3 maja 2024

loader

Niebiescy 500 – jak wygrać wybory

Marketing polityczny to bardzo skomplikowana dziedzina. Wymaga ogromnej spostrzegawczości, jak również znajomości rynku politycznego, o kreatywności nie wspominając. Instynkt gra tutaj jednak pierwsze skrzypce.

Jak go najlepiej zdefiniować? Niektórzy wytłumaczą go talentem. Inni stwierdzą, że to nic innego, jak przepowiadanie przyszłości, wróżenie z fusów. Instynkt jednak to połączenie talentu z umiejętnością analitycznego myślenia. To trochę, jak gra o sumie zerowej, gdzie jeden przegrywa, a drugi zgarnia całą pulę. Żywym tego dowodem jest program „500+”.
Aby odnieść dzisiaj sukces w polityce, trzeba dać więcej. To coś na zasadzie plebiscytu, aukcji. Na drugi plan schodzą kompetencje, jak również dokonania, czyli portfolio danego kandydata lub frakcji ubiegającej się o społeczne poparcie. Nie od dziś wiadomo, że jest to na dłuższą metę opłakane w skutkach, jednak nie wszyscy muszą wiedzieć jakie będą tego konsekwencje. Cytując klasyka: „czarna masa wszystko kupi”. Wydawać by się mogło, że programy partii politycznych powinny być obszerne, odpowiednio uargumentowane oraz uwypuklone, poparte różnego typu badaniami. Zarówno ekonomicznymi, jak i socjologicznymi. Guzik prawda. Wyobraźmy sobie, że do wyborów w niedalekiej przyszłości przystępuje partia o dumnej nazwie „Partia 69”, która ma wyłącznie jeden postulat. Brzmi on następująco: „Wszystkim tym, którzy osiągnęli wiek emerytalny, ale i wszystkim tym, którzy dobrowolnie wciąż podejmują aktywność zawodową, wypłacać będziemy dodatek w wysokości 500 złotych miesięcznie”. Brzmi absurdalnie? To w takim razie jak brzmiał postulat mówiący o przyznaniu pół tysiąca od drugiego dziecka? Identycznie.
Ugrupowanie „najwyższego państwowego naczelnika” idealnie trafiło w społeczne oczekiwania. Co więcej, tuż po wygranych wyborach Prawo i Sprawiedliwość zaczęło realizować swój flagowy postulat. O czym się dzisiaj mówi w państwowych przychodniach, na przystankach komunikacji miejskiej, na szkolnych zebraniach, w publicznej toalecie? Ano o tym właśnie, że PiS dało „500+”, że wzięło się w końcu za sądy, że nie musi liczyć się z nieudolną dla wielu opozycją. Sukces wyborczy gwarantowany.
Jest jednak jedno ale, którego tzw. totalna opozycja wykorzystać nie potrafi, choć próbowała. Nieskutecznie. Platforma Obywatelska przymierzała się do projektu, który przyznawałby pół tysiąca już od pierwszego dziecka. I co dalej? Pomysł ten przepadł. Równie dobrze można teraz wywiesić białą flagę i ustąpić pola innym, bardziej kreatywnym oponentom. Protestami ulicznymi, tym bardziej organizowanymi w tak mizerny sposób, w słupkach sondażowych na pierwsze miejsce się nie wskoczy. To zdecydowanie za mało.
Wracając do jednego ale, warto zauważyć, że rozmowy na temat spełnionych postulatów przez Prawo i Sprawiedliwość odbywają się w miejscach, w których nie ma zbyt wiele czasu na głęboką refleksję. No bo jak skupić się w publicznej toalecie na szerszej rozmowie? Nie w tym interes. Poprawię się. W państwowych przychodniach tego czasu jest więcej.
Większość obywateli nie analizuje programów wyborczych partii. Ośmielę się stwierdzić, że nawet nie są czytane. Podobnie jest w przypadku sztandarowego programu „500+”. Czy ktoś przeanalizował ten postulat? Czy ktoś zadał sobie pytanie z czego zostanie zrealizowany? Skąd trzeba zabrać, aby do niego dołożyć? Wyjątki.
Polityka rządzi się swoimi prawami. Niekiedy bardzo niezrozumiałymi, których zwykły śmiertelnik nigdy nie pojmie. Sukces polityczny ma wielu ojców. Zazwyczaj wygrywają Ci, którzy są w stanie przewidzieć kilka ruchów w przód. To trochę tak, jak z grą w szachy. Na początku analizujemy grę przeciwnika, a na końcu wykonujemy strategiczne posunięcia, które na dobre zablokują naszego rywala. Jedynym jego ratunkiem będzie wtedy wyciągnięcie asa z rękawa, którego tak bardzo dzisiaj w polskiej polityce brakuje. Jednak to nie ta gra. Partia Jarosława Kaczyńskiego nie ma równego przeciwnika, który stanowiłby realne zagrożenie. Można zatem śmiało stwierdzić, że armia prezesa PiS gra dzisiaj do pustej bramki. To jednostronne widowisko.
Partie opozycyjne posiadają słabych spin doktorów, specjalistów od wizerunku, ekspertów w dziedzinie szeroko rozumianego marketingu politycznego. Konsekwencją tego jest to, że sondaże nie są dla tych ugrupowań optymistyczne, a wizerunek w mediach – lekko śmieszny, czasami wręcz tragiczny. Istna tragikomedia. To wszystko może natomiast ulec zmianie. Potrzebna będzie do tego ponadprzeciętna intuicja. Program „500+” był i jest żywym dowodem na sukces wyborczy w przenośni, ale i dosłownie.
Licytacja trwa, kto da więcej?

trybuna.info

Poprzedni

Zostało jeszcze dziewięć miejsc

Następny

Prezes PSG uwikłany w korupcję