8 grudnia 2024

loader

Gospodarka 48 godzin

Lepiej w handlu zagranicznym
Najnowsze dane o polskim handlu zagranicznym mówią, że w listopadzie nadwyżka eksportu naszych towarów nad importem wyniosła 7,9 mld zł. To dobry wynik, oznaczający nadwyżkę większą o 4,4 mld w porównaniu z listopadem 2019 r. Przyczyniła się do niego obniżka kursu złotego oraz jeden dzień roboczy więcej w porównaniu z listopadem 2019 r. W rezultacie znacząco wyższa była sprzedaż za granicę wytwarzanych w Polsce baterii samochodowych, urządzeń łączności bezprzewodowej, odbiorników telewizyjnych, odzieży oraz części motoryzacyjnych. Wartość eksportu w porównaniu do listopada 2019 r. wzrosła o 15,1 proc. i wyniosła 103,4 mld zł. Natomiast import zwiększył się o 10,6 proc. i osiągnął 95,5 mld zł. Największy wzrost importu również objął odzież i urządzenia łączności bezprzewodowej, a także preparaty diagnostyczne oraz komputery.

Orlen myśli o PGNiG
Organizacja przedsiębiorców Business Centre Club negatywnie ocenia zapowiedź przejęcia Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa przez PKN Orlen. Jak ocenia ekspert BCC Janusz Steinhoff, decyzja o łączeniu tych podmiotów z punktu widzenia funkcjonowania rynku jest nieracjonalna, a przyczyny jej podjęcia należy ocenić jako kolejny przejaw powrotu do ręcznego sterowania gospodarką. Przejęcie PGNiG przez Orlen planowano już w 2004 r. za rządów koalicji Sojusz Lewicy Demokratycznej – Unia Pracy, lecz dotychczas nie doszło do skutku. Prawo i Sprawiedliwość, powielając działania swych lewicowych poprzedników, wróciło do pomysłu włączenia PGNiG do Orlenu. Realizacja tego pomysłu jednak się opóźnia, gdyż PKN Orlen w ramach umacniania siły propagandy PiS-owskiej zajął się na razie przejęciem prasy lokalnej w Polsce. Obecny prezes Orlenu Daniel Obajtek oświadczył jednak, że jego firma nie rezygnuje z PGNiG, a PKN Orlen planuje złożyć wniosek do Komisji Europejskiej w sprawie przejęcia PGNiG na przełomie stycznia i lutego tego roku.

Mieszkania tanieją w stolicy
Polacy przyzwyczaili się, że ceny transakcyjne i ofertowe na warszawskim pierwotnym rynku mieszkaniowym stale rosną. Od 2017 r. zwiększały się tak szybko, że w ciągu jednego kwartału wzrosty często przekraczały 10 proc. W ubiegłym roku sytuacja zaczęła się jednak zmieniać za sprawą restrykcji rządowych, wprowadzanych w związku z pandemią. Popyt spadł, a w połowie ubiegłego roku dynamika cen mieszkań w Warszawie wyhamowała. W III kwartale 2020 r. średnia cena transakcyjna nowych mieszkań sprzedawanych w stolicy spadła o 0,9 proc. w porównaniu z II kwartałem 2019 r. – i wyniosła 10 144 zł/m.kw. W skali rocznej, w stosunku do III kwartału 2019 r. cena była wprawdzie wyższa o 6,4 proc., ale jeszcze w II kwartale ubiegłego roku ten wzrost wyniósł aż 9,9 proc. w porównaniu z tym samym kwartałem 2019. Jak wskazuje Narodowy Bank Polski, deweloperzy częściej zgadzają się na upusty, gdy dochodzi do sprzedaży. W latach 2018–2019 średnio w przypadku 33 proc. transakcji w stolicy dochodziło do obniżki ceny ofertowej, a w czasie pandemii w przypadku 48 proc. i obniżki te są większe. Jednocześnie średnio o dwa tygodnie wydłużył się czas dokonywania transakcji, co także jest przejawem nieco gorszej koniunktury na rynku mieszkaniowym.

Andrzej Leszyk

Poprzedni

Racjonalność systemu…

Następny

Internet za zamkniętymi drzwiami

Zostaw komentarz