Euro stwarza szansę szybszego rozwoju dla wszystkim krajów należących do wspólnego obszaru walutowego. Nie każdy z nich sprostał jednak wymaganiom, jakie narzuca ta waluta, więc nie każdemu udało się tę szansę w pełni wykorzystać.
W 1979 roku wprowadzono europejski system walutowy, który ograniczał wahania kursów walutowych między walutami dziewięciu krajów członkowskich (tzw. wąż walutowy). Wprowadzono także wspólną walutę do bezgotówkowych rozliczeń międzynarodowych tzw. ECU, składającą się z koszyka walut dziewięciu krajów EWG. Te działania hamowały presję rynku na umocnienie marki niemieckiej. Traktat z Maastricht z 1991 roku tworzący Unię Gospodarczą i Walutową doprowadził ostatecznie do utworzenia wspólnej europejskiej waluty zastępującej waluty narodowe. Jak wynika z opublikowanych kilka lat temu dokumentów niemieckiego MSZ, uzgodnienia polityczne w tej sprawie między Francją a RFN miały miejsce już pod koniec 1989 roku. Za rezygnację Niemiec z marki i wprowadzenie wspólnej waluty europejskiej, Francja zgodziła się na zjednoczenie Niemiec. Wspólna waluta zastępująca niemiecką markę, najsilniejszą europejską walutę, miała w ten sposób osłabić przewagę gospodarczą Niemiec.
Traktat z Maastricht wprowadzający unię walutową został podpisany w lutym 1992 roku. Wprowadzenie euro ułatwiło handel między krajami unii walutowej. Niemcy, jako kraj o dużym potencjale eksportowym, niewątpliwie na tym zyskują. Jednak również dlatego, że potrafią utrzymać pod kontrolą koszty płacowe i inflację. Kraje takie jak Włochy czy Grecja, gdzie płace rosły szybciej niż wydajność pracy, osłabiały swoją konkurencyjność. Po przyjęciu euro nie mogły już tego kompensować osłabianiem własnej waluty.
Według danych Komisji Europejskiej, w ciągu pierwszych 10 lat po wprowadzeniu euro w 1999 r. utworzono w strefie euro około 8,7 mln nowych miejsc pracy, w porównaniu z zaledwie 1,5 mln w ciągu 7 poprzednich lat. Większość z nich powstała poza Niemcami.
Wspólna waluta ułatwia działania gospodarcze na wspólnym obszarze, gdyż znosi ryzyko zmiany kursu i koszty wymiany waluty, jednocześnie wymagając większej dyscypliny płacowej w taki sposób, że wzrost płac musi odpowiadać wzrostowi wydajności pracy. We wspólnym obszarze walutowym nadmierny wzrost płac lub wydatków publicznych w jednym państwie pociąga za sobą osłabienie konkurencyjności. Nie nie można go skompensować dewaluacją (osłabieniem) waluty narodowej.
Przynależność do strefy euro nie gwarantuje sama w sobie szybkiego wzrostu gospodarczego. Mamy przykłady krajów należących od początku do strefy euro, w których PKB rośnie bardzo wolno. W okresie kryzysu po 2008 roku jedynym krajem w UE, który nie znalazł się w recesji, była znajdująca się poza strefą euro Polska. W latach 2010-2015 PKB w całej strefie euro zwiększył się zaledwie o 0,7 proc. , a w Polsce o 2,9 proc.