Prezes wystąpił na konwencji PiS w Lublinie z tzw. „hattrickiem” kolejnych obietnic finansowych. Istny paroksyzm. W głowie mu się już miesza od tej żądzy władzy i lęku przed jej utratą. Jak Neron gotów jest podpalić „Rzym”, byle tylko rządzić dalej. Jestem człowiekiem lewicy, więc szczerze i przekonaniem doceniam znaczenie oraz potrzebę sensownego socjalu, ale są granice, jak mówił Ribbentrop do Mołotowa. Oni naprawdę poprowadzą Polskę do Aten i Caracas.
À propos klimatów totalniackich. Lubelska konwencja PiS rozpoczęła się od uroczystego hołdu i podziękowania złożonego „panu prezesowi i panu premierowi” za „pińcet plus” przez wzorcową, wielodzietną rodzinę polską. Stali na baczność jak pionierzy przed Stalinem, jak wzorowa niemiecka rodzina przed Hitlerem. Ojciec rodziny wygłaszający wiernopoddańczą mowę oświadczył, że dzięki „pińcet plus” mogli sobie kupić domek z ogródkiem. Aż tak spadły ceny nieruchomości na Lubelszczyźnie?
Nieoczekiwana zamiana miejsc między Grzegorzem Schetyną a Małgorzatą Kidawą-Błońską czyli roszada pałacowa na szczytach Platformy Obywatelskiej. Król Pik ustąpił Damie Kier. Z punktu widzenia kulturowo-estetycznego i pijarowego to dobry ruch, ale czy tej partii realnie pomoże? To jednak mocno za późny ruch, by wystarczająco oswoić lud peowski z Damą na czele. Plus dla „Króla Skorpiona” za realizm.
Michał Rachoń, Michał Adamczyk, Jacek Łęski – ci trzej pracownicy TVPiS mieniący się dziennikarzami, w najmniejszym stopniu nie zasługują na to miano. Włączając się czynnie w akcję hejterską przeciw sędziom po stronie PiS, sami skreślili się z listy dziennikarzy i potwierdzili, że nazywanie ich od prawie trzech lat funkami PiS w rządowej telewizji bynajmniej nie było na wyrost.
Nie mogę nie napisać, że z tym szambem, które wlało się do Wisły w Warszawie, to niestety skrewiła Platforma Obywatelska, i to jeszcze w poprzedniej kadencji, oddając do użytku wadliwą technicznie oczyszczalnię ścieków. I nie zmieni tego fakt, że PiS to politycznie wykorzystuje. Musiałem to napisać, bo przecież gdyby teraz Warszawą rządziła ekipa Jakiego, darłbym się przeciw niemu wniebogłosy.
Kempa Becia nakrzyczała na Fransa Timmermansa i porównała go do „sowieckiego komisarza”. Zaleciłbym tej pani zimny kompres na głowę i podwójny walused na uspokojenie.
Zastanawialiście się nad przyczynami przyspieszenia przez PiS terminu wyborów? Chęć utrudnienia rozwinięcia skrzydeł opozycji? Na pewno. Maksymalne wykorzystanie kampanijnych atutów i organizacyjnych przewag partii rządzącej? Owszem i to, ale jeszcze coś. PiS chce „zdążyć przed zmrokiem”. Chodzi o to, by wybory odbyły się zanim zapanuje szybki zmierzch. Uczniowie, nauczyciele i rodzice, którzy będą wychodzić (lub przyprowadzać swoje dzieci) do szkoły, gdy jeszcze jest ciemno i wychodzić ze szkoły, gdy już jest ciemno, to nie byłyby (generalnie) źródła prorządowych nastrojów.
À propos „zdążyć przed zmrokiem”. Rozsądnie myślący rodzice powinni być tej jesieni przygotowani (i to nie tylko psychicznie, ale organizacyjnie) na inwazję klerykałów, którzy z poduszczania szemranej organizacji Ordo Iuris noszą się z zamiarem opanowania rad szkolnych.
„Polski Fouché”, mroczny osobnik o „duszy demona i twarzy trupa”, objął władzę nad całym polskim aparatem policyjnym. Przejął ją rąk groteskowego, cepeliowskiego prostaczka od konfetti i policjantów z anielskimi skrzydłami.
W Szczecinie pisiorstwo ma pretensje, że upamiętniane są tam tradycje niemieckie a nie polskie. N.p. zrekonstruowano pomnik Fryderyka II i postawiono go… nie, nie, spokojnie, nie na placu w centrum miasta ani na wałach Chrobrego, ale w tamtejszym Muzeum Narodowym, w lapidarium pod szkłem, jako eksponat. A jakie tradycje mają być tam upamiętniane, jeśli nie niemieckie, w tym mieście niemieckim (Stettin) od początku istnienia przez tak liczne wieki? Nie przesadzajmy, że przez siedem dekad Polacy stworzyli swoją alternatywną historię tego miasta. Owszem, za kilkaset lat, jak dobrze pójdzie… Niedouków pisowskich denerwuje też pomnik XVI-wiecznego kondotiera Colleoniego. Dziwią się, skąd w Szczecinie ten Colleoni. Ano z kultu kultury włoskiej silnie w XIX wieku w Niemczech i Europie rozpowszechnionego. Do podręczników zajrzeć!
Generał jezuitów Arturo Abascal oświadczył, że diabła osobowego nie ma, że to tylko konstrukt myślowy. A przecież tylko 20 procent Polaków ufa kościołowi kat., 20 procent nie ufa, raczej nie ufa – 15 procent, 20 procent raczej ufa. Czyż to nie dowód na to, że diabeł nie tylko istnieje, ale też nie śpi?