6 listopada 2024

loader

Koniec przywilejów Rosji

Polska popiera wypowiedzenie Aktu Stanowiącego NATO-Rosja z 1997 r., aby przyszłe relacje z Rosją kształtować na nowo, nie wracając do myślenia z końca lat 90., które dawało specjalne prawa Rosji kosztem bezpieczeństwa niektórych państw europejskich – mówi Marcin Terlikowski, analityk ds. bezpieczeństwa międzynarodowego w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (PISM).

Wynegocjowany i przyjęty w 1997 r. Akt Stanowiący NATO–Rosja był wyciągnięciem ręki do Rosji w obliczu rozszerzenia Sojuszu – przypomina Terlikowski. „Państwa zachodnie, tzw. stare NATO na czele ze Stanami Zjednoczonymi, wysyłały Rosji sygnał, że rozszerzenie Sojuszu, o którym zdecydowano na szczycie w Madrycie w 1997 r., nie oznacza powrotu do zimnowojennej wrogości” – dodaje.

Znaczenie wojskowe Aktu było bardziej istotne dla Rosji. „Potwierdzało one pewne samoograniczenia Sojuszu jeśli chodzi o wielkość i rodzaj sił, które mogły być rozmieszczone w nowych państwach członkowskich” – mówi Terlikowski. Chodziło wówczas o Polskę, Węgry i Czechy, które stały się członkami NATO w 1999 r.

Liczebność i rodzaj sił

W porozumieniu nie sprecyzowano jednak o jaką dokładnie ilość wojsk chodziło. „Rosjanie później w roboczych kontaktach wskazywali, że pod pojęciem +significant combat forces+ (znaczące siły bojowe) mieli na myśli siły powyżej brygady, czyli do 5 tys. żołnierzy” – zauważa analityk PISM. Ważnym dla Kremla było również potwierdzenie wcześniejszych zobowiązań amerykańskich o nierozmieszczaniu sił jądrowych na terenie nowych państw Sojuszu – uzupełnia.

„Rosja wraz z Aktem Stanowiącym otrzymała więc samoograniczające się NATO, które utrzymuje swój potencjał wojskowy z dala od rosyjskich granic” – podkreśla Terlikowski. „Krótko mówiąc, dostawali tę swoistą strefę buforową, której chcieli po rozpadzie Związku Sowieckiego” – dodaje.

Ostrożne NATO, agresywna Rosja

Jak zauważa analityk, do 2017 r. w państwach wschodniej flanki NATO nie było żadnej istotnej infrastruktury sojuszniczej czy jednostek wojskowych. Skalę obecności NATO pokazywała trwająca od 2004 r. misja Baltic Air Policing: w obronie przestrzeni powietrznej państw bałtyckich brało udział kilka samolotów i kilkudziesięciu żołnierzy.

„NATO nawet nie zbliżało się do tej akceptowalnej przez Rosję granicy, która z kolei łamała postanowienia Aktu z 1997 r. na poziomie politycznym i wojskowym” – zaznacza Terlikowski. Przypomina w tym kontekście m.in. wojny w Gruzji i na Ukrainie, a także tzw. zamrożone konflikty w Mołdawii czy Górskim Karabachu. W wymiarze wojskowym Rosja łamała ważne międzynarodowe instrumenty w zakresie kontroli zbrojeń, m.in. zawieszając uczestnictwo w traktacie o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie (CFE).

„Największe zagrożenie dla Polski”

W swoim ostatnim expose minister spraw zagranicznych RP Zbigniew Rau powiedział, że Polska będzie popierać propozycje wypowiedzenia deklaracji Rosja-NATO z 1997 r. „Jednostronne respektowanie ograniczeń dotyczących rozmieszczania sił bojowych Sojuszu na jego wschodniej flance byłoby odbierane jako słabość i zachęta do dalszej agresji, zagrażając bezpieczeństwu NATO” – oświadczył Rau.

Według analityka PISM, po rosyjskiej inwazji na Ukrainę w NATO panuje przekonanie, że Akt Stanowiący nie jest w żaden sposób wiążący dla Sojuszu. „Wyrazem tego przekonania jest to, że na wschodniej flance NATO ma być coraz więcej sił. W praktyce nikt nie myśli więc o Akcie Stanowiącym jako politycznej granicy wysłania na przykład dodatkowych amerykańskich sił do Polski” – tłumaczy Terlikowski.

Jednocześnie zauważa, że minister Rau wskazuje na inny problem: „Jeśli Sojusz formalnie nie wypowie Aktu Stanowiącego i nie stwierdzi, że należy do przeszłości, to może on stanowić podstawę do jakiejś formy dialogu z Rosją i odbudowy relacji NATO-Rosja”.

„Politykę niektórych naszych sojuszników w NATO można interpretować w taki sposób, że liczą oni na potencjalne wykorzystanie Aktu Stanowiącego NATO-Rosja w jakimś scenariuszu deeskalacji na Ukrainie i powrotu Rosji do dyskusji o bezpieczeństwie europejskim” – podkreśla analityk.

Polska popiera wypowiedzenie Aktu, aby przyszłe relacje z Rosją kształtować na nowo, nie wracając do myślenia z końca lat 90., które dawało specjalne prawa dla Rosji kosztem bezpieczeństwa niektórych państw europejskich – komentuje Terlikowski. „Takie myślenie jest największym zagrożeniem dla Polski”

DT/PAP

Redakcja

Poprzedni

Iran. Zarządzanie strachem

Następny

Niemcy. Zmierzch energetyki jądrowej