Odchodzą kolejni przedstawiciele najbardziej utalentowanych generacji polskiego aktorstwa. Nie tylko ci najsławniejsi, kreatorzy głównych ról i aktorzy z czołówek filmów, ale także ci wspaniali „drugoplanowcy”, którzy tworzyli tło głównych postaci i wiodącej akcji.
Czesław Lasota urodził się 8 sierpnia 1932 w Łodzi. Zadebiutował na scenie łódzkiego Teatru Powszechnego w 1957 roku. Pracę teatralną zakończył na scenie Teatru Narodowego w Warszawie. Był wiecznym, ale świetnym epizodystą. Zagrał tych epizodów ze dwie setki, w każdym był wyborny i zawsze trochę inny, co było znakiem kunsztu. Nie był właściwie typem epizodysty komediowego, lecz charakterystycznego, ale charakterystycznością jakby nie do końca realistyczną, naznaczoną pewną dozą umowności i odrealnienia. Także w filmie zagrał ponad setkę epizodów. Po raz pierwszy zobaczyłem go jako bandziora „Chudego” w „Szatanie z siódmej klasy” Wandy Kaniewskiej (1960). Rola jest zgodna z rysopisem sylwetki aktora – był wysoki, zawsze bardzo chudy, nigdy nie przybrał na wadze, miał charakterystyczny, mocny, gardłowy, chropowaty, nieco basowy głos. Chyba najwięcej widzów pamięta go z roli robotnika budowlanego (nocami i porankami mleczarza), który zaspawszy w słomie na betonie, zostaje uniesiony na tymże przez dźwig w „Nie lubię poniedziałku” (1971) Tadeusza Chmielewskiego. Ostatnią rolę filmową zagrał także w „Szatanie z siódmej klasy”, tyle że w nowej wersji z roku 2007. Zmarł 28 września 2021 roku w Warszawie.