2 grudnia 2024

loader

Rosnąca rola dyplomacji parlamentarnej

fot. Wydawnictwo Adam Marszałek

Nieczęsto zdarza się, by publikacje polskich autorów z szeroko rozumianej dziedziny nauk społecznych, w odróżnieniu od nauk ścisłych, miały charakter pionierski w skali międzynarodowej. A taka sytuacja ma właśnie miejsce w związku z ukazaniem się obszernej książki Jerzego Jaskierni poświęconej stosunkowo nowemu zjawisku, jakim jest dyplomacja parlamentarna.

Pojęcie dyplomacji wprowadził do obiegu w 1796 r. brytyjski ekonomista i filozof pochodzenia irlandzkiego Edmund Burke na oznaczenie ogółu procedur polityczno-instytucjonalnych, za pomocą których państwa utrzymują ze sobą wzajemne stosunki. Obejmuje ono zarówno oficjalną działalność organów państwowych w dziedzinie polityki zagranicznej, jak i zespół metod, środków, a także umiejętności posługiwania się nimi dla osiągnięcia zakładanych celów tej polityki. Tradycyjnie kojarzy się ona z aktywnością władzy wykonawczej – głów państw (niegdyś monarchów, a obecnie przede wszystkim prezydentów), szefów rządów, ministrów spraw zagranicznych – mającej do dyspozycji wyspecjalizowane służby dyplomatyczne. Ale od początku XX wieku mamy do czynienia z „parlamentaryzacją polityki zagranicznej”. Jak pisze trafnie autor: „to nie jest alternatywa dla klasycznej dyplomacji, ale wykraczając poza tradycyjne obszary pracy parlamentarnej, związanej z legislacją i kontrolą władzy wykonawczej, stanowi niewątpliwie dobre uzupełnienie polityki zagranicznej i klasycznej dyplomacji” (s. 17). Jest jeszcze jeden istotny element. Piętą achillesową współczesnej demokracji, co widać także w Polsce, jest właśnie słabnąca kontrola władzy wykonawczej przez ustawodawczą, szczególnie w obszarach bezpieczeństwa i obronności. Stąd w sytuacji „globalizacji deficytu demokratycznego” – o czym pisał m.in. amerykański teoretyk Joseph S. Nye jr., autor wydanej także nad Wisłą znakomitej pracy „Konflikty międzynarodowe” – dyplomacja parlamentarna może być postrzegana również jako element łagodzenia tego deficytu w obszarze polityki światowej.

Już od 1888 r. funkcjonuje Unia Międzyparlamentarna (IPU), choć ma raczej charakter organizacji pozarządowej. Jednak po II wojnie światowej powstało ponad 100 międzynarodowych zgromadzeń parlamentarnych. Nie udało się niestety – mimo szeregu prób – stworzyć takiej struktury w ramach ONZ, obejmującej 193 państwa, ale istnieje mnóstwo tego typu organizacji, m.in. w skali kontynentalnej czy regionalnej. Posłowie do parlamentów narodowych mogą występować na forum Narodów Zjednoczonych – w Nowym Jorku czy w Genewie. Ale jako członkowie delegacji swoich państw bądź gdy odbywają się debaty np. na temat współpracy ONZ z tymi zgromadzeniami, co było choćby moim udziałem w przypadku Rady Europy.

Najbardziej znany spośród tych zgromadzeń jest oczywiście Parlament Europejski istniejący (pod inną wtedy nazwą) od 1952 r. Po Brexicie liczy on 705 posłów wybieranych co 5 lat w 27 państwach Unii Europejskiej zamieszkanych przez 505 mln osób. Oznacza to, że jest on drugą co do wielkości reprezentowanego elektoratu demokratyczną legislaturą w skali świata, po parlamencie 1,4 mld Indii. Oficjalna siedziba PE to Strasburg, choć większość sesji plenarnych odbywa się w Brukseli. Już nieco mniej znane są zgromadzenia parlamentarne takich organizacji międzynarodowych, jak Rada Europy (odegrała dużą rolę w rozwiązywaniu konfliktów w byłej Jugosławii oraz na Kaukazie, zwłaszcza w trakcie wojny w Czeczenii), NATO czy Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Ich przedstawiciele obserwują przy tym regularnie procesy wyborcze. A przecież istnieją także sieci parlamentarne Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Światowej Organizacji Handlu. Spore praktyczne znaczenie odgrywają parlamentarne grupy przyjaźni i zespoły ds. poszczególnych krajów. Dla Polski szczególną wagę mają bilateralne zgromadzenia parlamentarne z Litwą, Ukrainą, a od pewnego czasu również z Mołdawią i Gruzją. Ale konia z rzędem temu politykowi, posłowi czy senatorowi kto wie albo choć słyszał np. o działalności zgromadzeń parlamentarnych państw portugalskojęzycznych, czy turkojęzycznych, o parlamentach: Panafrykańskim, Ameryki Łacińskiej i Karaibów, czy Forum Parlamentarnym Azji i Pacyfiku.

Rzetelną analizę tych wszystkich zjawisk, struktur i działań organizacji znajdziemy właśnie w omawianej książce. Składa się ona z czterech części: „Dyplomacja we współczesnym państwie”, „Koncepcja dyplomacji parlamentarnej”, „Dyplomacja parlamentarna w działalności parlamentów krajowych” oraz „Dyplomacja parlamentarna w działalności parlamentów międzynarodowych i międzynarodowych instytucji parlamentarnych”. Ta część ostatnia – najobszerniejsza – ma w dużym stopniu charakter informacyjno-encyklopedyczny, co stanowi wielką zaletę. W literaturze anglosaskiej takie publikacje określa się mianem „book of reference”.

Ukazała się książka wyjątkowa. Nie tylko dlatego, że liczy niemal tysiąc stron, a sama bibliografia – stron 150. Pomijam obszerne przypisy. Wymagała benedyktyńskiej pracy, choć wolałbym, by w większym stopniu wykorzystywała literaturę francusko – i hiszpańskojęzyczną. Rzecz w tym, iż to pierwsza publikacja obejmująca całościowo tę tematykę i pod wieloma względami jest pionierska. A całe zjawisko dyplomacji parlamentarnej to proces in statu nascendi, który przebiega nierównomiernie na różnych kontynentach i w poszczególnych państwach, w zależności od ich ustroju, systemu politycznego oraz uwarunkowań historyczno-prawnych. Wiąże się on z jednej strony z kwestiami teoretycznymi (np. zasadą trójpodziału władzy i równowagi władz), a z drugiej – z zagadnieniami praktycznymi (kształtowaniem się stosunków międzynarodowych oraz prowadzeniem polityki zagranicznej w coraz bardziej współzależnym i globalizującym się 8-miliardowym świecie).
Autor był do stworzenia tego dzieła wyjątkowo przygotowany – zarówno jako profesor prawa, jak i praktyk. To były radca polskiej ambasady w Waszyngtonie, a nade wszystko wieloletni członek parlamentu, m.in. przewodniczący Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych i wiceszef Komisji Integracji Europejskiej. Przez 11 lat był ponadto aktywnym członkiem Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w Strasburgu, w tym sprawozdawcą ws. Armenii. Otrzymaliśmy przeto jego opus magnum, które zostało wysoko oceniono w trakcie czerwcowej prezentacji książki w Sejmie RP oraz dyskusji nad jej treścią.

Redakcja

Poprzedni

Gospodarka 48 godzin

Następny

Film o (nie)królu