7 listopada 2024

loader

NBP: coraz poważniejsze zagrożenie

W związku ze skutkami epidemii, nasz bank centralny postanowił pomóc bankom komercyjnym, wykorzystując do tego pieniądze publiczne.

Rozprzestrzeniająca się epidemia koronawirusa stanowi coraz poważniejsze zagrożenie dla zdrowia publicznego i wymaga stanowczych reakcji. Z obecną  sytuacją wiążą się także zagrożenia dla sfery realnej polskiej gospodarki – oświadcza Narodowy Bank Polski.

W związku z tym NBP twierdzi, że na bieżąco monitoruje sytuację firm w naszym kraju – które ankietuje w ramach tzw. szybkiego monitoringu oraz ma możliwość przeprowadzania tzw. szybkich sond.

„Na tej podstawie wiemy, że wprawdzie sytuacja płynnościowa większości podmiotów jeszcze nie pogorszyła się istotnie, bo upłynęło niewiele czasu od zaistnienia stanu zagrożenia epidemicznego w Polsce, jednak sytuacja ta jest bardzo dynamiczna i zaczęła się już pogarszać, a w niektórych obszarach wyraźnie” – podkreśla NBP.

Firmy narzekają, banki dostają wsparcie

Przedsiębiorcy zgłaszają bardzo duże obawy przed narastaniem zatorów płatniczych. Wiadomo już także, że niektórzy eksporterzy nie otrzymują należnych płatności od swoich kontrahentów zagranicznych. Ograniczona może zostać działalność niektórych firm w wyniku przymusowej kwarantanny pracowników lub też konieczności pozostania w domu, na przykład w związku ze sprawowaniem niezbędnej opieki nad dziećmi, osobami niepełnosprawnymi lub osobami starszymi.

 Dodatkowo następuje pogorszenie nastrojów, prowadzące do ograniczenia zakupów towarów nieżywnościowych i usług (jak je zresztą robić, skoro duża część placówek handlowych została zamknięta), a także do zakłócenia globalnych sieci podaży oraz zagrożeń dla inwestycji.

„Wszyscy liczymy na to, że sytuacja szybko się poprawi” – taką nadzieję wyraża zarząd NBP.

Jednakże, „Uwzględniając powagę sytuacji oraz zagrożenie dla sfery realnej gospodarki Zarząd NBP, na podstawie obowiązujących regulacji, podjął decyzję o wykorzystaniu dodatkowych instrumentów” – oświadczyło szefostwo naszego banku centralnego.

„Wprowadzone zostaną operacje zasilające banki w płynność, tzw. operacje repo” – dodają władze NBP. „To zasilanie w płynność” to po prostu wpompowanie dodatkowych pieniędzy, którymi NBP chce zasilić banki komercyjne z polskich środków publicznych. Natomiast operacje repo polegają na tym, że bank centralny kupuje od banków komercyjnych papiery wartościowe, zobowiązując się jednocześnie do odsprzedaży tych papierów po określonej w dniu transakcji cenie i wyznaczonym terminie. Jest to po prostu  sposób udzielania przez bank centralny dogodnych pożyczek dla banków komercyjnych.

Czyli, tak jak w przypadku kryzysu finansowego z 2008 r., banki komercyjne skorzystają bo uzyskają dostęp do większej kasy. Ciekawe, czy w związku z tym banki rzeczywiście złagodzą warunki kredytowe dla przedsiębiorstw, którym coraz bardziej brakuje przychodów?

NBP zapowiada, że dostęp do tych pożyczek będzie rodzajem ubezpieczenia na wypadek pojawienia się „potrzeby zasilania banków w płynność” (czyt: w dodatkowe pieniądze). Podobno tego typu działania podjęło już wiele banków centralnych.

NBP już rozpoczął akcję pożyczania pieniędzy publicznych bankom komercyjnym Pierwszą operację repo przeprowadzono 17 marca.

Żeby było płynniej

Bank centralny zapowiada także, że wdroży na dużą skalę zakupy obligacji skarbowych na rynku wtórnym w ramach tzw. strukturalnych operacji otwartego rynku, co poprawi długoterminową strukturę płynności w sektorze bankowym (która zresztą, jak wynikało z wcześniejszych informacji, wcale nie była zła). Rezultatem tych operacji powinno być także utrzymanie płynności rynku wtórnego obligacji skarbowych.

W ramach pomagania bankom komercyjnym, NBP wprowadzi także kredyt wekslowy dla banków, który – w założeniu – ma umożliwiać refinansowanie kredytów udzielanych przez banki innym przedsiębiorstwom. Chodzi o to, by banki komercyjne w Polsce, nie ograniczyły, jak to mają we zwyczaju, udzielania przedsiębiorstwom kredytów akurat wtedy, gdy te kredyty są najbardziej potrzebne.

NBP zarekomendował także Radzie Polityki Pieniężnej istotne obniżenie stopy rezerwy obowiązkowej oraz podniesienie oprocentowania tej rezerwy. To dodatkowa forma wspierania banków komercyjnych, która ma umożliwić  utworzenie dodatkowego „bufora płynnościowego” dla tych banków oraz obniży ich koszty z tytułu utrzymywania rezerwy. A może warto by też zasugerować bankom koemrcyjnym, by obniżyły gigantyczne zarobki, wypłacane swoim prezesom i zarządom?

Zarząd NBP tłumaczy, że wprowadza bądź rekomenduje wszystkie te działania w celu wsparcia odpowiedniej polityki fiskalnej oraz uzyskania „właściwych reakcji”  po stronie sektora bankowego. Chodzi bowiem o to, że przede wszystkim niezbędne są pilne działania zmniejszające obciążenia przedsiębiorstw, co powinno ograniczyć straty i zmniejszyć ryzyko upadłości firm. Działania takie mogą zaś podjąć tylko banki komercyjne – ale będą one też zależeć od decyzji polskiego rządu.

Propozycje dla rządu

NBP sugeruje, że pakiet działań rządu mógłby obejmować czasowe wprowadzenie metody kasowej rozliczania podatków (co polegać będzie, najogólniej mowiąc, na ich odłożeniu w czasie) dla wszystkich firm oraz zawieszenie w ogóle płatności podatków i składek na ZUS – a także rozłożenie ich na nieoprocentowane raty, płatne po okresie karencji, na umotywowany wniosek przedsiębiorcy.

Firmy, które znajdą się w trudnej sytuacji i tak nie zapłacą podatków, a bez podobnych  rozwiązań grozić im będzie upadłość.

NBP uważa, że dość radykalnym, ale skutecznym rozwiązaniem byłaby w uzasadnionych przypadkach możliwość obniżenia wynagrodzenia (nie niżej niż płaca minimalna) na określony okres, przy obowiązku późniejszego wyrównania. Takie rozwiązanie jest z pewnością korzystniejsze niż upadłość i bezrobocie. Należałoby także rozważyć kompensowanie przedsiębiorcy przez ZUS kosztów absencji związanej z epidemią koronawirusa już od pierwszego dnia.

Pomysłowi czasowego zmniejszenia płac jak najbardziej warto przyklasnąć – z tą drobną poprawką, że najskuteczniejszy przykład zawsze idzie z góry. Obniżka wynagrodzeń powinna więc najpierw objąć Narodowy Bank Polski oraz banki komercyjne działające w Polsce. 

Komisja Nadzoru Finansowego, którą trudno uznać za najsprawniej działający organ państwa, powinna natomiast dokładnie monitorować charakter i zakres wpływu epidemii na zdolność banków do świadczenia usług finansowych – i informować o tym Komitet Stabilności Finansowej.

Banki stawiają warunki

Banki komercyjne wstępnie zapowiadają, że mogą się zgodzić na zastosowanie karencji w spłacie kredytu. Ale oczywiście nie za darmo. Dlatego władze banków komercyjnych oczekują – przy poparciu NBP – zredukowania lub zawieszenia podatku bankowego. Zarząd NBP popiera także obniżenie wymaganego tzw. „bufora ryzyka”, by zapobiec ograniczaniu kredytów przez banki komercyjne. Szefostwo NBP mówi eufemistycznie o „obniżeniu” bufora, ale w rzeczywistości proponuje jego całkowita likwidację – czyli redukcję do zera, co miałoby dać bankom komercyjnym ok. 30 mld zł uwolnionego kapitału.

Prezes NBP Adam Glapiński zapowiedział już, że będzie proponował Radzie Polityki Pieniężnej obniżenie stóp procentowych. Uważa on, że obniżka stóp: „będzie w dłuższej perspektywie wspierać sytuację finansową banków dzięki korzystnemu oddziaływaniu na jakość portfela kredytowego”.

Niezależnie od decyzji wspierających NBP, komercyjny sektor bankowy w Polsce od lat funkcjonuje stabilnie, jest zyskowny i ma duże rezerwy płynnościowe oraz kapitałowe. Dziś główne wyzwanie to to konieczność utrzymania płynności przedsiębiorstw w naszym kraju – i na ich sytuacji trzeba skoncentrować się w pierwszej kolejności.

Chodzi o to, aby przejściowy, miejmy nadzieję, spadek sprzedaży i produkcji nie doprowadził do trwałej redukcji zatrudnienia oraz upadłości firm. Wiele firm korzysta z kredytów więc obniżenie stóp procentowych wpłynie na poprawę ich kondycji finansowej – podobnie jak i kondycji gospodarstw domowych spłacających kredyty, zwłaszcza mieszkaniowe.

Obniżka stóp procentowych to natychmiastowy i bezpośredni sposób obniżenia kosztów zaciągniętych zobowiązań. To ulga dla większości zadłużonych, w tym dla całego sektora finansów publicznych.

Zmiany stóp procentowych wprawdzie nie zapobiegną zaburzeniom w produkcji i podaży, ani nie sprawią, że w krótkim okresie wzrośnie popyt – jednak obniżą  obciążenia wynikające z istniejących zobowiązań, co będzie stanowić wsparcie dla budżetów firm i gospodarstw domowych.

Andrzej Leszyk

Poprzedni

Wirus zjada gospodarkę

Następny

O hard-erotyzmie

Zostaw komentarz