Być może minionej nocy dowiedzieliśmy się, czy kula śniegowa wyniku wyborczego kandydata republiknów na prezydenta USA, Donalda Trumpa toczy się już ku jego nieuchronnej porażce, czy znów odwrócił los.
Gdyby drugą debatę telewizyjną z kandydatką demokratów, Hillary Clinton przegrał w ocenie widzów tak samo, jak pierwszą, tylko jakieś nadzwyczajne wydarzenie mogłoby mu uratować prezydenturę.
Tuż bowiem przed debatą Ameryka zaczęła pławić się w rewelacji ujawnionej przez sprzyjający Clinton dziennik „The Washington Post”, czyli nagranej ukradkiem wulgarnej opowieści Trumpa sprzed 11 lat, kiedy opisuje , jak dobierał się do świeżo poznanej cudzej żony.
Trump najpierw próbował rzecz lekceważyć – że to było niby takie męskie pytlowanie w szatni – i jeszcze usiłował rzucić odium na Billa Clintona, który „nie takie rzeczy” opowiadał mu, jak kiedyś grali w golfa. Ale gdy hałas zrobił się duży zaczął publicznie przepraszać.
W jego Partii Republikańskiej zakotłowało się jednak do tego stopnia, że przywódca większości republikańskiej w Izbie Reprezentantów, Paul Ryan odwołał wystąpienie na wiecu Trumpa. Szanowany rywal Barracka Obamy z 2008 r., senator John Mc Cain stwierdził, że „nie można dalej udzielać (Trumpowi) nawet warunkowego poparcia”, a była sekretarz stanu, Condoleeza Rice powiedziała „Dość! Donald Trump nie powinien być prezydentem; powinien się wycofać”. I co najmniej dwóch innych senatorów zapowiedziało, że głosować na niego nie będzie.
Przed komentarzem nie powstrzymała się też Hillary Clinton, która wynurzenia Trumpa określiła jako „horrific” (okropne, przerażające, straszliwe).
Ale pomocną dłoń podała mu żona, Melania, przecudnej urody 46-latka. Co prawda stwierdziła w krótkim oświadczenie, że „słowa męża są dla niej obraźliwe i niedopuszczalne” – a padły 10 miesięcy po ich ślubie – ale zaraz okazało się, że jednak woli być panią prezydentową, niż na przykład szczęśliwie rozwieść się, zabierając na drogę kilkaset milionów dolarów.
Dalej Melania Trump ogłosiła, że wybaczyła mężowi i to samo zaleciła wyborcom. „Mam nadzieję, że ludzie przyjmą jego przeprosiny, tak jak ja zrobiłam, i skupią się na ważnych sprawach, z którymi musi zmierzyć się nasz kraj i świat”, oznajmiła.
A sam Trump stwierdził, że „media i establishment chcą go usunąć”, ale jest „zero szans”, iżby miał wycofać się. I zapewnił, że wciąż cieszy się „niewiarygodnym” poparciem.