Czy wróci zdalne
Nowy rok szkolny rozpoczął się w cieniu pandemii koronawirusa. Ponad 4,5 mln uczniów poszło do szkół, ale inauguracji roku towarzyszyło wiele obaw dotyczących przygotowania polskich placówek do drugiej fali epidemii koronawirusa – która z powodu zaniedbań rządu PiS przybiera w naszym kraju ostrzejszą formę, niż w większości krajów Europy. W przypadku dalszego nasilania się pandemii trzeba będzie przejść ponownie na zdalną formę nauczania, co z kolei wiąże się z koniecznością zapewnienia dzieciom możliwości dostępu do zdalnego kształcenia. Rząd PiS ma zaś z tym kłopoty, więc bagatelizuje problem, nie chcąc pokazać swej nieskuteczności.
Dlatego też, choć obecny rząd walczy z samorządami i chce ograniczać ich kompetencje, bardzo chętnie przerzuca na nie zadania, z którymi sam sobie nie radzi. Właśnie z tego powodu rząd PiS pozostawił w gestii lokalnych samorządów i placówek oświatowych, konieczność zapewnienia uczniom odpowiednich narzędzi do pobierania nauki w formie zdalnej. Jest to zaś zadanie niełatwe, bo z badań Centrum Analiz Ekonomicznych wynika, że aż 1,6 mln uczniów nie ma własnego komputera z Internetem w swoim miejscu zamieszkania, z czego ponad 300 tys. nie dysponuje żadnym komputerem z dostępem do sieci w gospodarstwie domowym. Oznacza to, że ponad 35 proc. uczniów może mieć znacznie utrudniony bądź zupełnie uniemożliwiony dostęp do edukacji zdalnej w przypadku przejścia szkół na hybrydowy czy całkowicie zdalny model kształcenia. A niestety, taka perspektywa jest bardzo prawdopodobna.
Niech rząd się ukarze
Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji popiera stanowisko Ministerstwa Zdrowia wskazujące, że placówki handlowe mogą odmówić obsługi klientom ignorującym nakaz zakrywania nosa i ust. „Od początku pandemii członkowie POHiD aktywnie uczestniczą w edukowaniu klientów co do zasad bezpiecznych zakupów w sytuacji zagrożenia epidemicznego” – mówi Renata Juszkiewicz, prezes POHiD. Z drugiej jednak strony szefowa POHiD podnosi, iż „Personel placówek handlowych nie jest upoważniony do egzekwowania noszenia maseczek przez konsumentów na terenie sklepów” – i zwraca uwagę, że pracownicy sklepów mogą jedynie zwrócić uwagę niezdyscyplinowanym klientom i liczyć na wyrozumiałość z ich strony. „Jeśli personel sklepu spotyka się z agresywnymi reakcjami klientów, to tutaj zaczyna się rola państwa i organów państwowych egzekwujących obowiązek zakrywania nosa i ust” – wskazuje stanowisko POHiD. Problem w tym, że stanowisko Ministerstwa Zdrowia to jeszcze nie przepis. Obowiązujące dziś przepisy nie dają zaś prawa odmowy obsłużenia przez sprzedawców klienta odmawiającego założenia maseczki. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz oświadczył, że chętnie pomoże w zapłaceniu mandatu ekspedientce, która odmówiła obsłużenia klientki bez maseczki i została za to ukarana finansowo. Trzeba mieć nadzieję, że przedstawiciele rządu PiS nie tylko „pomogą” w zapłaceniu mandatu, lecz opłacą go w całości i to ze swych prywatnych środków – traktując to jako formę drobnego samoupomnienia za to, że nie byli w stanie właściwie przygotować i przyjąć przepisu, prostego jak drut.