10 grudnia 2024

loader

Kosmos zwany Olsztynem

Gdańsk i Pomorze Gdańskie mają – w literaturze – swoich portrecistów – Pawła Huelle i Stefana Chwina. Warmia i Mazury mają Erwina Kruka, niedawno zmarłego, ale nade wszystko mają Niemców: Siegfrieda Lenza, Ericha Wiecherta i Hansa Helmuta Kirsta.

Poeta i prozaik rodem z Olsztyna, Kazimierz Brakoniecki tej luki nie wypełni, bo w innych rejestrach literackich się obraca, ale nie zmienia to faktu, że obszerny tom jego prozy wspomnieniowej i poezji wnosi sporo do portretu regionu.
W bardzo osobistej, szczerej, fragmentami nawet ekshibicjonistycznej, nie wolnej od naturalizmu, nawet momentów obscenicznych (padają słowa o „ekskrementach codzienności”) prozie opowiada o swoim olsztyńskim dzieciństwie, seksualnym dojrzewaniu, dziecięcych religijnych obsesjach.
Już pierwsze zdanie zwiastuje mocne wrażenia z tej lektury: „Pierdolony Stalin żył jeszcze na Kremlu (…) kiedy spocona i rozgorączkowana matka rodziła mnie 12 grudnia 1952 roku w miasteczku Barczewo”. I jeszcze jedno ważne zdanie: „Każdy z nas chciał mieć pas z klamrą „Gott mit uns”, bo niemiecka przeszłość miasta i dookolnej krainy jest stale w tych wspomnieniach obecna. Przed naszymi oczyma przesuwa się życie autora, od „judeochrześcijańskiego dzieciństwa przez nieortodoksyjny buddyzm, po egzystencjalny naturalizm”. Mocna lektura.
Kazimierz Brakoniecki – „Zakład biograficzny Olsztyn”, wyd. Wspólnota Kulturowa Borussia, Olsztyn 2016, str. 403, ISBN 978-83-89233-83-7

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Józefa Hena nieustanne czuwanie nad światem

Następny

Wspaniali mężczyźni w swych szalejących maszynach

Zostaw komentarz