6 listopada 2024

loader

„Zły sierżant” w rasistowskim systemie

„Zły sierżant”  w rasistowskim systemie

josullivan59 – flickr

50 lat – tyle zajęło brytyjskiemu systemowi sprawiedliwości przyznanie, że ludzie skazani na kary więzienia na podstawie kłamstw skorumpowanego policjanta – byli niewinni. Trzej czarnoskórzy Brytyjczycy, którzy w 1972 roku zostali oskarżeni o „próbę obrabowania” londyńskiego policjanta i skazani na kary więzienia, zostali teraz ostatecznie oczyszczeni z zarzutów i przeproszeni przez policję a ich wyroki unieważnione.

Courtney Harriot, Paul Green and Cleveland Davidson oraz ich trzech kolegów, których przez lata nazywano „Szóstką ze Stockwell (Stockwell Six)” mieli w 1972 roku od 17 do 20 lat. Aresztowano ich w pociągu metra w pobliżu londyńskiej stacji Stockwell. Do oskarżenia i postawienia ich przed sądem wystarczyło zeznanie jednego policjanta, sierżanta Dereka Ridgewella z policji transportowej, byłego funkcjonariusza policji rasistowskiego reżimu białych w Rodezji.
W Wielkiej Brytanii początku lat 70-tych czarnoskóry młodzieniec mógł zostać zatrzymany przez policję praktycznie bez powodu a nawet najbardziej absurdalne i wyssane z palca uzasadnienie zatrzymania na ogół zadowalało policyjnych szefów. W 1972 roku grupa sześciu przyjaciół w wieku 17-22 lat jechała metrem na sobotnią imprezę do miasta. Na londyńskiej stacji Oval zostali zatrzymani przez grupę tajniaków. Co oczywiste, tym co zwróciło uwagę policjantów był ich kolor skóry. Choć nic złego nie zrobili, zostali skuci kajdankami i aresztowani pod zarzutem ataku na policjanta i próby obrabowania go.
Wśród policjantów był sierżant Derek Ridgewell. Ridgewell, jako świadek oskarżenia, zeznawał później przed sądem, że został zaczepiony przez grupę chłopaków w pociągu pomiędzy stacjami Stockwell i Oval. Twierdził, że jeden z nich, Courtney Harriot, wyjął nóż i kazał Ridgewellowi oddać portfel. Wtedy rzekomo Ridgewell zdołał wytrącić z ręki nóż napastnikowi, do wagonu wkroczyli inni policjanci w cywilu i doszło do aresztowania całej grupy.
Przed sądem chłopcy nie przyznali się do stawianych im zarzutów. Mówili, że policjanci kłamią, że w czasie przesłuchania używali przemocy, grozili im i zachowywali się agresywnie. Przekonywali też, że do spotkania z policjantami nie doszło w pociągu ale na stacji Oval. Ponieważ świadkami byli biali policjanci a oskarżonymi Czarni, sąd bez wahania dał wiarę policjantom a Czarnych skazał na kary więzienia.
W marcu 1972 roku w Londynie doszło do innej, podobnej sytuacji. Na wspomnianej stacji Oval, policja zatrzymała czterech czarnoskórych chłopaków za kradzież torebek i atak na policjanta. Młodzi trafili do aresztu a po pięciu tygodniach sąd skazał ich na kary więzienia. Jak zeznali po latach, policjanci wywieźli ich do odległego komisariatu i zmusili do przyznania się do rzeczy, których nie zrobili. Świadkiem oskarżenia i funkcjonariuszem, który dokonał aresztowania był także sierżant Derek Ridgewell. I także teraz sąd nie miał wątpliwości, że wiarę należy dać wersji przedstawionej przez białego policjanta. Nagłówki prawicowych gadzinówek krzyczały: „Gang nożowników zrabował gospodyni pieniądze na zakupy”.
Takich sytuacji było więcej, aż do czasu, gdy wokół zatrzymań zaczęły narastać wątpliwości. W 1973 roku w pobliżu stacji Tottenham Court Road w centrum Londynu doszło do kolejnego aresztowania Czarnych. Tutaj znowu bohaterem akcji był sierżant Ridgewell, który znowu oskarżył chłopaków o atak na policjanta i próbę rabunku. Aresztowanymi okazali się jednak dwaj jezuici, studenci uniwersytetu w Oksford. Tu sprawa nabrała innego wymiaru, więc tym razem sąd już nie dał wiary w oskarżenia sierżanta i uniewinnił dwóch czarnych Jezuitów. Sprawa skończyła się całkowitą kompromitacją policji i dla policyjnych władz powinno być już wtedy jasne, że z zatrzymaniami dokonywanymi przez Ridgewella jest coś nie tak, że należałoby przyjrzeć się ponownie innym sprawom w które sierżant był zamieszany. Zamiast tego, Ridgewella przeniesiono do innego zespołu, zajmującego się kradzieżą worków pocztowych.
Tymczasem sprawa aresztowań Czarnych i niesprawiedliwe wyroki zainteresowały media i aktywistów. W 1973 roku dziennikarze programu Nationwide w BBC przeprowadzili dziennikarskie śledztwo w sprawie „Szóstki ze Stockwell”. Udowodnili, że wersja przedstawiona przez policję jest niewiarygodna i wiele faktów wysuwanych przez oskarżycieli nie pokrywa się z prawdą. Aktywiści w Londynie zaczęli organizować pikiety. W sprawie Czwórki z Oval powstał specjalny komitet solidarności o nazwie „Oval 4 Defence Committee”, który zbierał składki na pomoc prawną i drukował plakaty i ulotki w obronie uwięzionych. Jeden z takich plakatów zatytułowany „Porwani (Kindapped)” głosił między innymi: „Wiele słyszymy o prawie i porządku, ale nic o sprawiedliwości”.
Tymczasem kariera policyjna sierżanta Ridgewella nabierała rozpędu, przynajmniej w sensie finansowym. W nowym zespole powołanym do walki z kradzieżą worków pocztowych sierżant nawiązał współpracę z grupą kryminalistów i dzielił z nimi zyski na pół. Worki pocztowe zawierały między innymi wypłaty dla pracowników, pieniądze na emerytury i zasiłki. Dopiero po kilku latach wyszło na jaw, że Ridgewell zgromadził z tej działalności równowartość dzisiejszych 4 milionów Funtów. Pieniądze lokował na szwajcarskim koncie i zainwestował w nieruchomości.
Ridgewell został w końcu aresztowany za kradzieże worków pocztowych i skazany na siedem lat więzienia. Zmarł w więzieniu po dwóch latach na zawał serca. Ale w czasie trwania jego kryminalnej działalności, ofiarą sierżanta padały nie tylko worki z pieniędzmi ale też przypadkowi ludzie, których wrabiał w te kradzieże. Część z tych ludzi trafiła do więzienia wyłącznie na podstawie oskarżenia ze strony Ridgewella i nie doczekała się sprawiedliwości aż do teraz.
W grudniu 2019 i marcu 2020 roku, czyli po czterdziestu ośmiu latach, wyroki „Czwórki z Oval” zostały cofnięte a sąd apelacyjny przyznał, że od początku byli niewinni i wrobiono ich w ten czyn. W 1972 roku wszyscy poszli do więzienia na podstawie kłamstw sierżanta Ridgewella.
Dopiero po pięciu dekadach, trzech z pośród sześciu skazanych w sprawie „Szóstki ze Stockwell” zostało oczyszczonych z zarzutów. Do pozostałych trzech nie udało się dotrzeć.
Dzisiejszy szef policji transportowej Adrian Hanstock przeprosił za całą sprawę i powiedział: „to bardzo smutne, że przestępcze działania tego zdyskredytowanego, byłego funkcjonariusza naszej formacji (…) doprowadziły do tych błędnych oskarżeń. Przepraszam w pełni za nieszczęście, niedolę i wpływ jaki to niewątpliwie miało na tych, którzy zostali błędnie oskarżeni. Rozumiemy, że nic nigdy nie zrekompensuje czasu jaki spędzili oni w więzieniu ani długotrwałych skutków jakie na nich to odcisnęło”. W połowie lipca tego roku przed budynkiem sądu, Cleveland Davidson, jeden z niesprawiedliwie skazanych, mówił, że ten wyrok zrujnował mu całe życie. „Ridgewell był skorumpowanym, zepsutym i złym policjantem. Nie wiemy jak wielu innych ludzi wrobił” – mówił.
Nawet po aresztowaniu i skazaniu Ridgewella, ani policja ani Home Office (brytyjskie MSW) nie zdecydowały się na zbadanie spraw w które zaangażowany był sierżant, choć jasne było już wtedy, że jego wątpliwa wiarygodność nie mogła być podstawą do skazania kogoś na więzienie. Gdyby podjęto takie próby, ofiary kłamstw Ridgewella szybciej by doczekały sprawiedliwości. Tymczasem zajęło to brytyjskiemu systemowi sprawiedliwości 50 lat.
W całej sprawie nie chodzi wyłącznie o „złego sierżanta”, jako wyjątku wśród uczciwych policjantów. W tej sprawie jak w soczewce skupiła się niesprawiedliwość rasistowskiego systemu, w którym kolor skóry przesądza o tym, czy na ulicy można się czuć bezpiecznym i szanowanym przez policję, czy może aresztowanym, oskarżonym o jakieś przestępstwo bez wiarygodnych dowodów oraz szansy na skuteczną obronę i wtrąconym do więzienia. Sądy bezkrytycznie dawały wiarę wersji policjanta i bez wahania skazywały na więzienie niewinne osoby. Ludzie ci żyli przez kilkadziesiąt lat z piętnem niesprawiedliwego wyroku za czyn, z którym nie mieli nic wspólnego. Sędziowie i cały wymiar sprawiedliwości ponoszą winę za tę sytuację na równi z przestępcą Ridgewellem.

Bartłomiej Zindulski

Poprzedni

PiS przyjmie bardziej liberalny kurs?

Następny

Literatura socrealizmu jako forma fantastyki

Zostaw komentarz