2 grudnia 2024

loader

Kłamliwa kampania żarówkowa

Prawo i Sprawiedliwość chce fałszywie wmówić Polakom, że to Unia Europejska odpowiada za wzrost rachunków za prąd. W rzeczywistości pełną winę ponosi tu rząd PiS.

Występujemy do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki o kontrolę ogromnych marż spółek energetycznych – poinformowali działacze Lewicy. Wskazują oni, że według raportu Fundacji Instrat w 2018 r. marża za kilowatogodzinę wynosiła 50 zł, obecnie zaś wynosi 340 zł, co oznacza jej prawie siedmiokrotny wzrost. Ciekawe, jakim wynikiem zakończy się ta lewicowa inicjatywa kontroli marż energetycznych?
– Mamy wrażenie, iż na rynku energii dochodzi do wielkiej manipulacji. W roku 2022 kontraktuje się energie elektryczną na rok 2023 lub 2034. Przypomnę, iż energia na rok 2022 została zakontraktowana na początku roku 2021. W tym czasie ceny unijnych uprawnień do emisji dwutlenku węgla nie były na poziomie 90 euro, ale na poziomie 20 euro – stwierdził pos. Dariusz Wieczorek, odnosząc się do fali wzrostu cen energii elektrycznej z ostatnich miesięcy. – Mamy więc bardzo poważne podejrzenia, iż spółki energetyczne wykorzystały to co się dzieje na rynku świadectw do tego, żeby podwyższać ceny energii i zwiększać zyski, które wykraczają poza standardowo przyjęte marże produkcji energii elektrycznej oraz o handel nią – podkreślił poseł Lewicy.
Wystąpienie do Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki ma sprawdzić czy elektrownie nie uzyskały nadzwyczajnych zysków w ubiegłym roku poprzez podnoszenie marże z kilkunastu do kilkuset procent.
Jak stwierdził pos. Wieczorek, Lewica oczekuje, iż Urząd Regulacji Energetyki sprawdzi także w jaki sposób firmy energetyczne kształtowały ceny dla instytucji oraz firm, czyli dla tych wszystkich podmiotów, które nie są objęte taryfą i ceną regulowaną.
– Chcemy tej kontroli, ponieważ oczekujemy odpowiedzi na pytanie: czy te wysokie marże są uzasadnione, a może są wynikiem rozkazu z siedziby partii – oświadczył Dariusz Standerski, dyrektor do spraw legislacji w klubie Lewicy. Jak podkreślił, jeżeli stawiane przez Lewicę zarzuty się potwierdzą to będzie to „materiał na bardzo poważne zarzuty wobec osób zarządzających sektorem energetycznym w państwie”. Ale naturalnie mogą się też nie potwierdzić.
Pos. Dariusz Wieczorek przypomniał także, iż spółki energetyczne prowadzą kampanię dezinformacyjną, w której oskarżają Unię Europejską o wysokie ceny prądu. – Cześć wytwórców prądu za pomocą „kampanii żarówkowej” oszukują nas, próbując nam wmówić, iż w 60 procentach za cenę energii odpowiedzialna jest Unia Europejska i konieczność kupowania świadectw CO2. To kłamstwo!
– Wbrew temu, przyczyna wzrostu cen prądu nie leży w polityce klimatycznej UE. Premier powtarza tę sugestię nieustannie, co nie znaczy, że staje się ona przez to prawdą. Na cenę energii mają wpływ w głównej mierze marże, narzucone klientom przez producentów energii: elektrownie i organizacje je skupiające. Wynoszą aż 41 proc. (!) ceny końcowej. Unia nie ma z nimi nic wspólnego – podkreśla europoseł prof. Prof. Bogusław Liberadzki. Wskazuje on, że koszty generowane przez Unię Europejską stanowią tylko 23 proc.
– Co więcej, pieniądze z handlu emisjami, który Polska praktykuje, pozostają w kraju sprzedającym, wzbogacają jego budżet i powinny być przeznaczone na wychodzenie z energetyki „brudnej” na rzecz „zielonej”. Tylko w ubiegłym roku rząd PiS zarobił na tym 30 mld. zł. Warto zapytać, ile za to powstało nowych farm wiatrowych lub innych źródeł energii elektrycznej nie korzystających z węgla? Im więcej „zielonej” energii, tym niższe jej ceny – mówi Bogusław Liberadzki.
Na razie widać jednak, że pieniądze idą raczej na kolejne upamiętnienia „żołnierzy wyklętych” i finansowanie partyjnej propagandy w dawnych mediach publicznych, przejętych przez PiS.
– A ile kosztowała kłamliwa i antyunijna kampania żarówkowa? Czy Jacek Sasin lub jego polityczni współpracownicy byli w nią zaangażowani osobiście? – zapytały posłanki Lewicy Anita Sowińska i Wanda Nowicka.
Zapowiedziały one kontrolę poselską w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Przedmiotem tego audytu ma być właśnie „kampania żarówkowa”, którą sfinansowały polskie spółki energetyczne, a której głównym przekazem jest obarczeniem Unii Europejskiej winą za rosnące ceny prądu. – Kłamliwe bilbordy zostały sfinansowane przez Stowarzyszenie Polskie Elektrownie, ale de facto przez największe spółki energetyczne, czyli z naszych pieniędzy. To skandal ! – skomentowała pos. Wanda Nowicka.
Ta oszukańcza kampania żarówkowa była imponująca rozmiarami. Swoim zasięgiem obejmowała praktycznie cały kraj. Jak poinformował serwis Money.pl sam koszt wykupienia billboardów oraz ogłoszeń w mediach pochłonął 12,4 mln zł. Nic nie wiadomo natomiast o kosztach jej przygotowania i nadzorowania.
– Będę przeprowadzać kontrolę poselską w Ministerstwie Aktywów Państwowych, będę pytać o koszty kampanii żarówkowej, z nieoficjalnych informacji wynika, iż są to miliony złotych. Mowa tu o pieniądzach, które pochodzą z naszych kieszeni, a którymi opłacamy rachunki za prąd. Chcę się dowiedzieć, które spółki Skarbu Państwa biorą udział w tym procederze i czy minister Sasin lub jego współpracownicy brali udział w przygotowaniu tej kampanii dezinformacyjnej? – oświadczyła pos. Anita Sowińska. – W tym wszystkim pomijany jest również fakt, iż spółki energetyczne w ubiegłym roku odnotowały rekordowe zyski, o czym mówią wspomniane marże w cenach energii, które w samym tylko grudniu 2021 r. wynosiły ponad 40 procent – dodała.
Jak poinformowała Anita Sowińska audyt ma również dotyczyć sposobu kalkulowania cen prądu dla przedsiębiorstw. – Ceny emisji CO2 zmieniają się, tak więc czy w cenie dla danego przedsiębiorstwa naliczana jest cena maksymalna na przykład z grudnia zeszłego roku, czy też wykorzystywana jest cena średnia z danego okresu? – pyta poseł.
Zdaniem działaczek Lewicy, Prawo i Sprawiedliwość próbuje odwrócić uwagę od swojej niekompetencji.
– Winę za drogi prąd ponosi wyłącznie PiS, a nie Unia Europejska. Rząd PiS nie wykorzystuje środków pochodzących z opłat emisyjnych na rozwój odnawialnych źródeł energii, na rozbudowę i modernizację sieci przesyłowych czy też na rozwój magazynów energii. To jest skrajna nieodpowiedzialność i zwyczajna niekompetencja polityków Prawa i Sprawiedliwości. Minister Jacek Sasin powinien wpłynąć na spółki, które nadzoruje i zatrzymał tę haniebną kampanię dezinformacyjną. Nie może być tak, że kampania, która ma na celu zdyskredytowanie Unii Europejskiej jest finansowana z naszych pieniędzy – oświadczyła pos. Sowińska.
Zadeklarowała ona, że osobiście zapuka do wszystkich spółek energetycznych, które znajdują się na liście Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie. Kontrola w Ministerstwie Aktywów Państwowych my być zaś pierwszą z całej serii.
Chyba wszyscy, bici po kieszeni wysokimi rachunkami za prąd, będą niecierpliwie czekać na informacje o konkretnych efektach badania zysków spółek energetycznych, które zostało zapowiedziane przez działaczy Lewicy. No i będą też czekać na rezultaty działań kontrolnych pos. Anity Sowińskiej.

Andrzej Leszyk

Poprzedni

Czy mamy wrócić do trójpolówki?

Następny

Putin nie, a Rosja?