„Czas w psychiatrii ma ogromne znaczenie”. Akademicki Szpital WAM w Warszawie wprowadza nowy standard opieki psychiatrycznej

Akademicki Szpital WAM w Warszawie – budynek placówki przy ul. Myśliborskiej 44
Akademicki Szpital WAM w Warszawie, nowoczesna placówka zdrowia psychicznego działająca przy Warszawskiej Akademii Medycznej.

Akademicki Szpital WAM w Warszawie

„Jednym z największych wyzwań polskiej psychiatrii pozostaje dziś dostępność leczenia. Pacjenci czekają na pomoc miesiącami, a czasem nawet latami, co jest szczególnie niebezpieczne, bo w psychiatrii szybka reakcja ma kluczowe znaczenie. Leczenie powinno rozpoczynać się w momencie narastania objawów, a nie dopiero wtedy, gdy choroba zdąży się rozwinąć” — mówi dr Elżbieta Bonder, Dyrektor Medyczny Akademickiego Szpitala WAM. Jak dodaje, kolejną barierą jest ograniczony dostęp do nowoczesnych metod terapeutycznych — takich jak TMS czy terapie VR — które w publicznym systemie w praktyce nie funkcjonują, choć w wielu przypadkach mogłyby znacząco poprawić efekty leczenia. „Pacjent musi wiedzieć, że ma wybór. Naszym obowiązkiem jest nie tylko leczenie, ale też informowanie, że współczesna psychiatria dysponuje skutecznymi i nowoczesnymi narzędziami — dostępnymi tu i teraz”.

Nowo otwarty Akademicki Szpital WAM w Warszawie, placówka o profilu klinicznym prowadzona przez Warszawską Akademię Medyczną, odpowiada na te potrzeby kompleksowo, zapewniając szybki dostęp do specjalistów, leczenie dzieci, młodzieży i dorosłych, a także wdrażając najnowsze technologie i prowadząc działalność edukacyjną. Dr Bonder podkreśla, że świadomość społeczna dotycząca objawów zaburzeń psychicznych nadal jest niska — szczególnie w obszarach takich jak zaburzenia odżywiania czy depresja, której pierwszym sygnałem bywa często zaburzony sen.

W tym kontekście prosimy o wyjaśnienie, skąd wziął się pomysł na stworzenie tak nowoczesnej i wieloprofilowej placówki zdrowia psychicznego. Jakie były główne przyczyny powstania Akademickiego Szpitala WAM?

Pierwsza – i myślę, że najważniejsza – przyczyna powstania takiego szpitala to dobro pacjenta. Wszyscy wiemy, że opieka psychiatryczna w Polsce ma ogromne potrzeby i nie jest w stanie ich zaspokoić. W związku z tym każda kolejna placówka, która może świadczyć pacjentom usługi w zakresie psychiatrii dzieci, młodzieży i dorosłych, jest bardzo potrzebna. Oczywiście istnieją różne placówki — ambulatoryjne i stacjonarne — ale takich jak nasza, całodobowych, jest naprawdę niewiele, a zapotrzebowanie na nie jest ogromne.

Najważniejsze jest to, żeby pacjent mógł dostać się do leczenia wtedy, kiedy tego potrzebuje, a nie za tydzień, za miesiąc czy za rok. Niestety tak często wyglądają zapisy — bywają naprawdę bardzo odległe. To był pierwszy powód.

Drugi powód jest natury edukacyjnej. Warszawska Akademia Medyczna od ponad 20 lat kształci kadry medyczne, a programy kształcenia przewidują obowiązkowe staże i praktyki w warunkach klinicznych. Współpraca uczelni ze szpitalem jest więc rozwiązaniem naturalnym i bardzo potrzebnym — dzięki niej placówka dysponuje silnym zapleczem merytorycznym i zespołem doświadczonych lekarzy, psychologów oraz terapeutów, którzy łączą praktykę kliniczną z działalnością dydaktyczną. To właśnie ich kompetencje stanowią fundament funkcjonowania szpitala. Studenci mogą zdobywać tu pierwsze doświadczenia zawodowe, ale proces leczenia pozostaje całkowicie w rękach wykwalifikowanych specjalistów.

Czym wyróżnia się AS WAM na tle innych ośrodków zdrowia psychicznego w Polsce?

Przede wszystkim bardzo wysokim poziomem świadczonych usług. Zatrudniamy specjalistów z wieloletnim doświadczeniem klinicznym — ludzi, którzy realnie pracują z pacjentami i mają szeroką praktykę.

Drugą rzeczą, która nas wyróżnia, jest to, że przyjmujemy dzieci już od 7. roku życia. Takich placówek — nawet publicznych — jest bardzo niewiele. Przyjmujemy również młodzież 13–18 lat oraz dorosłych, ale to właśnie ta najmłodsza grupa wiekowa jest w Polsce najsłabiej zaopiekowana.

Leczymy także pacjentów z zaburzeniami odżywiania, w tym osoby z bardzo niskim BMI — rzędu 13 lub nawet niższym. To poziom bezpośrednio zagrażający życiu. W warunkach szpitalnych możemy takich pacjentów intensywnie monitorować. Regularnie badamy parametry somatyczne, wykonujemy badania krwi, a pacjent jest podłączony do monitora rejestrującego ciśnienie, tętno, saturację. Co istotne, cały czas widzimy czynność serca.

W zaburzeniach odżywiania bradykardia — czyli zwolnienie czynności serca — jest częsta. W ciągu dnia ta czynność jest obniżona, ale trzeba pamiętać, że fizjologicznie jeszcze bardziej zwalnia w czasie snu. Jeżeli punkt wyjścia jest niski, to w nocy może stać się niebezpiecznie niski. Monitor alarmuje, gdy tętno spada poniżej ustalonych granic, więc pacjent jest pod stałą kontrolą, w dzień i w nocy.

Pacjenci z zaburzeniami odżywiania mogą trafiać na oddziały somatyczne, ale tam leczy się jedynie fizyczność i niedożywienie. Tymczasem ciężko niedożywiony pacjent potrzebuje leczenia kompleksowego: jednoczesnej opieki somatycznej, psychiatrycznej, psychoterapeutycznej i psychodietetycznej. Jeśli wszyscy specjaliści są w jednym miejscu, leczenie jest właściwe. Jeśli trafia tylko na oddział somatyczny — brakuje opieki psychiatrycznej. Jeśli tylko na psychiatryczny — brakuje opieki somatycznej. W takich sytuacjach leczenie się wydłuża, a przecież organizm ma ograniczoną wytrzymałość. Leczenie przy bardzo niskim BMI musi być intensywne, możliwie krótkie i jak najbardziej efektywne.

Jak wygląda struktura szpitala — od przychodni, przez oddziały dzienne, po leczenie stacjonarne?

Struktura obejmuje trzy poziomy: oddział stacjonarny, oddział dzienny oraz przychodnię specjalistyczną. Chodzi o to, żeby pacjent był leczony adekwatnie do zaawansowania swojej choroby.

Jeżeli stopień nasilenia objawów jest wysoki i wymaga hospitalizacji, pacjent trafia na oddział stacjonarny. Czas pobytu zależy od rodzaju choroby, jej zaawansowania, historii leczenia, tego, czy to pierwszy epizod czy kolejny.

W trakcie pobytu stan pacjenta często zaczyna się poprawiać. Jeśli poprawa jest wyraźna, pacjent może przejść do leczenia ambulatoryjnego — kontynuować terapię w przychodni w ramach zaplanowanych wizyt.

Jeżeli jednak poprawa nie jest na tyle duża, by pacjent kwalifikował się już do terapii ambulatoryjnej, rekomendujemy przejście na oddział dzienny. Pacjent przychodzi rano, około ósmej, i zostaje do osiemnastej — na noc wraca do domu. Jest więc jedną nogą w leczeniu szpitalnym, a jednocześnie stopniowo adaptuje się do funkcjonowania w środowisku zewnętrznym. To bardzo ważne, bo zapobiega nagłemu „przeskokowi” z pełnej hospitalizacji do trybu ambulatoryjnego.

Zdarza się również odwrotna sytuacja: pacjent przychodzi do kwalifikacji i lekarz ocenia, że nie ma potrzeby hospitalizacji całodobowej — wtedy proponujemy oddział dzienny. Ostateczną decyzję o trybie leczenia podejmuje zawsze lekarz, po zebraniu wywiadu, badaniu i ocenie funkcjonowania.

Dlaczego w AS WAM zdecydowali się Państwo przyjmować dzieci już od 7. roku życia?

To była decyzja naszej Pani Ordynator, psychiatry dzieci i młodzieży. Zwróciła uwagę, że na rynku praktycznie nie ma opieki stacjonarnej dla dzieci w wieku 7–13 lat, a zapotrzebowanie jest ogromne. Bardzo wiele dzieci doświadcza różnych trudności: zaburzeń lękowych, depresyjnych, odżywiania, zaburzeń zachowania czy zaburzeń ze spektrum autyzmu. Te problemy pojawiają się wcześnie i często wymagają hospitalizacji, a miejsc na oddziałach młodzieżowych jest za mało.

Dlatego stworzyliśmy osobny program terapeutyczny, dostosowany do tej grupy wiekowej. Dzieci powinny być leczone przez zabawę, przez „miękkie” metody przekazywania treści terapeutycznych. Często mają za sobą trudne doświadczenia, czasem nawet traumatyczne, i niejako szybciej dorastają niż rówieśnicy. Potrzebują pomocy w zrozumieniu tego, co im się przydarzyło, w interpretowaniu tego w sposób adekwatny do swojego wieku.

Dzieci mają tendencję do brania odpowiedzialności na siebie — za rzeczy, na które nie miały wpływu. Dobrze prowadzona terapia uczy je patrzeć na trudności inaczej, bardziej realistycznie. Jednocześnie dbamy o to, aby pozostały dziećmi — bo zbyt szybkie dorastanie siedmio- czy dziewięciolatków jest dla nich bardzo obciążające.

Im wcześniej rozpocznie się leczenie, tym większa szansa, że choroba zostanie zatrzymana i nie będzie eskalować w okresie dojrzewania. Jeżeli nie podejmiemy właściwej terapii we właściwym wieku, zaburzenia będą narastać, a późniejsze leczenie będzie dłuższe i trudniejsze — zarówno dla dziecka, jak i dla terapeutów. Wczesna interwencja daje najlepszą perspektywę.

Jakie problemy najczęściej zgłaszają pacjenci — dzieci, młodzież i dorośli?

Najczęściej: depresję i zaburzenia depresyjne, zaburzenia lękowe oraz zaburzenia odżywiania. U dzieci często widzimy nieprawidłowo kształtującą się osobowość, u dorosłych — zaburzenia osobowości. U najmłodszych pojawiają się także zaburzenia zachowania i ADHD, o którym mówi się dziś coraz częściej.

Coraz częściej diagnozujemy również zaburzenia ze spektrum autyzmu — dziś mówi się o różnorodności funkcjonowania mózgu. Te dzieci często mają deficyty emocjonalne, ale intelektualnie rozwijają się świetnie. Jeśli dzięki właściwej terapii nauczymy je rozumienia emocji własnych i cudzych, radzenia sobie z nimi i właściwych reakcji, wejdą w dorosłość bez większych trudności w funkcjonowaniu społecznym.

Jak dokładnie przebiega proces leczenia pacjentów z zaburzeniami odżywiania, zwłaszcza z bardzo niskim BMI?

Przy przyjęciu wykonujemy badania krwi, EKG i pełną ocenę somatyczną. Jeśli stwierdzimy bradykardię — czyli niebezpiecznie zwolnioną czynność serca — pacjent jest podłączany pod kardiomonitor, który monitoruje czynność serca 24 godziny na dobę. Monitor alarmuje, jeśli tętno spadnie poniżej ustalonych granic. Nie każde zwolnienie tętna jest niebezpieczne, ale poniżej 40 uderzeń na minutę wymaga stałego nadzoru.

Równolegle odbywają się konsultacje psychiatryczne, psychodietetyczne, konsultacje z dietetykiem klinicznym, internistą lub pediatrą, a także zajęcia psychoterapeutyczne i — gdy trzeba — testy psychologiczne. Zaburzenia odżywiania to nie tylko problem jedzenia lub niejedzenia — to tylko objaw. Pod spodem mogą być zaburzenia osobowości, depresyjne, lękowe. Te wszystkie obszary diagnozujemy i leczymy.

Terapia żywieniowa jest ściśle określona w standardach. U pacjenta, który głodził się przez dłuższy czas, nie można od razu wprowadzić pełnych posiłków. W pierwszych dwóch tygodniach największym zagrożeniem jest zespół realimentacyjny — poważne powikłanie wynikające z zbyt szybkiego zwiększania podaży pokarmu. Dlatego pacjent musi być pod stałą, 24-godzinną opieką w oddziale stacjonarnym.

Jeśli BMI pacjenta jest wyższe — np. 15–16 — leczenie nadal jest kompleksowe, ale procedura żywieniowa może być nieco mniej restrykcyjna, ponieważ nie ma bezpośredniego zagrożenia życia.

Bardzo ważne: każdy pacjent z BMI poniżej 15 bezwzględnie kwalifikuje się do leczenia stacjonarnego. Leczenie ambulatoryjne przy tak niskim BMI jest niezgodne z wytycznymi WHO.

Jaką rolę odgrywa interdyscyplinarny zespół w procesie leczenia?

Kluczową. W naszym oddziale odbywają się regularne omówienia kliniczne — spotyka się cały zespół terapeutyczny i omawia stan pacjenta: jego zachowania, funkcjonowanie na zajęciach, trudności związane z jedzeniem, wyniki badań. Każdy specjalista wnosi swoją perspektywę.

Dzięki temu proces leczenia jest spójny i efektywny. To ogromna różnica w porównaniu z sytuacją, gdy pacjent leczy się w wielu miejscach i specjaliści nie mają ze sobą kontaktu — wtedy leczenie nie „jedzie na piątym biegu”, tylko na pierwszym lub drugim. Interdyscyplinarny zespół w jednym miejscu pozwala prowadzić terapię najbardziej efektywnie.

Jak rozpoznać moment, w którym trzeba skorzystać z pomocy szpitala?

Najczęściej pacjenci chorują od wielu miesięcy lub lat — są pod opieką psychiatry, psychoterapeuty, funkcjonują w domu. Alarm pojawia się wtedy, kiedy stan zaczyna się pogarszać: pojawiają się nowe objawy albo te dotychczasowe stają się silniejsze. To znak, że dotychczasowe leczenie przestaje być wystarczające i wymaga modyfikacji.

W takich sytuacjach nie warto zwlekać, tylko skonsultować się ze specjalistą. Podczas wizyty kwalifikacyjnej lekarz ocenia, czy odpowiedni będzie oddział dzienny, czy leczenie stacjonarne — wszystko zależy od nasilenia objawów, poziomu funkcjonowania i bezpieczeństwa pacjenta.

Zdarzają się również osoby, które wcześniej były zupełnie zdrowe psychicznie, a nagłe, trudne wydarzenia — śmierć bliskiej osoby, ciężka diagnoza, rozwód czy zdrada — przekraczają ich możliwości radzenia sobie. Takie sytuacje potrafią wywołać ostre zaburzenia lękowe lub depresyjne. Tu także kluczowy jest czas, bo im szybciej rozpoczniemy leczenie, tym krótszy i skuteczniejszy będzie proces terapeutyczny.

Jak wygląda proces przyjęcia do szpitala?

Wystarczy zadzwonić na numer podany na naszej stronie kontaktowej i umówić się na wizytę kwalifikacyjną. Podczas tej wizyty badamy pacjenta i decydujemy o odpowiednim trybie leczenia: stacjonarnym, dziennym lub ambulatoryjnym — w zależności od nasilenia objawów.

Wielu pacjentów obawia się korzystania z pomocy psychiatrycznej. Jak pracujecie nad przełamywaniem stygmatyzacji?

Stygmatyzacja jest zdecydowanie mniejsza niż kiedyś — wiele osób publicznych mówi otwarcie o swoich doświadczeniach z depresją czy epizodami lękowymi. Niemniej świadomość, że pacjent może obawiać się oceny, jest dla nas bardzo ważna.

Dbamy o pełną dyskrecję. Każdy pacjent podpisuje dokument o zachowaniu poufności. W szpitalu obowiązuje zakaz nagrywania i filmowania — chronimy pacjentów, ich dane i sam fakt, że tu są.

W tym kontekście przypomina mi się sytuacja jednego z pacjentów — prezesa dużej firmy z obrotami rzędu 40 mln zł rocznie. Gdyby pracownicy dowiedzieli się, że korzysta z leczenia w szpitalu psychiatrycznym, mogliby to błędnie interpretować. Przyszedł z ciężką depresją, a po trzech miesiącach terapii wrócił w pełni sił, z nowymi pomysłami na rozwój firmy. Leczenie psychiatryczne potrafi diametralnie zmienić życie — i to na lepsze.

Jak wygląda typowy dzień terapeutyczny?

To dzień bardzo intensywny. Rano pacjent jest badany przez pielęgniarkę — ciśnienie, tętno, temperatura — potem idzie na śniadanie. Od dziewiątej do siedemnastej, osiemnastej lub dziewiętnastej odbywają się zajęcia terapeutyczne, konsultacje z psychiatrą, terapia indywidualna, spotkania z dietetykiem klinicznym, a u nieletnich także z pediatrą.

W ciągu dnia pacjent ma pięć posiłków, zgodnie z wytycznymi WHO i ustaleniami dietetyka. Po zajęciach jest czas wolny, a od 22:00 do 6:00 obowiązuje cisza nocna.

Jakie kierunki rozwoju planuje AS WAM?

Dysponujemy zespołem o dużej otwartości na nowe rozwiązania i wysokich kompetencjach, dlatego planów rozwojowych mamy naprawdę wiele. Wprowadzamy TMS — nowoczesną metodę leczenia depresji lekoopornej i PTSD. Chcemy, aby była dostępna zarówno dla pacjentów hospitalizowanych, jak i tych leczonych ambulatoryjnie.

Planujemy również udział w badaniach klinicznych oraz rozwój terapii z wykorzystaniem VR, nad czym już intensywnie pracujemy. Naszym celem jest rozwijać się w wielu kierunkach jednocześnie i wykorzystywać wszystkie metody, które mogą realnie pomóc pacjentom — tak, aby leczenie było skuteczne, przynosiło szybką poprawę i dawało trwałe efekty.


Z dr Elżbietą Bonder rozmawiał Julian Mordarski


Akademicki Szpital WAM to nowoczesna placówka zdrowia psychicznego zlokalizowana przy ul. Myśliborskiej 44 w Warszawie. Działając przy Warszawskiej Akademii Medycznej, oferuje kompleksową opiekę psychiatryczną i psychologiczną dla dzieci, młodzieży i dorosłych — od hospitalizacji całodobowej, przez oddział dzienny, po leczenie ambulatoryjne. Szpital łączy praktykę kliniczną z dydaktyką i badaniami, wdrażając nowoczesne metody terapeutyczne, w tym TMS i terapie VR. Jego misją jest zapewnienie pacjentom szybkiego dostępu do specjalistów oraz opieki opartej na najnowszej wiedzy medycznej, w komfortowych i bezpiecznych warunkach.

Kontakt:
Przychodnia lekarska: 784 363 955
Szpital – zapisy: 888 26 55 55
Szpital – dyżurka pielęgniarska: 784 468 897
E-mail: kontakt@aswam.pl
Adres: ul. Myśliborska 44, Warszawa

Redakcja

Poprzedni

Zaczęły się schody

Następny

Xi Jinping wygłosił ważne przemówienie podczas obrad Centralnej Konferencji Gospodarczej w Pekinie