Minister obrony Indii Rajnath Singh dał do zrozumienia, że jego kraj może zmienić swą doktrynę nie użycia broni jądrowych jako pierwszy. Doszło do tego po incydencie zbrojnym na granicy indyjsko-pakistańskiej w Kaszmirze, pierwszym od czasu zniesienia przez Hindusów autonomii ich części spornej prowincji na początku tego miesiąca. Region zmienia się w beczkę prochu.
Zarówno Pakistan, jak i Indie, nazywają „linią kontrolną” ich wspólną granicę w Kaszmirze, gdyż oba te kraje mają ambicję posiadania całości tego regionu i stoczyły o niego już dwie wojny. Według źródeł pakistańskich, miało tam dojść w czwartek w okolicach miejscowości Nowshera do poważnej wymiany ognia, w której miało zginąć wielu żołnierzy pakistańskich i indyjskich. Nie podano żadnych konkretnych liczb. Pakistan oskarża Indie u użycie międzynarodowo zakazanej amunicji kasetowej (dużych bomb z zawartością wielu małych ładunków – nb. Polska nie uznaje tego zakazu), ale zaprzeczają temu Indie.
Wcześniej zmieniło się stanowisko władz pakistańskich w kwestii sposobu uregulowania konfliktu, z pokojowego na – ewentualnie – zbrojny. Miało to być związane z „potwierdzonym” zagrożeniem indyjskim atakiem na pakistańską część Kaszmiru. W piątek indyjski minister obrony udał się do Pokhranu, gdzie w 1998 r., za czasów premiera Atala Vajpayee, Indie przeprowadziły swój pierwszy, próbny wybuch jądrowy. „Pokhran jest miejscem-świadkiem zdecydowanej determinacji [b. premiera] uczynienia z Indii mocarstwa atomowego, które pozostają ciągle przywiązane do doktryny nie użycia broni jądrowych jako pierwsze. (…) Lecz to, co może wydarzyć się w przyszłości zależy od okoliczności” – pisał potem na Twitterze minister Singh.
Indie zobowiązały się do tej doktryny w 1999 r., podobnie jak wcześniej sąsiednie Chiny, nie uznaje jej jednak Pakistan. Rząd pakistański ogłosił dziś, że minister Singh „kłamie”, gdyż Indie odeszły od niej już w 2003 r., kiedy tamtejszy rząd zadeklarował, że może użyć broni jądrowych w chwili „każdego ataku” (czyli nie tylko jądrowego) o dużej skali na ich terytorium. Oficjalne odejście od doktryny nie użycia takich broni jako pierwszy figurowało w programie wyborczym nacjonalistycznej partii obecnego premiera Indii Narendy Modiego, który 5 sierpnia niespodziewanie odebrał muzułmańskiemu Kaszmirowi autonomię. Indyjska część Kaszmiru pozostaje od tej daty odcięta od świata, lecz różnymi drogami docierają stamtąd wiadomości o szerokich, krwawych represjach przeciw ludności, którą Pakistańczycy uważają za rodaków. W areszcie przebywają przywódcy muzułmańskiej ludności. W sobotę indyjska policja zakomunikowała, że niektóre obostrzenia zostały uchylone, między innymi przywrócono niektóre połączenia telefoniczne.
W piątek odbyło się specjalne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ za zamkniętymi drzwiami na temat sytuacji w Kaszmirze – pierwsze od pięćdziesięciu lat poświęcone tej kwestii. Premier Pakistanu Imran Khan podkreślił, że zwołanie RB to równocześnie przywołanie jedenastu wcześniejszych jej rezolucji mówiących o prawie mieszkańców Kaszmiru do samostanowienia. Internacjonalizacja kwestii Kaszmiru została natomiast skrytykowana przez Indie. „Nie życzymy sobie, aby międzynarodowe organy mówiły nam, jak mamy żyć” – oświadczył po sesji ambasador Indii przy ONZ Syed Akbaruddin, dodając że sprawa Kaszmiru to wewnętrzna sprawa Indii.
Zainteresowanych Czytelników zachęcamy do obejrzenia dokumentalnego filmu o Kaszmirze autorstwa Kacpra Jastrzębskiego „The Stones against Rifles”. Jest on dostępny na YouTube, a także na stronie internetowej „Dziennika Trybuna”.