Jak Polska i światowa gospodarka poradzi sobie z kryzysem? Wpływ na to będzie mieć starcie gigantów o pozycję dominującej światowej gospodarki między Chinami a USA.
Na przestrzeni ostatnich kilku tygodni nasz kraj zaczyna powoli odmrażać różne gałęzie gospodarki. Polscy przedsiębiorcy stopniowo wracają do funkcjonowania w nowej rzeczywistości. Niewątpliwie, ważnym elementem ich funkcjonowania może być eksport produktów. Należy się zatem zastanowić jak będzie wyglądała światowa gospodarka. Jednym z możliwych scenariuszy jest to, że chińskie fabryki odczują zmniejszoną liczbę zamówień, ponieważ najwięksi globalni gracze przeniosą część swoich mocy produkcyjnych w inne rejony świata aby dywersyfikować ryzyko związane z podobną sytuacją, która może się wydarzyć w przyszłości. Dziś jeszcze za wcześnie prognozować które gałęzie gospodarki w Polsce zyskają na zerwanych łańcuchach dostaw. Trzeba pamiętać iż Polska jest jednym z niewielu krajów gdzie jest jeszcze wysoki potencjał wytwórczy gospodarki. Z dzisiejszym dostępem do kapitału nie ma problemu aby wybudować nową fabrykę, jest za to problem, kto w tej fabryce będzie pracował. Dlatego trzeba obserwować odpływ inwestycji z Chin i odpływ zamówień z chińskiej gospodarki, jednak będzie to powolny proces. Każdy sektor, który jest dziś silnie wykorzystywany w Chinach przez duże globalne firmy będzie zyskiwał przy dywersyfikacji dostawców – i tego możemy być pewni. Niektórzy eksperci zastanawiają się czy w związku z izolacją chińskiej gospodarki w czasie koronawirusa zmniejszy swoją produkcję i jej część przeniesie na inne rynki aby w razie podobnej sytuacji dywersyfikować ryzyko. Obroty handlowe z Chinami w ostatnich miesiącach spadły, ale głownie było to spowodowane izolacją chińskiej gospodarki z powodu wirusa. Wiele firm, które opierały się na produkcji w Chinach lub na sprzedaży chińskich produktów z przerażeniem patrzyły na topniejące zapasy magazynowe i podnosiło ceny aby maksymalizować dochód nie wiedząc jak długo będą czekać na kolejne zamówione towary. Myślę że to kolejny czynnik, który uświadomi takim firmom że nie mogą być zależne od jednego dostawcy, czy od jednego rynku. Szczególnie że nie wiadomo jak będzie wyglądał świat po koronawirusie.
Już dziś pojawiają się głosy o chęci dochodzenia roszczeń od Chin za zamrażanie gospodarek. Jednak w mojej opinii to może tylko doprowadzić do polaryzacji stosunków handlowych i ewentualnych wojen handlowych z Chinami, co dla większości rynków może skończyć się dużymi problemami. Jak się okazało 60 – 70 proc. komponentów do produkcji leków w USA jest produkowanych w Chinach – i wyobraźmy sobie że Chiny mogą dokonać kontrolowanej awarii w takiej fabryce i wstrzymać dostawy. Dziś Chiny są tak potężne że trudno mi sobie wyobrazić że w pojedynkę jakieś państwo może przeciwstawić się ich gospodarce, więc albo wrócimy do normalnych relacji biznesowych, z powolnym wycofywaniem się części produkcji z Chin – albo nastąpi gwałtowny podział gospodarczy, gdzie towary chińskie będą podstawą handlu, bądź będą dyskryminowane i ponownie świat podzieli się na dwa bloki, wschodni i zachodni. Tak naprawdę mamy przed sobą okres wojny handlowej o pozycję dominującej światowej gospodarki między Chinami a USA i od tego jak intensywna będzie ta wojna i jak będzie eskalować, tak będzie zmieniał się ład gospodarczy świata. Tak jak jesteśmy uzależnieni od sektora informatycznego opartego na takich globalnych markach jak Amazon, Google czy Facebook od USA, tak wytwórczo jesteśmy zależni od gospodarki chińskiej – i teraz pytanie: czy łatwiej zrobić drugiego Googla czy Facebooka, czy łatwiej wyprodukować 100 mln nowych iPhonów w trzy miesiące? Moim zdaniem jesteśmy świadkami starcia gigantów, gdzie każdy scenariusz jest prawdopodobny.