien czas pojawia się w przestrzeni publicznej. Ostatnio za sprawą wprowadzenia przez Unię Europejską reformy polityki imigracyjnej. 

Nowy mechanizmu relokacji uchodźców przewiduje obowiązek państw członkowskich UE do przyjmowania określonej liczby imigrantów, a w przypadku odmowy zobowiązuje do wpłaty 20 000 euro za każdego niechcianego uchodźcę na rzecz specjalnego funduszu zarządzanego przez Brukselę. 

I choć sprawą ma się jeszcze zająć Parlament Europejski, to nowe ustalenia już spotkały się z falą krytyki. Przeciwko nowym regulacjom głosowała Polska i Węgry. Władze w Warszawie i Budapeszcie nie zgadzają się na arbitralne narzucanie swym krajom określonej kwoty imigrantów. I to nie tylko władze. Podczas sejmowej debaty lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz przekonywał, że na automatyczną relokację nie wyraża zgody nie tylko jego partia, lecz także Lewica. Dodał też, że oczekuje od polskiego rządu pozyskania z Unii rekompensaty za przyjęcie uchodźców z Ukrainy. 

Przyjęcie nowych regulacji odnotowuje natomiast z satysfakcją Szwecja, widząc w tym sukces swojej aktualnej unijnej prezydencji. Minister ds. migracji Maria Malmer Stenergard mówiła o „historycznym kroku” i „wielkim, sukcesie” polegającym na tym, że udało się „zjednoczyć tak wiele państw członkowskich”. A że nie wszystkie to nic wobec znakomitego samopoczucia szwedzkich oficjeli – zauważa szewc Fabisiak. Nie wszystkie jednak kraje z takim entuzjazmem czy choćby jednoznaczną aprobatą przyjęły tę decyzję, skoro oprócz sprzeciwu ze strony Polski i Węgier od głosu wstrzymały się Bułgaria, Litwa, Malta i Słowacja. 

Krytyka nowych regulacji płynie też z drugiej strony. Zmiana polityki wobec uchodźców polega też na tym, że zostają znacznie zaostrzone kryteria ich przyjmowania. Osoby, którym odmówiono azylu mają być deportowane do krajów pochodzenia. Dotyczy to także rodzin oraz dzieci, choć niektórych ma się umieszczać w specjalnych ośrodkach przygranicznych przypominających bardziej więzienie niż ośrodek rekreacyjny. Przeciwko takim rozstrzygnięciom protestują aktywiści organizacji ochrony praw człowieka, niektórzy duchowni, a nawet politycy. Niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser zapowiedziała, że będzie zabiegać o stworzenie wyjątku od deportacji wobec dzieci i osób nieletnich, jednocześnie w sposób nieco schizofreniczny oświadczając, że choć te nowe decyzje są bardzo trudne, to jednak w ostateczności słuszne. Szewc Fabisiak zwraca przy okazji uwagę na to, że wprowadzone również w ostatnich dniach w USA nowe zasady polityki imigracyjnej są bardziej humanitarne od unijnych, jako że zezwalają na odstąpienie od deportacji w przypadku ludzi o niesprawności fizycznej bądź umysłowej, osób poniżej 21 i powyżej 70 lat oraz kobiet w ciąży.

Unia Europejska oprócz zaostrzenia procedury azylowej stara się również wywierać presję na niektóre kraje, z których uchodźcy docierają do Europy. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz premierzy Holandii Mark Rutte i Włoch Giorgia Meloni udali się do Tunezji w celu przekonywania tamtejszych władz do podjęcia działań zapobiegających przerzucania imigrantów drogą morską do Europy. W zamian, jak mówiła von der Leyen, KE ma rozważyć możliwość przekazania Tunezji w sumie 1 275 milionów euro na podjęcie działań mających na celu uszczelnienie tunezyjskiej granicy morskiej. Oferta ta nie znalazła jednak w Tunisie aprobaty. Prezydent Kais Saied oświadczył, że jego kraj nie zamierza pełnić roli straży granicznej Unii dodając, że Tunezja nie jest przygotowana do ochrony granic innych państw.

Nie tylko Unia, ale też i Turcja

Gra uchodźcami nie jest domeną EU i jej państw członkowskich. W Turcji sprawa syryjskich uchodźców była jednym z głównych tematów niedawnej kampanii wyborczej. Przed drugą turą wyborów prezydenckich kandydat tzw. liberalnej opozycji Kemal Kilicdaroglu wypowiadał się za odesłaniem imigrantów z powrotem do Syrii. Chciał w ten sposób zyskać głosy nacjonalisty Sinana Ogana, który przegrał pierwszą turę uzyskując zaledwie 5,17 proc. głosów. W trakcie kampanii Ogan obiecywał deportację Syryjczyków tak szybko jak tylko jest to możliwe. Kilicdaroglu liczył na to, że ten niewielki procent przeważy w drugiej turze szalę na jego korzyść. I się przeliczył. Wybory przegrał i Turcją nadal będzie rządził Erdogan. Jak zauważa szewc Fabisiak, przykład ten jest jeszcze jednym dowodem na to jak zawodne są nieprzemyślane doraźne, koniunkturalne kalkulacje.

Turcja gra też „swoimi” uchodźcami, czyli aktywistami Demokratycznej Partii Kurdystanu (PKK), którzy znaleźli schronienie w Szwecji przed prześladowaniami we własnym kraju. Turcja domaga się ich ekstradycji uważając PKK za organizację terrorystyczną ostrzegając, że w przeciwnym razie nie wyrazi zgody na wstąpienie Szwecji do NATO. Jak twierdzi Erdogan, jego kraj nie może pozytywnie odnieść się do przyjęcia w szeregi NATO krajów, które są schronieniem dla organizacji terrorystycznych zagrażających bezpieczeństwu Turcji. W argumentacji tej szewc Fabisiak dostrzega więcej demagogii niż logiki. Domniemani terroryści znajdują się bowiem daleko od granic Turcji i jakoś nie słychać, aby dokonywali oni terrorystycznych napadów na tureckie terytorium, Również na terenie samej Szwecji PKK nie dokonuje aktów terroru. Za to skutkiem takiej, a nie innej polityki Erdogana jest coraz silniejszy opór ze strony przebywających w Szwecji Kurdów obawiających się tego, że w końcu szwedzki rząd się ugnie pod tureckim naciskiem i wyekspediuje ich do Turcji. Niedawno miała miejsce organizowana przez grupy kurdyjskich imigrantów powiązanych z PKK demonstracja pod hasłem „Nie do NATO, nie dla prawa Erdogana w Szwecji,”

Jak zauważa szewc Fabisiak, uchodźcami pogrywa się w różny sposób w zależności od aktualnych celów politycznych, tymczasem mało kto dostrzega, że uchodźca to też człowiek a nie tylko bierny przedmiot politycznych manipulacji.

Bolesław K. Jaszczuk

Poprzedni

Teolodzy zostają w Polsce, medycy – nie

Następny

Krym kluczem do zakończenia wojny