8 listopada 2024

loader

Zanim ktoś nas oszuka

Polskie społeczeństwo, choć nieufne, wykazuje się energią i zdolnością do samoorganizacji w sytuacjach kryzysowych.

Jak wyjaśnić to, że mimo wyłaniającej się z licznych analiz dramatycznej erozji zaufania społecznego, polskie społeczeństwo wykazuje się zaskakującą energią i zdolnością do samoorganizacji w sytuacjach kryzysowych, czego świadectwem jest trwająca mobilizacja na rzecz uchodźców z Ukrainy? – pyta Fundacja Batorego. A przecież analizy wielu ośrodków, w tym badania międzynarodowej inicjatywy More in Common, pokazują niskie i wciąż malejące w Polsce zaufanie do instytucji państwa, a także ludzi do siebie nawzajem.
Cóż, odpowiadając na to pytanie, trzeba zwrócić uwagę, że pomaganie poprawia sytuację tych, którym się pomaga – ale także i poprawia kondycję psychiczną pomagających. Czujemy się wtedy lepsi, potrzebniejsi, bardziej solidarni. Nasze zaufanie do innych Polaków wprawdzie przez to nie rośnie, ale łatwiej możemy pogodzić się z tym, że trafimy na przykład na jakiegoś polskiego oszusta, który sprzeniewierzy otrzymane od nas dary, zamiast przekazać je obywatelom Ukrainy. Wiemy, że zdarzają się dranie i oszuści – ale nasze samopoczucie poprawia także to, że my nie należymy do takiej hołoty, lecz do ludzi uczciwych i wspierających.
W czasie pandemii COVID-19 odsetek Polek i Polaków uważających, że większości osób można zaufać spadł z 45 proc. do 23 proc., a już ponad trzy czwarte z nas uważa, że w kontaktach z większością ludzi należy zachować daleko idącą ostrożność. Mówiąc szczerze, są to chyba zrozumiałe wyniki. Nasilenie różnych metod nabierania rodaków i wyłudzania od nich pieniędzy jest dziś już tak wielkie, iż zupełnie uzasadnione jest przekonanie, że w Polsce nikomu nie można ufać – może z wyjątkiem najbliższej rodziny. Można powiedzieć, że sami zapracowaliśmy na niski poziom naszego zaufania.
Ponadto, z 70 do 86 wzrósł procent osób przekonanych, że w polskim społeczeństwie każdy dba tylko o siebie. Zapewne w dużym stopniu wpłynął na to nepotyzm PiS-owskiej władzy oraz kolejne afery i przekręty z udziałem rozmaitych pupilów obecnej ekipy.
Rządowi PiS nie ufa wcale aż 77 proc. Polek i Polaków. Obniżyły się notowania nawet takich instytucji jak państwo czy wojsko – zwraca uwagę Fundacja Batorego.
To jednak nie tylko kwestia korupcjogennego stylu panowania, uprawianego przez PIS-owskich krewnych i znajomych królika. Poziom zaufania społecznego pozostaje w Polsce na niskim – znacząco niższym niż w większości krajów Unii Europejskiej – poziomie nawet nie od lat, ale od dekad. Warto przypomnieć, że słynną tezę o „próżni socjologicznej”, socjolog prof. Stefan Nowak sformułował już w 1979 roku. Głosi ona, że Polki i Polacy silnie identyfikują się jedynie z rodziną i narodem, a ze wszystkimi grupami i organizacjami pośredniej wielkości czują się mało związani. Jednakże w rok po opublikowaniu książki Nowaka wyłonił się potężny ruch społeczny „Solidarność”. A jeszcze dużo, dużo później – uległ erozji, będąc dziś cieniem dawnej siły, pozytywnie zmieniającej Polskę.
Tak samo obecnie, mimo rysującej się w badaniach dramatycznej erozji zaufania społecznego, polskie społeczeństwo zamiast ostatecznie pogrążyć się w anomii, wykazuje się zaskakującą energią i zdolnością do samoorganizacji w sytuacjach kryzysowych – podkreśla Fundacja Batorego.
Warto w tym miejscu wyjaśnić, że anomia to poczucie niepewności i bezcelowości szerzące się w społeczeństwie w wyniku nagłych zmian społecznych i załamania się porządku społecznego. W takiej sytuacji nie ma pewności, jakie reguły powinny być przestrzegane, ponieważ dotychczas obowiązujące normy nie pasują do nowej rzeczywistości, a nowe nie są jeszcze ukształtowane. Tyle definicja. Czy jednak rzeczywiście obecna sytuacja Polski i Polaków mogłaby uzasadniać pojawienie się takich odczuć w naszym społeczeństwie? Chyba niekoniecznie.
Wydaje się, że dziś rzeczywistą kondycję polskiego społeczeństwa lepiej pokazuje nasilenie się oddolnych ruchów samopomocowych w pierwszych miesięcy pandemii, a później, wysoka aktywność organizacji społecznych i samorządów w przeciwdziałaniu jej efektom, tak bardzo kontrastująca z biernością i nieudolnością rządu Prawa i Sprawiedliwości.
W ostatnich tygodniach znów jesteśmy świadkami imponującej mobilizacji społeczeństwa, które na każdym niemal poziomie organizuje się, aby nieść pomoc uchodźcom z Ukrainy. Zapewne także i dlatego, iż wiemy, że rząd PiS niczego za nas nie zrobi – i nie można na nim polegać. Musimy zatem brać sprawy we własne ręce.

Andrzej Leszyk

Poprzedni

Gospodarka 48 godzin

Następny

Jak aptekarz aptekarzowi