12 listopada 2024

loader

Hej, ramię przy ramieniu

Słuchając, czytając, a przede wszystkim oglądając na co dzień nasz wspaniały naród i z konieczności będąc obiektem oddziaływania jego tzw. cech narodowych zauważyłem to, co wielu innych przede mną i wielu jeszcze będzie miało okazję.

Gdyby ktoś ni z tego ni z owego postanowił obdarować każdego sztabą złota, natychmiast znalazłby/znaleźliby się malkontenci. No bo, co – jakaś taka ta sztaba żółta, za mała, kanciasta, a poza tym dlaczego Kowalski też dostał!?
Dlatego wcale nie zdziwiła mnie łatwość z jaką ob. Macierewicz Antoni, s. Zdzisława i Marii, ograł tzw. powstańców warszawskich zapraszając ich na „negocjacje” w sprawie kłamstw rozpowszechnianych przez media gorszego sortu, które wmawiały Polakom, że chce on odczytać nazwiska ofiar katastrofy smoleńskiej w czasie apelu poległych.
Piszę „tzw. powstańców”, ponieważ wzmiankowany Antoni zaprosił na spotkanie, nie wiadomo z jakiej paki „przedstawicieli wszystkich środowisk kombatanckich”, więc na dobrą sprawę nawet nie wiem, czy faktyczni uczestnicy zrywu z ’44 roku stanowili tam większość.
Zawsze mi było szkoda tych ludzi, dla których pamięć o tym, jak i o innych, heroicznym zrywie była i jest szalenie ważna nie tylko z powodów historycznych czy politycznych. Mając ostatnio okazję do wielu z nimi rozmów wiem, że jest w tym wszystkim także czynnik czysto ludzki, coś co ukształtowało ich postawy, charaktery na długie lata i na dobrą sprawę zdecydowało w wielu wypadkach o wyborze drogi życia, jaką później przebyli. Sam będąc synem dość wojowniczego ojca wiem, jakie to dla nich ważne i mimo całego swego krytycyzmu szanuję to i na pewno rozmyślnie nie zrobiłbym im żadnej przykrości.
Z drugiej strony widząc, jak na spotkanie z Macierewiczem Antonim, s. Zdzisława i Marii bieży pan, który w imieniu WiN ma dostarczyć krzyż przyznany onemuż przez Komendę Główną (!?!), a ze spotkania wychodzi pani oburzona na media gorszego sortu, które szkalowały rzeczonego Antoniego i pisały nieprawdę o warunkach wojskowej asysty, sam nie wiem co robić.
Sam Macierewicz Antoni, s. Zdzisława i Marii nie wart jest więcej niż plunięcie w twarz za tę manipulację i oszukiwanie w biały dzień starych, zasłużonych dla Polski ludzi. Trochę jednak winy widzę po stronie samych kombatantów, którzy dali się wpuścić w polityczne maliny, bo – co może nie dało się zauważyć w przekazach medialnych – też nie są środowiskiem jednolitym i mają spore trudności z wypracowaniem zdecydowanego stanowiska.
O tej sprawie pisze się i będzie się pisać jeszcze czas jakiś, bo to chyba pierwszy przypadek, by ktoś tak „na żywca”, w biały dzień oszukiwał ludzi oficjalnie szanowanych. Oprócz emocjonalnej, choć w pełni usprawiedliwionej reakcji Waltera Chełstowskiego, pojawią się uczone analizy dokonujące rozbioru problemu na cząsteczki.
Mnie zastanawia to, czy w ogóle znajdzie się przykład z naszej historii, gdy jako naród byliśmy naprawdę zjednoczeni wobec jakiejkolwiek sprawy?
Niedługo po rocznicy Powstania Warszawskiego kraj będzie hucznie obchodził rocznicę bitwy warszawskiej i udziału w niej braci Kaczyńskich, którzy wespół z Najświętszą Maryją Panną ocalili naszą Ojczyznę w 1920 roku.
Przejrzałem więc na tę okoliczność rozmaite odezwy i inne dokumenty mówiące o stosunku do tamtych wydarzeń różnych odłamów ówczesnego polskiego społeczeństwa.
Okazało się to bardzo pouczające.
Sytuacja: kraj w śmiertelnym zagrożeniu, spory w polskim dowództwie nie wróżące niczego dobrego, Gaj–chan Bżyszkian na froncie północnym idzie niepowstrzymany.
I po kolei:
1) „… Potrzeba nam dzisiaj przypuścić szturm do serca Bożego za naszą Ojczyznę. […] są stany wyjątkowe w porządku nadprzyrodzonym, w którym przez wielki akt i czyn modlitwy zażegnywa się niebezpieczeństwo i mocą Bożą ratuje się naród nad przepaścią. W ostatniej walce Anglii i Francji […] generał, który przybył do kwatery Focha aby mu wielkie niebezpieczeństwo przedstawić zastał go dziwnie spokojnym. Zdumiał się i zapytał wodza: „cóż my uczynimy teraz?” „ Jestem o to spokojny – odparł Foch – silnym się czuję bo w tej chwili cała Francja przyjmuje Komunię świętą za mnie i za moją armię”.
List pasterski biskupów polskich zamieszczony w „Wiadomościach archidiecezjalnych warszawskich” nr 6–8, 1920.
2) Rozkaz nr 32 przewodniczącego ZHP do Harcerstwa Polskiego
Do wszystkich drużyn!
Ojczyzna w potrzebie!
Harcerz rozumie, czego Ojczyzna od niego wymaga i to wykonuje. Ojczyzna najpierw, własna osoba później.
Dajmy przykład wiernej służby!
Niech każdy wydobędzie z siebie największy wysiłek, niech wyzwoli najwyższe swoje wartości, ażeby we wspólnym, spotęgowanym wysiłku wszystkich okazała się prawdziwa tężyzna narodu, który chce być wolnym.
 Józef Haller, generał broni
3) 12 lipiec 1920 – informacja o wiecu warszawskiej organizacji PPS
„Robotnicy zebrani na wiecu stwierdzają, że wobec groźby najazdu wojsk bolszewickich pod wodzą b. carskich generałów na ziemie polskie, obowiązkiem proletariatu jest obrona niepodległości jako podstawowego warunku urzeczywistnienia socjalizmu.
[…] W momencie walki z Rosją o obronę Niepodległości zbrodnią jest polityka klas posiadających, dążących za pomocą tworzenia białych gwardii do zabezpieczenia swoich przywilejów klasowych.
Stwierdzając, że obecność reakcyjnych oficerów i urzędników byłego rządu carskiego jest groźnym niebezpieczeństwem dla kraju, a w szczególności trzymanie takich osobników na posadach państwowych i stanowiskach nieraz bardzo odpowiedzialnych musi budzić poważne obawy, zebrani domagają się od Rządu usunięcia tych jednostek z kraju, a jeśli by to było niemożliwe, to takiego izolowania, aby je unieszkodliwić”.
4) Odezwa organizacji syjonistycznych z apelem o wykonanie obowiązków obywatelskich z 13 lipca 1920
„Żydzi! Polska w niebezpieczeństwie! Z północy, wschodu i od południa idzie straszny wróg. Z dnia na dzień rośnie niebezpieczeństwo grożące wolności i niepodległości państwa, które zmartwychwstało po 150 latach niewoli i strasznego ucisku.
Żydzi! My nie zapominamy cośmy winni krajowi, w którym mieszkamy, nad którego budową i rozwojem współpracowaliśmy. Pamiętajmy tylko jedno: kraj jest w niebezpieczeństwie i potrzebuje ofiarnej pomocy wszystkich swoich synów i obywateli.
Żydzi! Spełnijcie swój obowiązek obywatelski! Niech każdy poniesie niezbędne ofiary z życia, zdrowia i mienia! Niech nikogo nie zabraknie przy obronie wolności i niepodległości państwa polskiego!”
 Tymczasowa Żydowska Rada Narodowa
 Rada Centralna Zjazdów Radnych Żydowskich w Polsce
 Żydowska Strzecha Akademicka X w Warszawie
 Centralny Związek Rzemieślników Żydów w Polsce
 Centralny Związek Drobnych Kupców i Detalistów Żydowskich
5) Białystok, 30 lipca 1920. Manifest Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski.
Manifest do polskiego ludu roboczego miast i wsi. Towarzysze! Robotnicy! Włościanie!
Nastała godzina wyzwolenia! Lud roboczy w Polsce, wyzwolony spod jarzma kapitalistów, obszarników, zdzierców i wyzyskiwaczy we własne dłonie bierze swój los.
Towarzysze robotnicy i chłopi! […] Pod jarzmem obcych tuczyli się dziedzice dóbr i fabrykanci, wysługując się rządom zaborczym, a lud polski jęczał w niewoli podwójnej.
Najhaniebniejszą zaś rolę odegrali wówczas zdrajcy socjalizmu, zdrajcy sprawy robotniczej z tak zwanej Polskiej Partii Socjalistycznej, z Piłsudskim i Daszyńskim na czele, którzy wzywali robotników i chłopów polskich, by wstępowali do Legionów, by na ochotnika szli mordować swych braci wciągniętych przemocą do armii carskiej.
[…]
Poszedł na te służbę podłą Piłsudski ze swoją zgrają. Pohańbili imię polskie, stając do walki z ludem roboczym wespół z byłymi kontrrewolucyjnymi generałami carskimi.
Za naszą wolność i waszą!
Nie po to idą, wkraczają do Polski nasi bracia rosyjscy, by ją zawojować, wojnę obecną narzucił im rząd polski, walczą oni przede wszystkim o pokój dla siebie, gdyż tylko pokój da im możność powrócenia do domów, możność podjęcia dzieła tworzenia nowego ładu.
Gdy w całej Polsce zostanie zwalony rząd krwawy, który wtrącił kraj w wojnę zbrodniczą, Zjazd Delegatów Ludu Roboczego Miast i Wsi utworzy Polską Socjalistyczna Republikę Rad.
Armia Czerwona ożywiona uczuciem braterstwa robotniczego pomoże wam! Współdziałajmy więc z nią wszystkimi siłami!”
6) Odezwa Wydziału Wojskowego CKW PPS 18 lipiec 1920
„Towarzysze i Towarzyszki!
Najazd wojsk rosyjskich u wrót Polski.
[…]
Nie myślcie, że przyniosą ze sobą nowe prawa dla polskiej klasy robotniczej i dla chłopów.
[…]
Biada zwyciężonym – to hasło na sztandarach wszystkich armii świata. Biada zwyciężonym to znaczy śmierć dla mężczyzn, gwałconych kobiet, śmierć głodowa dzieci, rabunek wszystkich środków wytwórczych, surowców, zboża, bydła, wszystkiego co da się wywieźć, to znaczy panowanie bezprawia […]
Walkę klasową z burżuazją musi przeprowadzić aż do rozstrzygnięcia polska klasa robotnicza wyłącznie własnymi siłami. Obcy najazd najbardziej czerwonej armii to nieprzemijająca fala wygłodzonych ludzi chcących się najeść, to ponowny zabór.
Towarzysze żołnierze! Musicie wytrwać w szeregach. Cały naród pogardą otoczy szerzących panikę generałów i oficerów, odepchnie od siebie dezerterów. Bez litości!
Wytrwać. Kraj się rusza. Lud ławą ruszy wam z pomocą!”
Dodajmy do tego zarzuty jakie formułował gen. Sikorski pod adresem niektórych oficerów i polityków, że „lękają się osobistego ryzyka, kwestionują celowość samej walki, oportunizm wielu dowódców, ich bierność w zmieniającej się sytuacji frontowej itd.”. Plus poparte fachowa analizą wojskową podważanie legendy Piłsudskiego.

Oczywiście – to tylko fragmenty zacytowanych dokumentów. Dają one wszakże wystarczający pogląd na zróżnicowanie polityczne Polaków i ich odmienne spojrzenia na sam problem i to w sytuacji podbramkowej.
Po latach zaczęła się bitwa o pamięć i zasługę. Tę bitwę wygrała endecja, choć samo sformułowanie „cud nad Wisłą” było zapożyczeniem dokonanym przez Stanisława Strońskiego francuskiego określenia „cud nad Marną”. Istotne było tylko to, że w świadomości narodu odebrała sporą część zasługi Piłsudskiemu – reszta miała znaczenie pomniejsze.
Ważne było to, że w sytuacji zagrożenia, pomimo różnic i to nieraz znacznych, zdecydowana większość narodu potrafiła zjednoczyć się wokół celu i osiągnęła go. Spór o zasługi z tej perspektywy wydaje się małostkowy i śmieszny.
Kiedy dziś niemal na każdym kroku mamy do czynienia z wojną o pamięć i prawdziwe bądź wymyślone zasługi, warto może przypomnieć sobie tamtą walkę i to, że najważniejszy jest cel.
Patrząc na nieudolne próby zawiązania jakiejś koalicji przeciw robactwu toczącemu Ojczyznę, mam wrażenie, że nasze partie zatraciły zdolność do działania poza knuciem podjazdowych wojenek mających na celu jedynie dobro tego lub innego działacza.
Nie nadają się już do niczego.
W ich działaniach w ogóle nie widać celu poza zajęciem miejsca, które dziś okupuje notoryczny kłamca nie mający skrupułów by oszukiwać starych ludzi, którym winien jest wdzięczność.
Czy on w ogóle zna takie słowo?

trybuna.info

Poprzedni

Porażka Chin z myśliwcem J-15

Następny

Pamiętamy Kardynale