8 listopada 2024

loader

Bigos tygodniowy

Unia Europejska nie dała się nabrać na kłamliwe PiSowskie plewy i nie uruchomiła w ciemno pieniędzy dla Polski z puli tzw. planu odbudowy. Ursula von der Leyen oświadczyła w Warszawie, że przygotowany przez rząd Pinokia tzw. Krajowy Plan Odbudowy może być, ale mowy nie ma, by w łapy PiS wpadło choćby jedno euro, póki kaczorszczyzna nie zaprzestanie demolki wymiaru sprawiedliwości i nie naprawi szkód z tej sferze poczynionych.

W PiSlandzie zawrzało, a Pinokio wzburzył się gniewem i nienawiścią do UE jak pijany król pikowy. Aż wierzyć się nie chce, ale PiSowcy podobno naprawdę wierzyli, że frau Ursule z miejsca, ochoczo uchyli im skarbonki, więc boleśnie są rozczarowani. Oburzył się niczym król pikowy także Legutko Ryszard, filozof od Platona, więc – zdawałoby się – mądry. Tymczasem i on zakrzyczał, że „Unia nie ma prawa” i że jej postawa to „horrendum”. Profesorze czcigodny a uczony, ogarnijże się Pan na Boga żywego, choćby był to nawet bóg grecki. Skoro Polska, patria nostra, przystąpiła do klubu pod nazwą „Unia Europejska”, to ma obowiązek przestrzegać regulaminu. Rozsądniejszy od Legutki okazał się publicysta propisowskiego tygodnika „Do rzeczy”, który napisał: „Buńczuczna (…) europejska polityka Zjednoczonej Prawicy kończy się skomleniem (jak fraza z „Ziemi jałowej” T.S. Eliota). Urszula von der Leyen pokazała im właśnie, kto ma władzę w UE i w Warszawie, a rząd Mateusza Morawieckiego wystawił się – na własne życzenie – na kpiny”.

„Kiedyś czerwiec kojarzył mi się z nabożeństwami do Serca Pana Jezusa. Tak samo maj kojarzył mi się z Litanią Loretańską i majowym. Niestety, od pewnego czasu maj zaczął kojarzyć się ogółowi Polaków – i tu widać tę wielką pracę mediów i korporacji – z tęczową mafią – rozpaczał Lisicki Paweł z rzeczonego „Do rzeczy”, mówiąc, że go te pocałunki gejów i lesbijek na bilbordach brzydzą. Wtórował mu Ziemkiewicz Rafał, którego też brzydzi ta ohyda. Tyle że nawet gdyby rząd PiS nałożył na wszystkich obywateli RP obowiązek codziennego uczestnictwa w nabożeństwach majowych, to i tak jest już „po herbacie”. Jak doniósł jeden z portali, na młodzieżowych imprezach modne jest kpiarskie wykonywanie słynnej „Barki” oraz pieśni pod tytułem „Anioł Pański zmajstrował Pannie Maryi”.

W odróżnieniu od dobrotliwej Lewicy polskiej, francuska lewica jest mściwa jak cholera. Na okładce najnowszego numeru satyrycznego tygodnika „Charlie Hebdo” pojawiła się karykatura Erica Zemmoura, którego grilują mimo jego wyborczej przegranej. Pokazany jest mundurze policjanta faszystowskiego państwa francuskiego, tzw. Vichy, którego ludzie trzymają na muszce Żyda z podniesionymi rękami, z żółtą gwiazdą Dawida na bluzie. W Polsce o taką obelgę byłby wrzask i pozew sądowy, ale w warunkach polityczno-publicystycznej obyczajowości francuskiej nikt nad taką błahostką nie rozdziera szat. To jednak tylko odniesienie do historii. Chodząc po współczesnym, paryskim i podparyskim bruku „przynosi się z miasta uszy pełne stuku, przekleństw i kłamstwa, niewczesnych zamiarów, za późnych żalów, potępieńczych swarów!”. No proszę, jak te słowa epilogu mickiewiczowskiego „Pana Tadeusza” są nadal aktualne, tym razem nie tylko w odniesieniu do Polaków, ale także w stosunku do Francuzów. Bigos Francję bardzo lubi, więc nie powie: dobrze im tak.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Listy od czytelników

Następny

Magisterium to za mało?