6 listopada 2024

loader

Koniec Małorusi – tu jest Ukraina

Jesteśmy świadkiem upadku kolejnego mitu. Pod bombami samolotów, rakietami, pociskami z dział i seriami z karabinów upada mit Małorusi. Nazwa początkowo używana w cerkwi prawosławnej w odniesieniu do ziem Księstwa Halickiego, rozciągnięta z czasem na resztę Ukrainy, stała się symbolem braterstwa Wielkorusów i Małorusów.

Lansowana w XIX i XX wieku w carskiej Rosji i poniekąd w ZSRR. Dziś mit o braterstwie padł. Prawdopodobnie ostatecznie. Wahania, jakie na przełomie XIX i XX wieku miał piszący monumentalną dzieło „Istoria Ukrajiny-Rusi” Mychajło Hruszewski zostały radykalnie usunięte wraz z inwazja 24 lutego 2022 r. To definitywne rozstanie z legendą Ugody Perejasławskiej. Dziś Ukraina walczy o przyszłość. Tradycje historyczne nie mają znaczenia. Żaden wspólny rodowód od Ruryka, Olega, Olgi czy Włodzimierza Wielkiego, Ruś Kijowska, czy nawet Rada Perejasławska. Nie ma znaczenia tradycja powstań kozackich i hajdamaków, czy Petlura, czy Bandera, a może Hruszewski i Chruszczow. Dziś to walka, nawet w okrojonym, ale niezależnym państwie, Widać chęć zepchnięcia Ukrainy do roli „obłasti” jak dawne Księstwo Smoleńskie, Riazańskie, Jarosławskie. Historyczna analogia Wielkiego Nowogrodu wskazuje, że nie ma miejsca dla dwóch ośrodków dyspozycyjnych. Władza to Kreml. Następstwa trzechsetnej rocznicy Ugody Perejasławskiej w 1954 r. wraz z przekazaniem Krymu w we władanie Ukrainy są nadal zarzewiem walk.
Dziś świat z zapartym tchem śledzi wojnę na Ukrainie. Nie została oficjalnie wypowiedziana. Świat staje bezradny wobec kolejnego przekraczania granic bez formalnego wypowiedzenia wojny. Czyżby przyzwolenie dla silnego? Iluzoryczne sankcje, ponieważ z reguły przewidują jedynie zamrożenie a nie konfiskatę majątków, nałożone na oligarchów, którzy podczas inwazji przebywali poza granicami Rosji zostaną za jakiś czas zdjęte po zakończeniu wojny na Ukrainie. Przykład menedżera z przeszłością gubernatora Czukotki Romana Abramowicza, który pozostał dobrze zapisany w pamięci mieszkańców jako rzutki gospodarz a potem naiwnie zainwestował w angielski klub Chelsea, warto ocenić na trzeźwo i z umiarem. To ma być sztandarowy jastrząb? Widać brakuje czasu zajętego podliczaniem wskaźników energetycznych, liczeniem zasobów w bankach i prognozowaniem bilansu wymiany handlowej. Ludzie giną niemal w obiektywie fotoreporterów. Co jednak czeka niszczoną bez litości Ukrainę? Bezwzględna kapitulacja i przyjęcie niewypowiedzianych warunków kapitulacji? Czy neutralność pod życzliwym parasolem NATO? Pokojowa misja w asyście eskadry samolotów i czołgów? Jakie są gwarancje, że w jakimś czasie kolejny powód nie rozpęta nowej fali zniszczeń? Jaką też drogę przyjmie dla siebie Ukraina?
Zasadne wydaje się również pytanie, czy Polska i jej obecny rząd dojrzeli do roli mediatora, do jakiej pretendują? Ostatnia wyprawa do Kijowa, pod szczytnymi hasłami nawiązującymi do ekspedycji na Zakaukazie do Gruzji pozostawia wiele niejasności, a różnice akcentów stawianych w stolicach głównych mocarstw i płynące z ekranów rodzimej telewizji nasuwają wiele wątpliwości. MIG zamieniony w mig na poczciwy pociąg to jednak szalona różnica. Pozostaje jednak wiara i optymizm. Nie tylko Polska reaguje spontanicznie. Warto zwrócić uwagę na znakomity pomysł, zrodzony w Hiszpanii. Udostępniono kliniki onkologiczne dla pacjentów z Ukrainy. Madryccy taksówkarze spontanicznie pojechali na polsko-ukraińską granicę, aby odbierać małych pacjentów. To było z odruchu serca. I takich akcji możemy spodziewać się po przebudzonej Europie. Ukraina walcząca o status niezależnego państwa zaczyna być postrzegana jako godna tego miejsca.

 

Redakcja

Poprzedni

Sadurski na dzień dobry

Następny

Kasa po niemiecku