1 grudnia 2024

loader

Koniec rządu Conte

Prezydent Sergio Mattarella przyjął dymisję premiera Giuseppe Conte.

Premier rządu Republiki Włoch Giuseppe Conte złożył dymisję na ręce Prezydenta Włoch Sergio Mattarelli. Szef rządu ustąpił w konsekwencji rozpadu koalicji Ligii i Ruchu Pięciu Gwiazd. Mógł to uczynić wcześniej, na co zresztą bardzo nalegał wicepremier i przewodniczący Ligii – Matteo Salvini, ale prawdopodobnie wolał poczekać na wyniki rozmów do których miało dojść miedzy Ruchem Pięciu Gwiazd i Partią Demokratyczną, czyli dawną partią rządzącą. Istnieje spora szansa, że rozmowy miały na celu ustalenie kształtu nowego rządu, który zostanie wkrótce zaproponowany Prezydentowi Republiki. Decyzja Conte wynika głównie z tego, że nie chciał głosowania w Senacie, które mogłoby szybko przeistoczyć się w teatralny spektakl, który i tak odbył się przed przemówieniem samego Premiera.
Istnieje też prawdopodobieństwo, że Conte nie chciał iść pod rękę z Matteo Renzim, byłym premierem, przewodniczącym Demokratów i głównym pomysłodawcą rozpoczęcia rozmów z Ruchem, jednocześnie zdając sobie sprawę, że w nowej układance wycinanej ostrym nożem mógłby nie odgrywać tak istotnej roli. W tej sytuacji wyświadczył sobie najlepszą przysługę. Odszedł na własnych warunkach i może spokojnie wrócić zawodu prawnika i wykładowcy, nie będąc zależnym od kogokolwiek. W innym układzie istniałoby ryzyko, że zostałby politykiem zawodowym, a w takim formacie mogłaby mu zdewaluować się istota roli, którą pełnił przez 445 dni trwania „żółto-zielonego” rządu.
Wiadomo nie od wczoraj, że cały kryzys zaczął się od odważnego wystąpienia 8 sierpnia podczas, którego Matteo Salvini, w reakcji na złożony przez Ruch Pięciu Gwiazd projekt ustawy mającej na celu zakończenie inwestycji budowy tunelu w Alpach w ramach połączenia superszybkich pociągów (T.A.V. – Treni Alta Velocita), oświadczył koniec funkcjonowania koalicji jednocześnie wzywając do ustąpienia Premiera. Wiadomo również, że sam T.A.V. to tylko pretekst i próba ucieczki do przodu przewodniczącego Ligii, który widząc dobre notowania chce doprowadzić do przedterminowych wyborów. Trudno się dziwić, biorąc pod uwagę słupki sondażowe sięgające nieraz nawet 38 %, przy malejącym poparciu Ruchu, Forza Italii oraz Demokratów. Pozostali członkowie parlamentu doskonale to wyczuli i robią wszystko aby ukrócić ten proces, rozważając nawet utworzenie wielkiej koalicji „Anty-Salvini”. Pytanie na ile im się to uda. Conte dość jasno dał do zrozumienia, że lider Ligii wywołał kryzys w koalicji z Ruchem Pięciu Gwiazd, kierując się „interesami osobistymi i partyjnymi”. A że sam Salvini ma wilczy apetyt, to żadna tajemnica.
Wielu obserwatorów zaczyna także zadawać sobie pytanie czy w tej sytuacji połączenie sił Ruchu z Demokratami byłby najlepszym pomysłem. Wyraźnie widać, że najbardziej ten pomysł podoba się Matteo Renziemu, a sam sekretarz generalny Demokratów Nicola Zingaretti podkreśla, że podobna koalicja będzie miała rację bytu tylko pod warunkiem, że jeśli będzie się cechować solidnością i powagą. Istnieje też ryzyko, że mariaż na dłuższą metę mógłby też zaszkodzić zarówno centrolewicy i uderzyć w notowania Ruchu, a na tym może tylko skorzystać Liga, która zacznie w mediach krytykować każdy możliwy scenariusz nowej ekipy. Inaczej mówiąc – czekają nas długie negocjacje. Sam Prezydent Sergio Mattarella, wywodzący się właśnie z Partii Demokratycznej, zapowiedział początek rozmów już dzień po przyjęciu dymisji. W tej całej burzy pojawiają się plotki, że Ruch 5 Gwiazd odsunie swojego przewodniczącego Luigi Di Maio, a kilku parlamentarzystów przejdzie do Demokratów. To się jeszcze może okazać. Włochy są przecież nieprzewidywalne. Sam Matteo Salvini już zdążył zaznaczyć, że ktokolwiek będzie unikał wyborów będzie miał kraj na swoim sumieniu a jakikolwiek rząd by nie powstał, będzie działał przeciwko Ligii. Jak widać już pojawia się zapach retoryki spisku.
W komunikacie ogłoszonym przez Pałac Prezydencki podano, że prezydent przyjął do wiadomości dymisję i poprosił jednocześnie Conte o to, by rząd dalej zajmował się bieżącymi sprawami. Podsumowując wczorajsze wydarzenia z bólem należy stwierdzić, że Conte stał na czele 65 rządu w historii Republiki Włoskiej, którego gabinet pracował zaledwie 14 miesięcy. Niestety, to kolejna nieprzyjemna włoska tradycja.
Jedynym chyba pozytywnym wątkiem z ostatnich 24 godzin na półwyspie apenińskim było wpuszczenie do portu na Lampedusie statku organizacji pozarządowej Open Arms po 19 dniach kryzysu. Wszyscy zostali przewiezieni do ośrodka pobytu na włoskiej wyspie. Przejazdowi autokarów z rozbitkami towarzyszyły przepychanki między zwolennikami i przeciwnikami przyjmowania migrantów. Nietrudno odnieść wrażenie, że z każdą kolejną kwestią będziemy mieli widoczne burze z piorunami pojawiające się na horyzoncie półwyspu apenińskiego. Tylko Matteo Salvini zaciera ręce, bo każdy piorun będzie na jego korzyść.

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Stop trollom

Następny

Coraz mniej grzecznej Ani

Zostaw komentarz