Wierzbickilogo
30 maja 2014
Pogrzeb Generała Wojciecha Jaruzelskiego. Pochówek na warszawskich Powązkach przeprowadzono z zachowaniem ceremoniału państwowego i wojskowego. Całość została poprzedzona mszą celebrowaną przez biskupa polowego Wojska Polskiego, z udziałem trzech prezydentów RP. Pogrzeb, co nie zaskakuje, został olany przez rząd Tuska oraz zakłócony hałaśliwie i po chamsku przez .. „prawdziwych patriotów”, protestujących przeciwko pochowaniu Generała na warszawskiej nekropolii. Co się tyczy rządzących, z Tuskiem na czele, słoma z butów wychodzi im nie po raz pierwszy. Nie zamierzam szerzej rozwijać i komentować wątku zakłócenia powagi ceremonii pogrzebowej. Był kolejnym niestosownym i niezgodnym z prawem pokazem chamstwa oraz zdziczenia obyczajów. Brzydzi brak poszanowania dla majestatu śmierci oraz dla uczuć rodziny zmarłego przez część środowisk narodowo-katolickich. Szacunek dla zmarłych, stanowiący dotąd immanentny fragment kultury Polaków (ludzi w ogóle), legł w tym dniu w gruzach pośród wrzasków i kociej muzyki „patriotycznej” tłuszczy. Takie rzeczy nie powinno mieć miejsca w kraju, w którym podkreśla się przynależność do kultury Zachodu; akcentuje przywiązanie do chrześcijańskich korzeni.
Kwestionowanie, przez prawicowych fanatyków, prawa byłego Prezydenta RP do pochowania na najważniejszej polskiej nekropoli, tłumaczono rzekomą niedopuszczalnością – zdaniem tych środowisk – pochówku prochów Generała w sąsiedztwie grobów bojowników Armii Krajowej – ofiar stalinowskiego (komunistycznego) terroru. Takie stawianie sprawy jest nie tylko fanatyczne i bezrozumne, lecz również pozbawione mocowania w prawie. Na setkach polskich cmentarzy, zmarli zwalczający miniony system i ci, którzy ten system wspierali, spoczywają we wzajemnym i bezkonfliktowym sąsiedztwie. Światowi duchów obu skonfrontowanych z sobą za życia stron należy się jednaki szacunek, zwłaszcza pośmiertny spokój. Jak myślę, ci już się dawno się z sobą pogodzili. Nasza historia pozostaje przesycona politycznymi i ludzkimi pogmatwaniami. Nie potrafimy nad tym spokojnie się pochylić. Wolimy się ze sobą żreć i szczuć nawzajem. Wypływająca z mocarnych uwarunkowań geopolitycznych realność powojenna nie była, jak głoszą niektórzy, czarno – biała. Zabiegającym o narzucenie swojej jedynie słusznej optyki na ten temat; uczynienia z tejże obowiązująco – urzędowej dla ogółu oświadczam, że jeśli im to się uda, będzie to oznaczyć, że Polacy pozamieniali się na łby z końmi. Generał wyraził za życia wolę pochowania w kwaterze na Powązkach pośród swoich żołnierzy; bohaterów I Armii Wojska Polskiego – formacji, którą, obok II Armii Generała Świerczewskiego, tzw. patriotyczne środowiska chciałyby wyresetować z Panteonu narodowej pamięci. Pragnienie Generała Wojciecha Jaruzelskiego było wszak tożsame, i w niczym gorsze od tego, które wyraził za życia generał Władysław Anders, życząc sobie pochowania pośród swoich poległych podkomendnych na stokach Monte Cassino. Zaliczam się do licznej, cichej rzeszy stronników nieżyjącego Generała wyrażającej zrozumienie oraz szacunek dla trudnych, przy tym racjonalnych i odpowiedzialnych decyzji, które podejmował w pogmatwanych politycznie latach osiemdziesiątych minionego wieku. Bywają takie chwile w naszej historii, kiedy my, Polacy, działając w irracjonalnym porywie, bez rozumnej kalkulacji, stanowimy sami dla siebie największe zagrożenie. Zaliczam się do tych, którzy nie mają najmniejszej wątpliwości, że Wojciech Jaruzelski swoimi decyzjami, które dziś podlegają opluskwianiu z urzędu, zapobiegł wielowymiarowej katastrofie. Do takiego działania trzeba było politycznej wyobraźni, odpowiedzialnej przenikliwości oraz żołnierskiej odwagi. Cechy te niewątpliwie Generał Jaruzelski posiadł i wykorzystał. W interesie ojczyzny.