2 grudnia 2024

loader

Styczniowa cisza przed tegoroczną burzą?

Lekki wzrost kursów akcji na światowych giełdach nie uciszy obaw o kondycję globalnej, a także i polskiej gospodarki, w bieżącym roku.

Styczeń przyniósł uspokojenie nastrojów na rynkach akcji i umiarkowane wzrosty indeksów.
Dla graczy giełdowych była to odmiana po silnych grudniowych spadkach, w szczególności jeśli spojrzymy na rynki zagraniczne.

Byki weszły na parkiet

Poznaliśmy szereg interesujących danych gospodarczych, które nie dają jednak optymistycznego obrazu na przyszłość. Obraz był wszakże niepełny, bo przez najdłuższe w historii zamknięcie rządu w Stanach Zjednoczonych część publikacji nie ujrzała światła dziennego.
Temat wojen handlowych zszedł na dalszy plan, przynajmniej na chwilę. Mogliśmy za to obserwować kolejne odcinki sagi zwanej brexitem.
Poprawa nastrojów na rynkach akcji, która była kontynuacją trwających od ostatniego tygodnia stycznia wzrostów, pozwoliła na chwilę odetchnąć inwestorom i odsunąć kasandryczne wizje wejścia
w permanentną bessę, o czym mówiło się pod koniec ubiegłego roku.
Sprawił to między innymi fakt, że indeks dużych spółek
w trakcie miesiąca przebił „psychologiczną” barierę 2400 punktów, znajdując się na najwyższym poziomie od lutego ubiegłego roku. Nie udało się jednak na trwałe obronić tej wysokości.
Podobnie wyglądała sytuacja w przypadku niemieckiego indeksu DAX i amerykańskiego S&P500. Z uwagi na skalę wcześniejszej przeceny, jedyne co się udało zrobić, to odrobić część grudniowych spadków.

Mimo kiepskich perspektyw

Co istotne, rynki akcji rosły nie dzięki wspierającej dobrej sytuacji spółek, ale poniekąd mimo niej.
Sezon wyników amerykańskich firm za IV kwartał 2018 przynosi mieszane refleksje. Dużej części spółek udało się pozytywnie zaskoczyć analityków, ale dynamika wzrostu ich zysków nie była tak dobra jak w poprzednich okresach.
Ponadto, jeśli prognozy na IV kwartał zakładały średnią poprawę EPS (zysku na akcję) o 10 proc., to szacunki na I kwartał 2019 r. rzadko przekraczają 2-3 proc. Efekt stymulacji fiskalnej, który tak mocno wsparł wyniki amerykańskiej gospodarki, jest bowiem na ukończeniu, a spowolnienie globalnego wzrostu powoli staje się faktem.
Odczyty wskaźników wyprzedzających za grudzień, jak np. ISM (dla usług i amerykańskiego przemysłu) w dalszym ciągu utrzymują się na dość wysokich poziomach, zanotowały jednak bardzo silny spadek miesiąc do miesiąca.
Wstępne odczyty wskaźnika PMI dla przemysłu części europejskich krajów, jak Niemcy i Francja, wskazują na wejście w obszar recesji, spadając poniżej poziomu 50 punktów. Takie same wskazania były w Chinach.
Dotychczas wzrostom na amerykańskim rynku akcji nie przeszkadzało czasowe zawieszenie działalności rządu Stanów Zjednoczonych. Sam goverment shutdown nie jest w USA niczym szczególnym, jednak z uwagi na długość trwania szacuje się,
że jego negatywny wpływ na PKB wyniesie 0,6 proc. Spór z Kongresem o budowę muru z Meksykiem nie został zaś finalnie zakończony.
Temat wojny handlowej w styczniu wyraźnie przycichł, ale w lutym powróci na pierwszy plan, z uwagi na rozpoczęcie drugiej tury negocjacji handlowych i naciski rządu Stanów Zjednoczonych na koncern Huawei.
Podobnie wygląda sprawa z brexitem. Luty przyniesie zapewne kompromis, bo twardy brexit nie leży w tym momencie w niczyim interesie.

Kurs rośnie, gospodarka zwalnia

Obserwowane od końca grudnia wzrosty kursów na warszawskiej giełdzie papierów wartościowych nie współgrały z pojawiającymi się danymi gospodarczymi.
Do tej pory mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdy wskaźniki wyprzedzające wskazywały stopniowe spowolnienie wzrostu gospodarczego, co nie miało odzwierciedlenia
w danych realnych. To się jednak zmieniło.
Ostatnie dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej wskazują na spowolnienie w tych sektorach. Jak na razie są to dane z jednego miesiąca, ale ten scenariusz jest spójny z prognozami ekonomistów.
Motorem wzrostu PKB pozostanie konsumpcja prywatna i środki unijne. Pod znakiem zapytania stoją inwestycje prywatne – tutaj duże znaczenie ma globalny klimat inwestycyjny, który pomimo słabszych danych gospodarczych ma szanse się nieco poprawić w stosunku do 2018 r.
Jak w tym świetle wyglądają perspektywy krajowych spółek? Duże podmioty zostały w styczniu wsparte kapitałem zagranicznym. Mniejsze firmy w dalszym ciągu borykać się będą przede wszystkim z rosnącymi kosztami i problemami na rynku pracy. Temat migracji pracowników z Ukrainy przesunął się na 2020 r., ale w dalszej części tego roku zacznie znowu być obecny w dyskusji rynkowej.
Rosnąca presja płacowa może zostać przejściowo zahamowana przez malejące tempo wzrostu PKB.

Stopy drepcą niecierpliwie

Jeśli chodzi o politykę pieniężną, to ostatnie stanowisko Europejskiego Banku Centralnego nie było specjalnie zaskakujące dla rynkowych obserwatorów. Powtórzono, że stopy zostaną utrzymane na niezmienionym poziomie przynajmniej do lata 2019 roku.
Większe znaczenie miało ostatnie posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Z komunikatu po posiedzeniu Komitetu ds. Otwartego Rynku zniknęło bowiem zdanie o dalszych stopniowych podwyżkach stóp, co było od 2015 r. swoistą mantrą. Zastąpiono je zdaniem o cierpliwym analizowaniu właściwego poziomu stóp dla podtrzymania dobrej koniunktury na rynku pracy oraz o dostosowaniu „normalizacji bilansu Fed do aktualnej koniunktury gospodarczej i rynkowej”.
Informacja ta spotkała się z entuzjastyczną reakcją rynków akcji, co nie powinno dziwić, gdy jeszcze jesienią widmo dalszego zaostrzania polityki pieniężnej przez Fed było typowane jako główny czynnik ryzyka.
Osłabił się za to dolar amerykański, co może być dobrym prognostykiem dla rynków wschodzących i sprzedaży surowców.
Pytanie, jaka będzie trwałość styczniowych wzrostów? Rosną bowiem obawy o kondycję globalnej gospodarki. Obowiązujący trend wcale nie musi być jednak spadkowy.

Andrzej Dryszel

Poprzedni

Nie ma się co spieszyć

Następny

Z dobrodziejstwem inwentarza

Zostaw komentarz