Prezes Prawa i Sprawiedliwości (PiS), Jarosław Kaczyński nie wątpi, że jeśli Unia Europejska nie zreformuje się, to upadnie. A zreformować musi się według przepisu polsko-węgierskiego. A więc w Europie należy powrócić do koncepcji państwa narodowego jako „jedynej instytucji zdolnej zagwarantować demokrację i wolność, wielką różnorodność i żywotność kultur”.
Udzielając wywiadu dziennikom „La Repubblica” (Włochy), „Die Welt”, „Tages-Anzeiger” (Niemcy) , „El Pais” (Hiszpania), „Le Figaro” (Francja), „Le Soir” (Belgia) wskazywał, że to Polska zaproponowała zmianę traktatów europejskich, by umocnić państwa narodowe i usunąć „wszelką samowolę”.
Pouczył też zachodnich Europejczyków na temat szkodliwości poprawności politycznej. „Poprawność ogranicza wolność słowa, religii, debaty, decyzji. Jesteśmy świadkami likwidacji demokracji ze strony grup nacisku. Sprzeciwiamy się temu, w Polsce i w Europie” – twierdził.
Dlatego właśnie z premierem Węgier, Viktorem Orbanem mówił o potrzebie kontrrewolucji. Ta ich „kontrrewolucja” to „program dobrze przygotowanych zmian”, takich, jak „umocnienia kapitału narodowego”. Nie jesteśmy zwolennikami interwencjonizmu państwowego, ale część gospodarki powinna zostać w rękach państwa, dowodził. Jesteśmy zadowoleni z inwestycji zagranicznych, ale trzeba więcej polskiego kapitału w gospodarce i bankach; już podjęliśmy kroki – przypomniał.
Udzielił też stanowczego poparcia Viktorowi Orbanowi. Odnosząc się do węgierskiego referendum w sprawie kwot migrantów powiedział, że „nie sądzi, by Orban przegrał”, choć „frekwencja 50 procent byłaby lepsza”. I głosił, że PiS jest absolutnie przeciwko wszelkiemu antysemityzmowi i rasizmowi, ale „kto przybywa do jakiegoś kraju, musi respektować reguły, a państwo przyjmujące ma prawo tego wymagać”. I dodał, że „niektóre kraje europejskie, zapominając o tych regułach, wywołały konflikty. Także agresywność muzułmańskich migrantów, zwłaszcza wobec kobiet”.
Ma też podejrzenie wobec kanclerz Niemiec w odpowiedzi na zarzut braku solidarności w przyjmowaniu przez Polskę migrantów: „Czujemy presję, ale nie ugniemy się. Kwestia ta to decyzje podjęte przez Angelę Merkel. Może za zaproszeniem wszystkich migrantów, by przyjechali do Europy, bez konsultacji z europejskimi partnerami, stało przekonanie o korzyściach dla niemieckiej gospodarki”. „A może chcieli wypchnąć Londyn z UE wzmacniając »Nie« z powodu strachu przed migrantami”, domyślał się.
Tłumacząc krytykę przywódców europejskich pod adresem rządów PiS, ma tezę: „Nie chcą, żebyśmy rządzili. Jesteśmy niewygodni, »not correct«”. „Gorzka niespodzianka ze strony UE; uprzejmość wobec Ankary, brutalny język wobec Warszawy”.
Natomiast pytany o katastrofę smoleńską, kręcił, jakby sam nie wierzył w „zamach”, „wybuch” i temu podobne. Tłumaczył, że czeka na wynik „dochodzenia i, że dotąd nie ma wyczerpujących wyjaśnień”. Ale skorzystał, by insynuować jakąś winę premiera Donalda Tuska i szefa dyplomacji, Radosława Sikorskiego, którzy „prawdopodobnie” zablokowali jakąś prośbę do Moskwy.
Nie omieszkał ujawnić wrogości i pogardy dla Lecha Wałęsy. „Po pierwsze nie traktujcie Wałęsy serio”, doradzał. Dla niego Wałęsa tylko „pełnił rolę przywódcy w Solidarności i było to możliwe w ówczesnym specyficznym kontekście”. A poza tym Wałęsa to „wielki deficyt intelektualny, wady charakteru, straszna przeszłość, które przeważyły nad zdolnością polityczną. Kilka razy zdyskredytował się”, atakował.