Pandemia jeszcze się nie skończyła. Jej skutki będziemy odczuwać przez dłuższy czas. Największe problemy będą mieć przedsiębiorstwa świadczące usługi, bo im najtrudniej przychodzi nadrabianie strat.
Polska gospodarka znajduje się w fazie recesji, a okres jej trwania zależeć będzie między innymi od rozwoju sytuacji pandemicznej, sprawności przeprowadzenia szczepień, skali rządowych obostrzeń w prowadzeniu działalności gospodarczej oraz ryzyk związanych ze zmianami regulacyjnymi, w tym wyższych obciążeń fiskalnych. Kryzys wynikający z pandemii wirusa Covid-19 w różnym stopniu wpłynął na poszczególne sektory gospodarki. Przed największymi wyzwaniami będą stały podmioty z sektora usług.
Opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny wstępne dane dotyczące aktywności gospodarczej w 2020 r. potwierdzają wystąpienie recesji: aktywność gospodarcza zmniejszyła się w ubiegłym roku o 2,8 proc. w porównaniu z rokiem 2019. Dane te są lepsze od wcześniejszych prognoz Komisji Europejskiej i projekcji Narodowego Banku Polskiego.
Przypomnijmy, że po publikacji danych o produkcji przemysłowej w grudniu, szacunki ekonomistów wskazywały na możliwość spadku PKB w 2020 r. o 2,6-2,8 proc. Według projekcji NBP przedstawionej w listopadowym Raporcie o inflacji, PKB miał spaść o 3,5 proc. Z kolei szacunki Komisji Europejskiej przewidywały spadek PKB o 3,6 proc. – zwraca uwagę Towarzystwo Ekonomistów Polskich.
W 2020 r. popyt krajowy zmniejszył się realnie o 3,7 proc. (w 2019 r. wzrost o 3,5 proc.). Spożycie ogółem spadło realnie o 1,5 proc., w tym spożycie w sektorze gospodarstw domowych więcej, bo o 3,0 proc. (w 2019 r. wzrost odpowiednio o 4,4 proc. oraz o 4,0 proc.). Nakłady brutto na środki trwałe zmniejszyły się o 8,4 proc. (w 2019 r. wzrost o 7,2 proc.). Z punktu widzenia skali wpływu poszczególnych kategorii na zmianę dynamiki PKB, popyt krajowy wpłynął ujemnie w wysokości 3,6 pkt. proc. (w tym spożycie w sektorze gospodarstw domowych minus 1,7 pkt. proc). Zatem wymiana handlowa z zagranicą była czynnikiem ograniczającym w ubiegłym roku skalę spowolnienia aktywności gospodarczej. Wskazywała już na to styczniowa publikacja TEP o dobrych wynikach handlu zagranicznego.
Globalna recesja w 2020 roku była wyjątkowa: nie była efektem przebiegu klasycznego cyklu gospodarczego i szoków wywołanych nierównowagami w gospodarce. Tym razem, pierwotnym źródłem recesji nie okazał sie był kryzys finansowy, walutowy, bankowy czy też zadłużeniowy. To kryzys pandemiczny spowodował, że rządy poszczególnych krajów w obliczu zagrożenia życia i wytrzymałości służby zdrowia, stanęły przed trudną decyzją wprowadzenia obostrzeń w funkcjonowaniu gospodarki. Strategie poszczególnych rządów różniły się między sobą, jednak – co należy podkreślić – na efekty w postaci skali spowolnienia aktywności gospodarczej miała wpływ struktura gospodarki – zauważa TEP.
W przypadku Polski, patrząc na aktywność gospodarczą od strony podażowej, miesięczne dane o produkcji przemysłowej wskazują na duży potencjał przedsiębiorstw do nadrabiania strat. Wartość dodana brutto w przemyśle w 2020 r. zmniejszyła się zaledwie o 0,2 proc. (w 2019 r. wzrost o 4,3 proc.). Straty pandemiczne zostały prawie w pełni nadrobione przez sektor produkcyjny.
Pandemia będąca źródłem kryzysu, dotknęła jednak szczególnie silnie sektor usług i handlu. Według wstępnych danych GUS, wartość dodana brutto w handlu i naprawach w 2020 r. w porównaniu z 2019 r. zmniejszyła się o 4,0 proc. (w 2019 r. mieliśmy wzrost o 5,4 proc.). Generalnie w krajach, gdzie udział sektora usługowego w tworzeniu PKB ma większe znaczenie, wystąpiła głębsza recesja. Przykładem są usługi związane z turystyką, hotelarstwem, gastronomią, kulturą. Co należy podkreślić, to właśnie sektor usług będzie miał największe problemy w okresie popandemicznym. W przeciwieństwie do sektora produkcyjnego, usługodawcy nie mogą w większości przypadków budować zapasów.
Trudno także zakładać możliwość wystąpienia zjawiska odkładania w czasie konsumpcji usług. Popyt na usługi w większości przypadków nie ulega kumulacji. W przyszłości nie wzrośnie przecież liczba weekendów, w których konsumenci będą decydowali się na korzystanie z różnego rodzaju usług (wizyta w kinie, teatrze itp.). Oczywiście nie można wykluczyć zmian preferencji konsumentów, jednak z dużym prawdopodobieństwem nie będzie ona zjawiskiem trwałym.
Powrót do sytuacji sprzed pandemii będzie rozłożony w czasie, w przyszłości nie znajdziemy się w takiej samej sytuacji jak przed kryzysem. Nasze przystosowania do pandemii w jej trakcie najprawdopodobniej zmienią na stałe nasze zachowania – i dla przykładu, w nadchodzących latach zmniejszy się liczba konferencji i kongresów organizowanych w trybie stacjonarnym, które z uwagi na czas i koszty mogą w części przejść na stałe do sfery internetowej.
Pamiętajmy również, że wielu przedsiębiorcom przyjdzie funkcjonować w zmienionym otoczeniu regulacyjnym. Wprowadzane od 2021 r. nowe obciążenia fiskalne stanowią poważne ryzyko w sposobie funkcjonowania części podmiotów.
Jesteśmy w momencie, w którym pandemia jeszcze się nie skończyła. Jej efekty będziemy odczuwali przez dłuższy okres. Szybkość przeprowadzania szczepień będzie oczywiście kluczowa dla wzrostu aktywności gospodarczej w najbliższych kwartałach. Z tego wyjątkowego kryzysu najszybciej wyjdą przedsiębiorstwa produkcyjne. W zależności od skali obostrzeń można również liczyć na szybką odbudowę popytu konsumpcyjnego (efekt odłożonej w czasie konsumpcji). Na odbudowę inwestycji z pewnością będziemy musieli jeszcze poczekać, głównym ich źródłem będą w najbliższych kwartałach wydatki rządowe.
Największe problemy będą miały przedsiębiorstwa świadczące usługi. Po kryzysie duża ich część będzie bardziej zadłużona, z nikłymi perspektywami na odrobienie pandemicznych strat. Część z nich zbankrutuje, część podejmie wysiłek przeprowadzania restrukturyzacji i zmian w strategii zarządzania, w tym również i strategii cenowej.