Grecja żyje aferą z seksualnym wykorzystywaniem tamtejszych sportsmenek. Jedna pani przypomniało się, że ponad dekadę temu jako 20-latka uciekła z samochodu, w którym molestować próbował ją działacz „w wieku dziadka”. Inna kobieta opisała przypadek lekarza sportowego. Aby zbadać jej kolano kazał jej ściągnąć całe ubranie. „Stał tuż za mną i obmacywał mnie” – pisała.
Aresztowano 38 – letniego pana trenera. Szkoleniowiec jest oskarżony o gwałt na 11-letniej zawodniczce. Sprawa pochodzi sprzed 9 lat.
Sushi przypomina to akcję #metoo sprzed lat. Wtedy też paniom i panom pootwierały się dyski pamięci i na wyprzódki całe to towarzystwo jęło opisywać jakich to niegodziwości dokonywali na nich prominentni, bogaci i utytułowani. Najbardziej osoby takie były zdziwione z reguły tym, że osoba, o której w środowisku wszyscy mówili jak o seksualnym drapieżniku, zapraszała świadomą tego ofiarę do swojego pokoju, pod pozorem posłuchania płyt, czy pooglądania rybek, po czym robiła ofierze to, przed czym ją ostrzegano.
Sushi uważa, że wszelka przemoc jest skurwysyństwem, zaś przemoc seksualna najbardziej. Jednocześnie jednak nienawidzi hipokryzji. Rzucania nieweryfikowalnych oskarżeń i wyciągania po latach spraw, do których doszło gdy tak „ofiara”, jak i „sprawca” postrzegali swoje ówczesne zachowania w zupełnie nieprzemocowych kontekstach.
To nie zawsze Weinstein zmuszał chcące zabłysnąć aktorki do swojego apartamentu. Wiele z nich waliło tam drzwiami i oknami, wiedząc, że robią to, co robiły setki ich poprzedniczek. Karierę przez łóżko znaczy. Amerykański producent został przez swoją opinie i wynikające z niej konsekwencje tak rozzuchwalony, że pojawienie się kolejnej panny do erotycznych wygibasów, było dlań czymś równie normalnym jak picie porannej kawy.
To wszystko przecież, działo się nie w czasach przedpotopowych, ale wtedy, gdy w prawie amerykańskim molestowanie seksualne było już dobrze opisane i potwierdzone setkami wyroków. Nikt nie bronił „ofiarom” tuż po wyjściu od „oprawcy” pobiec na policję lub wprost do prokuratora i powiedzieć co się stało. Byłyby i świeże zeznania i mnóstwo dowodów materialnych. Mnóstwo prokuratorów chciałoby się już wtedy wybić na takiej bulwersującej publikę aferze. Przypominanie sobie o tym po latach, a szczególnie w chwili gdy pierwsze sądy zasądzają ofiarom sowite odszkodowania, pachnie już czymś nieładnym.
Dlatego sushi jest za edukacja seksualną. Dzięki niej każdy ma wiedzieć, że jak ktoś robi nam coś nie halo, to trzeba się zgłosić jak najszybciej tu i tu. Wtedy są dowody i perwers idzie siedzieć. W tym czasie nie molestuje kolejnych osób. Procedury zgłoszeń gwałtów muszą być, i z reguły są, dopracowane. Tylko mało kto o nich wie. I to właśnie jest błąd. Szybko udowodniona przemoc seksualna w oparciu o dowody pozwala też skazywać prawdziwie winnych, uwalniając skarżące od odium ewentualnej chęci zysku.
Przestępstwa seksualne muszą zatem zostać uwolnione od fałszywego wstydu. Być traktowane jak kradzież, czy pobicie. Czyli jak normalne przestępstwo. Fałszywie pojmowany wstyd musi zlikwidować edukacja. Tak samo, jak zdjąć z ofiary odium tej, która sprowokowała. To zaś może nastąpić tylko wtedy, gdy seksualność zacznie być traktowana nie w duchu hipokryzji katolickiej, czy wiktoriańskiej, ale tak jak na to zasługuje, jako czegoś tak naturalnego jak oddychanie, wydalanie, czy jedzenie.
Bo czy znacie kogoś, kto po kilkunastu latach wnosi skargę na restaurację, w której podano mu przesolony bigos, albo niedogotowane flaczki? Wszak nawet gdyby do prokuratora zgłosiło się kilkanaście osób zeznających, że 15 lat wcześniej stały się ofiarami takiego posiłku, to każdy prawnik kazałby im spadać na drzewo. Albo do psychiatry.