Szeregowiec Szolc
Coś się ostatnio nerwowo zrobiło. Wszystkie moje koty nabuchane walerianą, chodzą walić zioło z gwinta. Już się same nauczyły odkręcać buteleczkę. Post-traumatic stress disorder jak nic!
Coś się ostatnio nerwowo zrobiło. Wszystkie moje koty nabuchane walerianą, chodzą walić zioło z gwinta. Już się same nauczyły odkręcać buteleczkę. Post-traumatic stress disorder jak nic!
Jeśli prędko nie ogarniemy się, zamiast bić czołem w ścianę, to za kilka lat, co i rusz będziemy wpadać na spiżowe pomniki Jarosława Kaczyńskiego.I to, jakie pomniki! Konne! Żal by mi było posadzić Jarosława na klaczce. Żal klaczki. Od razu myślę o Kasztance, do której śmierci przyczyniło się pęknięcie dwóch ostatnich kręgów grzbietowych, po tym jak…
W tym roku obchody święta Kupały rozpoczęły się w Polsce wcześniej. Zainaugurował je pod koniec maja prezydent Andrzej Duda, który na zjeździe Solidarności zatroszczył się o penisa politycznego oponenta Donalda Tuska. Chwalebne to, ale mam taką propozycję: niechże Pan Prezydent następnym razem posiłkuje…
Wojna mnie podnieca i jednocześnie budzi moje obrzydzenie. Kluczowe jednak w tych doznaniach jest to, że jaram się opisami bitew, wojen, a nawet zdjęciami- tak, tak- z tych bitew oraz wojen i w ogóle mi nie przeszkadza, że są to materiały archiwalne. Z mojego punktu widzenia- ludzkość mogłaby skończyć z wojnami raz…
Och! Monsieur Macron jakie piękne futro…! Soazig de la Moissonnière, oficjalny fotograf Emmanuela Macrona, umieścił na swoim Instagramie kolejny komplet zdjęć prezydenta. Jeśli miały „ocieplić wizerunek polityka”, to przynajmniej na mnie ten myk podziałał- po oglądaniu fotek czuję się aż rozgrzana. U mężczyzn…
Wszyscy znany opowieści z cyklu „Trybun Ludowy versus Imperator”. Nawet je lubimy. Nawet kibicujemy Trybunowi Ludowemu. Trudno zresztą, żebyśmy my- małe żuczki- kibicowali Imperatorowi. Ma być tak- w micie, w kinie, w literaturze- po obowiązkowo sentymentalnych oraz heroicznych perypetiach poraniony, ale niezłomny Trybun Ludowy…
Mam małego kota. Nie, nie chodzi o pewną psychiczną „niedogodność” co o zwierzątko podobno domowe. Wylądował u mnie przypadkiem, tak jak śmierć przypadkiem zabrała mojego starego kocura. Klin klinem. Nazwałam młodego Ezra, co w hebrajskim ma oznaczać „Pomocnika”. I robi to, co powinien robić rasowy pomocnik, to znaczy…
Migawka z wczesnej jesieni. Jeszcze słońce, jeszcze poziom entuzjazmu wyższy niż obecnie. Nie jest, aż tak źle, żeby nie móc się pochichrać. Wędrujemy z kolegą po łódzkim Rynku Bałuckim i po jego okolicach. Dzień targowy. W plecakach kupione pomidory polne i cebula; cebula i pomidory polne. Jak pisałam…