Janusz Rolicki wszedł do historii polskiego dziennikarstwa jako postać bardzo barwna, soczysta, niejednoznaczna, kontrowersyjna.
Urodzony w Wilnie (1938) w dość typowej rodzinie inteligencko-niepodległościowej, stał się w okresie środkowego PRL najpierw znanym reporterem (tygodnika „Kultura”), a później dziennikarzem prasowym i telewizyjnym.
Na początku czasów gierkowskich, jako telewizyjny dygnitarz, bliski współpracownik Macieja Szczepańskiego, był twórcą znakomitego bloku kulturalnego TVP, na który składał się szereg legendarnych dziś, cyklicznych programów, w których Rolicki udzielał się także jako prowadzący (n.p. „Sam na sam z…”), jawiąc się także jako interesująca indywidualność telewizyjna.
W latach 90-tych, po politycznym przełomie, przez kilka lat kierował lewicowym dziennikiem „Trybuna”. W tym samym mniej więcej okresie przeprowadził wywiad-rzekę z Edwardem Gierkiem, który, uzupełniony o „Replikę” stał się ważnym świadectwem epoki gierkowskiej z punktu widzenia jej głównego protagonisty. Pośród dość obfitej wtedy podaży rozrachunkowych wywiadów z ważnymi postaciami PRL, rozmowa Rolickiego z Gierkiem okazała się najciekawsza i najwnikliwsza.
Uzupełnił ja o biografię Gierka. Przed rokiem Rolicki wydał powieść osnutą na kanwie kresowych losów jego rodziny w XI i XX wieku. Tym razem zdecydował się na odwrócenie ról i dał się odpytać ze swego życia Krzysztofowi Pilawskiemu, również byłemu dziennikarzowi „Trybuny”.
„Wańka-wstańka” to w istocie rozpisana na pytania i odpowiedzi autobiografia Rolickiego, standardowo rozpoczynająca się od dzieciństwa i prowadzona przez wszystkie istotne etapy życia bohatera. Rolicki, jak barwną jest postacią, jest też ciekawym opowiadaczem, gawędziarzem, narratorem.
Opowiada o swoim życiu ze swadą, z silną nutą autoironii i autokrytycyzmu, pokazując je na tle burzliwych czasów. Z psychologicznego punktu widzenia jawi się jako natura od dzieciństwa trudna, anarchiczna, przekorna, pełna sprzeczności. Ci, którzy choć trochę znają dorosłego Rolickiego, jako dziennikarza, redaktora, szefa, na pewno mogli by zaświadczyć, że cechy te nie opuściły go w okresie dorosłości i późnej dojrzałości.
Sam Rolicki podkreśla kilka razy swój „diabelski charakter”. Może trochę szkoda, że rozmówca Rolickiego, Pilawski, kiedyś bardzo zadziorny publicysta „Trybuny”, znany z radykalnych poglądów lewicowych, za bardzo zdał się na samoistną opowieść interlokutora, za słabo go przyciskał, trochę niedostatecznie starał się wydobyć od Rolickiego bardziej wyczerpujące komentarze i wyjaśnienia niektórych zdarzeń, których ten był uczestnikiem i obserwatorem.
Niezależnie od tego „Wańka-wstańka” jest prawdziwie zajmującą lekturą, kolejnym ciekawym przyczynkiem do historii PRL i początków III RP, postrzeganym okiem jednego z ważnych protagonistów.
„Wańka-wstańka”. Z Januszem Rolickim rozmawia Krzystof Pilawski, str. 328, ISBN 978-83-7427-855-3, Wyd. Demart SA, Warszawa 2013