NATO uzgodniło ogólne warunki przyjęcia Ukrainy do Paktu. Przywódcy państw członkowskich zgodzili się wystosować zaproszenie dla Ukrainy „gdy sojusznicy się na to zgodzą i gdy spełnione będą warunki”. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg tłumaczył, że chodzi o jakość instytucji sektora bezpieczeństwa Ukrainy oraz interoperacyjność jej sił zbrojnych. Sojusz uchylił stosowanie wobec Ukrainy „Planu na rzecz członkostwa” (Membership Action Plan) i zapowiedział wieloletni program wsparcia, który ma skrócić czas dostosowania do sojuszniczych wymogów. Środki na ten cel mają pochodzić z przekształconego programu pomocowego CAP (Comprehensive Assistance Package). Ustanowiona została Rada NATO-Ukraina jako nowe ciało konsultacyjne, w którym obaj partnerzy mają równe prawa.
Jednak prezydent Ukrainy skrytykował ustalenia w sprawie przyszłego członkostwa. Zełenski wyraził swoje wzburzenie, w którym jako „niebywałe i absurdalne” uznał stawianie Ukrainie warunków członkostwa i niewyznaczenie jego terminu. Ocenił, że w NATO najwyraźniej nie ma woli, by kiedykolwiek wystosować zaproszenie i by w ogóle przyjąć Ukrainę do NATO. Jego wpis był oparty na przeciekach z rozmów w sprawie komunikatu, ale treść tych ustaleń później się potwierdziła. Ukraińscy dziennikarze, eksperci i politycy, uczestniczący w konferencji, towarzyszącej szczytowi również nie ukrywali rozżalenia i wyrażali otwarcie niezadowolenie z zapisów przyjętych przez Sojusz.
Pełen wór
Kraje członkowskie złożyły nowe deklaracje wsparcia dla Ukrainy. Niemcy ogłosiły pakiet uzbrojenia wart 700 mln euro, składający się m.in. z dwóch systemów Patriot, 25 czołgów Leopard 1, 40 wozów bojowych Marder i pojazdów inżynieryjnych. Francja potwierdziła dostawy nieokreślonej liczby pocisków manewrujących SCALP (podobnych do brytyjskich Storm Shadow). Szczególnie ważne dla Ukrainy było podpisanie umowy z koalicją 11 krajów na temat warunków i terminu szkolenia ukraińskich pilotów, techników i personelu pomocniczego w użyciu samolotów F-16. Na czele koalicji stoją Dania i Holandia, które przekażą swoje samoloty do szkolenia i operacji. Główne centrum szkoleniowe ma być umiejscowione w Rumunii, a szkolenie ma się zacząć w sierpniu.
Będzie bezpieczniej
Sojusznicy zatwierdzili nowe plany obronne i zadeklarowali większe kontyngenty. Nowa wersja regionalnych planów dla obszaru północnego, centralnego i południowego Europy i Atlantyku ma zapewnić dowódcom lepsze zdolności odpowiedzi z użyciem 300 tys. wojska w wysokiej gotowości. Sojusz podtrzymał przyjęty w Madrycie zamiar rozbudowy wysuniętych batalionowych grup bojowych do potencjału brygad oraz zatwierdził rozmieszczenie na wschodniej flance komponentu obrony powietrznej i antyrakietowej. Uczestnicy szczytu złożyli kilka deklaracji zwiększenia misji wojskowych na wschodzie: Kanada zapowiedziała podwojenie kontyngentu w Łotwie (do 2,2 tys. żołnierzy), Hiszpania zapowiedziała wysłanie kolejnych do Rumunii i nowych do Słowacji.
Państwa Sojuszu zobowiązały się do większych wydatków obronnych. W komunikacie końcowym ze szczytu zapisano, że sytuacja w 2023 r. jest inna niż w 2014 r., kiedy był przyjmowany poziom 2 proc. PKB, i że większe zagrożenia wymagają dziś większych nakładów na obronę. Kraje członkowskie przyjęły „trwałe zobowiązanie”, by wydawać przynajmniej 2 proc., i przyznały, że w wielu przypadkach trzeba będzie większych nakładów, „by wypełnić istniejące luki i sprostać potrzebom w wielu domenach”. Przywódcy uzgodnili, że spełnienie celów NATO w zakresie zdolności wojskowych na potrzeby nowych planów obronnych będzie wymagać długotrwałego zwiększonego finansowania na poziomie wyższym niż 2 proc. PKB.
Rozumiem rozgoryczenie Ukraińców, prezydenta Zełeńskiego, walczą o swoją niepodległość, ukraińscy żołnierze codziennie oddają życie. Walcząc z Rosją, walczą również o bezpieczeństwo Europy, w tym Polski.
Ale prezydent Zełeński na prawdę nie jest w pozycji do stawiania warunków czy wyrażania niezadowolenia. Na szczycie panuje konsensus, że nie można do NATO przyjąć kraju toczącego wojnę. Pamiętajmy, że obowiązuje artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Czyli w momencie przyjęcia Ukrainy do NATO, 31 państw stałoby się w stanie wojny z Rosją i musiałoby wysłać do Ukrainy swoje wojska. Czy jesteśmy na to gotowi? Czy jesteśmy gotowi na eskalację wojny? Nie. Dlatego Ukraina dostała jasną ścieżkę członkostwa w NATO. Najpierw zwycięstwo, później członkostwo. To uczciwa propozycja.
Szczególnie, że NATO pomaga Ukrainie, tak jak może. USA przekazały amunicję kasetową, co nie było łatwą decyzją. I jest decyzją kontrowersyjną w wielu państwach sojuszniczych. Niemcy ogłosiły pakiet uzbrojenia wart 700 mln euro, składający się m.in. z dwóch systemów Patriot, 25 czołgów Leopard 1, 40 wozów bojowych Marder i pojazdów inżynieryjnych. Francja potwierdziła dostawy nieokreślonej liczby pocisków manewrujących SCALP (podobnych do brytyjskich Storm Shadow). Szczególnie ważne dla Ukrainy było podpisanie umowy z koalicją 11 krajów na temat warunków i terminu szkolenia ukraińskich pilotów, techników i personelu pomocniczego w użyciu samolotów F-16. Ukraina nie ma powodu do narzekania. Dla nas najważniejsze jest, że w sprawie obrony Polski NATO zrobiło kolejny krok naprzód. Sojusznicy zatwierdzili nowe plany obronne i zadeklarowali większe kontyngenty. Nowa wersja regionalnych planów dla obszaru północnego, centralnego i południowego Europy i Atlantyku ma zapewnić dowódcom lepsze zdolności odpowiedzi z użyciem 300 tys. wojska w wysokiej gotowości. Szczyt zatwierdził rozmieszczenie na wschodniej flance komponentu obrony powietrznej i antyrakietowej. Uczestnicy szczytu złożyli kilka deklaracji zwiększenia misji wojskowych na wschodzie: Kanada zapowiedziała podwojenie kontyngentu w Łotwie (do 2,2 tys. żołnierzy), Hiszpania zapowiedziała wysłanie kolejnych do Rumunii i nowych do Słowacji. Dla Polski to dobre informacje.
Jeszcze lepsza informacja dotyczy porozumienia Turcji ze Szwecją ws. członkostwa Szwecji w NATO. Oczekujemy teraz, że parlamenty turecki i węgierski ratyfikują ustawy akcesyjne i Szwecja stanie się pełnym członkiem NATO, a Bałtyk stanie się tym samym NATO-owskim jeziorem z małymi rosyjskimi przyczółkami w Zatoce Fińskiej i Obwodzie Królewieckim.
Jest sprawą wielkiej wagi, aby wszystkie państwa członkowskie NATO wywiązywały się ze zobowiązania do wydatkowania 2 proc. PKB na obronność. Na 31 państw członkowskich tylko osiem państw spełniało wymóg wydawania 2 proc. PKB na obronę i 20 proc. z tej kwoty na zakupy sprzętu. Grecja, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Polska, Litwa, Łotwa i Estonia. A także Finlandia, którą z wielu powodów witaliśmy w NATO z otwartymi ramionami.
Autor jest wiceprzewodniczącym Komisji Obrony Narodowej, posłem na Sejm RP oraz Sekretarzem Generalnym Nowej Lewicy.