2 grudnia 2024

loader

Nestor demokracji polskiej

270 lat temu urodził się Hugo Kołłątaj (1750-1812).

„Zaraz po wieszaniu czerwcowym – a nawet jeszcze w czasie wieszania, a nawet jeszcze wcześniej, kiedy wieszanie się dopiero zaczynało, i jeszcze zanim się zaczęło – za tego kto je spowodował, uznano księdza Hugona Kołłątaja. Ekspodkanclerzy koronny, a wówczas radca Wydziału Skarbu Rady Najwyższej Narodowej (ujmując to inaczej, insurekcyjny minister finansów) – uważany był wtedy w Warszawie za kogoś w rodzaju polskiego Robespierre’a. Czyli za kogoś takiego, kto pragnął narodową insurekcję przekształcić w rewolucję w stylu francuskim i kto, co więcej, zamierzał posłużyć się w tym celu jakąś polską wersją Wielkiego Terroru” – czytamy w napisanym z charakterystyczną dla niego barwną swadą „Wieszaniu” Jarosława Marka Rymkiewicza. Dodajmy, że Kołłątaj najprawdopodobniej inspirował te zdarzenia, tzw. wieszania czerwcowe zdrajców targowiczan, z dnia 28 tego miesiąca, poprzez warszawski „klub jakobinów” 1794 roku. Jego działalność i nazwiska działaczy upamiętnia tablica pomieszczona w roku 1951 na fasadzie arkad obecnego gmachu Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy przy placu Bankowym. Kołłątaj nie był członkiem klubu, ale miał na niego duży wpływ.
Niedoszły „Robespijer polski”
Czy uczniowie szkół podstawowych i średnich w laickiej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, mimowolnie, bezwiednie spoglądający na portret tego „Robespijera polskiego”, katolickiego księdza w peruce i przy orderach (najsłynniejszy, masowo reprodukowany w licznych publikacjach, to szykowny, niemal rokokowy portret pędzla Józefa Peszki), wiszące w salach klas historycznych, portrety dostojne, statyczne i jakby senne, mogli choć na jotę zdawać sobie sprawę na kogo spoglądają?
Na ogół nie, bo Hugo Kołłątaj należał i do dziś należy do tych wybitnych postaci historycznych, które prawie nie wniknęły do świadomości, wyobraźni czy choćby podświadomości zbiorowej. Weszli do niej może w jakimś, minimalnym choćby stopniu, niektórzy królowi i wodzowie wojenni, weszli na odrobinę romantycy z ich uczuciowością i namiętnościami. Ostatnimi czasy dużym nakładem sił i środków, czyli twardym kolanem wepchnięto do zbiorowej świadomości tzw. „żołnierzy wyklętych”, którzy w roli wzorców osobowych dla młodego pokolenia są najgorszymi jakich można sobie wyobrazić. Ale Hugo Kołłątaj? Zatabaczony ksiądz, pedagog, uczony wszechnauk, mędrzec, publicysta polityczny i polityk, do tego radykał, protolewicowiec i rewolucjonista-jakobin, republikański demokrata, a nade wszystko wielka postać polskiego Oświecenia? Kołłątaj, podobnie jak całe polskie Oświecenie znalazł się, zwłaszcza po 1989 roku, na wewnętrznej, symbolicznej emigracji, na wygnaniu z centrum pamięci narodowej (nie mylić z osławianym, szkodliwym Instytutem tejże). Wyparł się go od samego początku Kościół katolicki, choć był jego pełnoprawnym kapłanem ze święceniami. Wyparło się go po 1989 roku państwo i szkoła, bo zbyt się kojarzył z „okresem minionym” i reprezentował idee nowej Polsce obce, a nawet nienawistne, a przynajmniej za takie uważane.
Droga do Konstytucji 3 Maja. Insurekcja. Targowica
Urodził się 1 kwietnia 1750 r. w Derkałach Wielkich koło Krzemieńca na Wołyniu, w rodzinie szlacheckiej. Po odbyciu nauk zagranicznych w Rzymie i Wiedniu oraz na Akademii Krakowskiej, był latach 1782–1786 rektorem Szkoły Głównej Koronnej, później referendarzem wielkim litewskim, w latach 1791-1792 podkanclerzym koronnym, w 1794 radcą wydziału Skarbu Rady Najwyższej Narodowej. Był też jednym z głównych twórców Konstytucji 3 Maja. Jako wspomniany podkanclerzy koronny, przez rok, przy królu Stanisławie Auguście Poniatowskim, rządził Rzeczpospolitą w charakterze, de facto, szefa rządu.
Znacznie wcześniej, w latach 1777-1780 dokonał, z ramienia Komisji Edukacji Narodowej, reformy skostniałej w scholastyce Akademii Krakowskiej, wprowadzając między innymi wykłady z nauk przyrodniczych i literatury polskiej, umożliwiając dostęp do nauki studentom pochodzącym z mieszczaństwa, a także wprowadzając do niej postępowe idee i podnosząc poziom naukowy uczelni.
W latach 1782–1786 pełnił funkcję rektora zreformowanej Akademii. Przeciwny reformie Uniwersytetu Krakowskiego biskup Kajetan Sołtyk nie uznał jego nominacji na kanonika katedry krakowskiej, w roku 1781 ekskomunikował go i pozbawił beneficjów. Wcześniej, w 1779 roku Kołłątaj zamieszkał w Warszawie, w kamienicy pod numerem 21A, w zachodniej pierzei Rynku Starego Miasta (po latach, w 1791 roku zamieszkał w domu na Solcu, tu gdzie dziś ulica Czerniakowska).
Gromadził tam prężny zespół myślicieli i publicystów nazwany „Kuźnicą Kołłątajowską”, w której działali m.in. Franciszek Ksawery Dmochowski i Franciszek Salezy Jezierski, krytycy i kontestatorzy przestarzałej struktury politycznej i społecznej Rzeczypospolitej.
W 1786 został odznaczony Orderem Świętego Stanisława, a w 1791 został kawalerem Orderu Orła Białego. Oba nadał mu nielubiany i nielubiący go król Stanisław August. W rozprawie politycznej „Do Stanisława Małachowskiego […] Anonima listów kilka” sformułował plan reformy państwowej mający swój wyraz w Konstytucji 3 Maja i założył Zgromadzenie Przyjaciół Konstytucji Rządowej. W czasie wojny polsko-rosyjskiej w obronie Konstytucji, na zebraniu Straży Praw 23 lipca 1792 roku, wedle niektórych relacji, miał nakłaniać króla do przystąpienia do Konfederacji Targowickiej. Inne świadectwa temu przeczą. Z całą pewnością, choć był to z jego strony błąd, nie był to jednak akt zdrady, o czym świadczy cała późniejsza postawa Kołłątaja. Wystraszony postawą tłumów, które protestowały przeciwko akcesowi do Konfederacji, uciekł w nocy z 24 na 25 lipca ze stolicy, po czym udał się na emigrację do Saksonii.
Uniknął tym samym wyjątkowo brutalnych i skorumpowanych, blisko dwuletnich rządów targowiczan. Z emigracji powrócił niespełna dwa lata później, w marcu 1794, na wieść o wybuchu Insurekcji Kościuszkowskiej, do której się przyłączył, wchodząc w skład Rady Najwyższej Narodowej czyli insurekcyjnego rządu. Objął w niej Wydział Skarbu, ale de facto był szefem tego rządu. Prezentował przy tym bardziej radykalne poglądy niż w okresie Konstytucji 3 Maja.
Ucieczka, aresztowanie i niewola
Pod koniec powstania kościuszkowskiego, po rosyjskim szturmie Pragi 4 listopada 1794 roku, Kołłątaj potajemnie opuścił Warszawę. 6 grudnia został aresztowany z rozkazu cesarskiego przez starostę przemyskiego Lűgera na rogatkach Przemyśla, w drodze ku Wenecji. Osadzony w przemyskim areszcie, po sześciu dniach został przewieziony do austriackiego więzienia stanu w Ołomuńcu, a następnie do twierdzy Josephstadt, gdzie przebywał od lutego 1795.
W lipcu 1798 powtórnie trafił do więzienia ołomunieckiego. Po licznych staraniach rodziny, przyjaciół, a na koniec po osobistej interwencji cara Rosji Aleksandra I, władze austriackie zgodziły się na jego uwolnienie w grudniu 1802, pod warunkiem opuszczenia przez Kołłątaja granic Cesarstwa.
Był najdłużej ( przez 8 lat), w najbardziej wyniszczających warunkach przetrzymywanym i najpilniej strzeżonym więźniem spośród głównych przywódców Insurekcji.
Po uwolnieniu udał się na Wołyń, gdzie stał się współtwórcą Liceum Krzemienieckiego. W latach 1807–1808, podejrzany o kontakty z Napoleonem, został wywieziony i przetrzymywany w Moskwie przez Rosjan.
Powrót do Warszawy
W latach 1809–1812 znalazł się w Warszawie i został członkiem rzeczywistym Towarzystwa Warszawskiego Przyjaciół Nauk. Próbował podejmować intensywne działania publiczne, ale został źle przyjęty i większość jego wysiłków spełzła na niczym. Ostatnie lata życia przebywał w Księstwie Warszawskim. Zmarł w samotności po długiej i ciężkiej chorobie. Pochowano go w katakumbach na warszawskich Powązkach, ale urna z jego sercem została złożona w kościele w Wiśniowej w Sandomierskiem, gdzie mieszkał jego brat Rafał Kołłątaj.
Testament ideowo-polityczny Kołłątaja
Głównymi ideami-postulatami Kołłątaja były: dziedziczność tronu, zniesienie liberum veto, ogólne opodatkowanie, zmniejszenie wpływów magnaterii, prawa dla mieszczan, wolność dla chłopstwa. Pozostawił po sobie wiele utworów publicystycznych, m.in. „Listy Anonima”, „Prawo polityczne narodu polskiego”, „O ustanowieniu i upadku Konstytucji 3 Maja”, „Porządek fizyczno-moralny”, „Naukowe podstawy polityki”, „Miasta i mieszczanie”, „Rozbiór krytyczny zasad historii o początkach rodu ludzkiego, czyli racjonalistycznie pojęty wstęp do historii”.
Pozostawił też szereg mów religijnych i świeckich oraz przekłady, m.in. J. B. Cléry „Śmierć Ludwika XVI, króla francuskiego, z opisaniem ostatnich dni życia jego w więzieniu Temple” czy J. Zajączka „Pamiętnik albo historia rewolucji, czyli powstanie r. 1794”. W 1872 roku Lucjan Siemieński wydał jego listy z okresu emigracyjnego.
Piśmiennictwo poświęcone Kołłątajowi jest dość bogate, ale ma starą metrykę. Należą do niego m.in. wydania jego pism, opracowane przez St. Rymara (1912) i B. Leśnodorskiego (1952). W 1814 roku J. Śniadecki opublikował „Żywot literacki H. Kołłątaja”, W. Tokarz – „Ostatnie lata H. Kołłątaja” (1905), M. Janik – monografię „Kołłątaj” (1913), E. Giergielewicz – „Kołłątaj” (1930), Marian J. Lech – popularną opowieść „Hugo Kołłątaj” (1973).
Ukazało się też szereg tekstów przyczynkarskich i obejmujących wybrane zakresy życia, działań i dokonań Kołłątaja, jak np. „Ksiądz Hugo Kołłątaj i jego prześladowcy” H. Schmitta (1873). Do dziś nie powstała jednak nowoczesna i pełna monografia tej wielkiej postaci. Hugo Kołłątaj zmarł 28 lutego 1812 roku w Warszawie i został pochowany na Powązkach, w katakumbach. Marian J. Lech, autor ostatniej, jak do tej pory, jego biografii, napisał: „Niepodobna przecenić zasług Kołłątaja.
Był on jednym z rzeczywistych twórców historii Polski w swoim okresie. Przy tym swoją myśl i pracę oddał na usługi siłom postępu, dostrzegł nowe społeczeństwo, zrozumiał jego najpilniejsze potrzeby i zadania.
Nazywa się go Nestorem demokracji polskiej. W nowożytnym społeczeństwie, które w rewolucyjnym kotle i kuźni wojen wykształcało się wówczas, zdołał wychwycić czynniki najistotniej radykalne.
Ich to właśnie, tych wartości najdalej idących, jakobińskich bronił”.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Opóźnienia i zaniechania

Następny

O odnawianiu znaczeń i literaturze „niedoczytanej”

Zostaw komentarz