30 listopada 2024

loader

Flaczki tygodnia

Pan prezes Jarosław Kaczyński liczne bukiety kwiatów powinien zamówić. I powysyłać je swoim „Pożytecznym Idiotom”. Licznie obecnym w eterze Radia TOK FM, na wizji TVN, na łamach „Gazety Wyborczej”, „Krytyki Politycznej” i w przeróżnych, internetowych mediach społecznościowych.

Młodszym czytelnikom Flaczki wyjaśniają, że określenie „pożyteczny idiota”, po rosyjsku „poleznyj idiot”, przypisuje się Włodzimierzowi Leninowi, choć pisanych dowodów na to nie ma. Wedle politycznych legend tak Lenin miał określać zachodnich, liberalnych dziennikarzy bezkrytycznie piszących o rewolucji radzieckiej. I także zachodnich polityków, przeciwników ZSRR, którzy w efekcie swej nieudolnej antykomunistycznej polityki, działali jednak na korzyść państwa radzieckiego.

W Polsce za „pożytecznego idiotę” uważa się oderwanego od realiów publicystę lub polityka, który swoimi bezmyślnymi działaniami pracuje na powodzenie swego przeciwnika. W skrócie nazywa się ich „PI”.

Chór takich „PI” zawył z rozpaczy w eterze Radia Tok FM i w Internecie zaraz po przegranych przez Koalicję Europejską wyborach do Parlamentu Europejskiego. Zawyli, bo wcześniej zapewnie najarali się przedwyborczymi sondażami wskazującymi na pewne zwycięstwo Koalicji Europejskiej, a nie wrogich im kaczystów.
Wyli, bo wcześniej często nie oglądali tej Polski zaczynającej się poza rogatkami Warszawy i kilku innych polskich metropolii. Bo wcześniej żyli w bańce medialnej stworzonej im przez TVN, TOK FM, „Newsweek”, „Gazetę Wyborczą”, „Krytykę Polityczną” oraz zaprzyjaźnione portale internetowe.
I kiedy nadeszły informacje o zwycięstwie PiS wpadli w panikę, jakby spadł na Polskę meteoryt wielkości połowy naszego kraju. I koniec świata miał za chwilę nastąpić.

Kiedy już lekko zachrypli od tegoż medialnego wycia, to, jak to u „PI” bywa, przystąpili do żywiołowych, bezmyślnych rozliczeń liderów Koalicji Europejskiej.
I tak Grzegorz Schetyna, jeszcze dzień przed wyborami, pod niebiosa wychwalany przez tychże „PI” jako twórca „historycznego porozumienia ponad podziałami”, już w pierwszy dzień po wyborach został wrzucony do politycznych piekieł. Wróciły stare oskarżenia o chroniczny brak „charyzmy”. Znów przewodniczącego Platformy Obywatelskiej stał się, w rozpowszechnianych środowiskowych plotkach, grubiańskim, antyintelektualnym Shrekiem.

Rozżaleni „PI” zaczęli prześcigać się w polowaniu na czarownice winne zwycięstwa PiS. Zaczęto wyznaczać pierwsze kozły ofiarne. I jak to w inteligenckich środowiskach bywa, przy okazji wybuchło szambo środowiskowych plotek, żali, zawiści, pryskające gównem medialnym na wszystkich polityków Koalicji Europejskiej.

Zapewne już wtedy pan prezes Kaczyński i jego sztabowcy mieli dodatkową, niespodziewaną, acz wielce radosną uciechę.

Zwłaszcza kiedy „PI” wzburzeni niekorzystnym dla siebie wynikiem Koalicji Europejskiej obrazili się na wyborców PiS. I masowo zaczęli ich w mediach obrażać.

Siedemnastego czerwca 1953 roku wybuchło w Niemieckiej Republice Demokratycznej powstanie robotników przeciwko władzy zwącej się „robotniczą”. Władza stłumiła je szybko przy pomocy Armii Radzieckiej. Potem rozpoczęto akcję reedukacji niemieckich robotników. Krótko potem Bertolt Brecht napisał ten wiersz:

ROZWIĄZANIE
Po powstaniu 17 czerwca
Przewodniczący Związku Pisarzy
Polecił w Alei Stalina rozrzucić ulotki
Głoszące, że naród
Utracił zaufanie władz
I może je odzyskać tylko
Przez zdwojoną pracę. Czy jednak
Nie byłoby prościej, gdyby władze
Rozwiązały naród
I wybrały nowy?

Nietrudno zauważyć, że myślenie wielu wspomnianych wyżej „PI” jak żywo przypomina umysłowość tamtego Przewodniczącego Związku Pisarzy NRD.

Zabawne jest, że wspomniani wyżej „PI” licznie i spontanicznie wyrażali medialny żal, że „jedynym wygranym w Koalicji Europejskiej” jest SLD. Bo Sojusz wprowadziło do Parlamentu Europejskiego aż pięciu kandydatów.
Ta piątka strasznie bolała owe liberalne publicystki i publicystów. Eter Radia TOK FM huczał od zarzutu, że Włodzimierz Cimoszewicz nie pracował w czasie kampanii, bo w stolicy nie było jego plakatów wyborczych na każdym płocie. W przeciwieństwie do kandydatów PiS, którzy wabili nimi swój „ciemny lud”.

Nie wpadło im do głów, że Włodzimierz Cimoszewicz całe życie pracował na swój wybór i teraz nie potrzebował takich plakatów. A drugi na liście Andrzej Halicki z PO liczne plakaty posiadał. I został wybrany do PE jak bezplakatowy Cimoszewicz. I bezplakatowa Danuta Huebner też mandat zdobyła. Poza tym Cimoszewicz nie zabraniał pozostałym kandydatom plakatować, ulotkować, wiecować, debatować.

Szczyt „pożytecznego” osiągnął redaktor Piotr Maślak z Radia TOK FM. Dlatego Flaczki jako jedynego z nazwiska go wymieniają.
W prowadzonych przez siebie porannych „Śniadaniach” redaktor Maślak nie tylko biadolił, że mandat do Parlamentu Europejskiego zdobył Leszek Miller, czyli nie ten co powinien. Kilkakrotnie oskarżył SLD o zdradę i rozłam w Koalicji Europejskiej. Bo piątka z SLD zasili w Parlamencie Europejskim frakcję socjalistów. Zamiast, jak PO i PSL, frakcję chrześcijańskich demokratów i ludowców.
To, że niedouczony redaktor Maślak nie wiedział, iż udział parlamentarzystów SLD w frakcji socjalistycznej od początku był wpisany do umowy koalicyjnej to pół biedy. To efekt „dziecinnego antykomunizmu” wielokrotnie demonstrowanego przez Maślaka. Ale żaden z wydawców programu nie skorygował tych kłamstw. Oni też nie wiedzieli?

Koalicja Europejska zdobyła 21 mandatów i ponad 38 procent poparcia. Przegrała z PiS, ale dowiodła, że może być bardzo silną opozycją. Może nawet wygrać jesienne wybory.

Wygra je, jeżeli każdy z przyszłych koalicjantów wystawi wyrazistych, popularnych w swoich elektoratach kandydatów. Bojowych, nie miziających się.
Wygra kiedy wszystkie podmioty koalicji będą traktowane równo i szanowane przez związane z Platformą Obywatelską media. Nie będzie tam podziału na „naszych” kandydatów ,czyli tych z PO, i kandydatów „gorszego sorta”, czyli tych z Nowoczesnej, PSL, SLD, Zielonych.
Wygrać może, kiedy liczni „Pożyteczni Idioci” pana prezesa Kaczyńskiego, i ci z liberalnych i ci z lewackich mediów, przestaną robić anty kampanię Koalicji.
Przestaną napuszczać w mediach kandydatów Koalicji na ich koleżanki i kolegów z tej samej listy.
Przestaną szukać dzielących ich ideowych różnic, zamiast wspólnych platform programowych.

Piotr Gadzinowski

Poprzedni

48 godzin świat

Następny

Zwycięstwo Zmarzlika w Krsko

Zostaw komentarz