Prezydent Ukrainy przejawia dużą aktywność podróżniczą. Ledwie skończył wizytę w USA, już poleciał do Japonii. Tymczasem z rodzinnego kraju dobiegło go wołanie o zawrócenie samolotu i natychmiastowy powrót na łono ojczyzny.
Kto wołał? Oleg Laszko – szef Radykalnej Partii. A w jakim celu? Żeby prezydent wytłumaczył się ze swoich interesów, a konkretnie z posiadania firm zarejestrowanych w rajach podatkowych. Co więcej Laszko zapowiedział, że jego frakcja partyjna zainicjuje w ukraińskim parlamencie procedurę impeachmentu. Jak poinformowała stacja telewizyjna „112” Ukraina, Radykalna Partia Olega Laszki domaga się zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady Najwyższej w celu powołania komisji śledczej, która wyjaśniłaby fakt nadużycia stanowiska głowy państwa przez Poroszenkę. „Frakcja Radykalnej Partii zainicjuje procedurę impeachmentu w trybie przewidzianym w paragrafie 111 Konstytucji Ukrainy. Żądamy powołania w parlamencie Specjalnej Komisji Śledczej, która wyjaśniłaby fakty istnienia tajnych korporacji offshore* i kont prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki. (-) żądamy, aby Prezydent Poroszenko, lecący obecnie do Japonii, zawrócił samolot, wrócił na Ukrainę, przyszedł do ukraińskiego parlamentu, wytłumaczył się z oskarżeń o działalność korupcyjną, albo odrzucił je i rozpoczął rzeczywistą walkę z korupcją „ – napisał Laszko na swoim blogu na Facebooku. Co skłoniło lidera Radykalnej Partii do tak dramatycznych wypowiedzi? Afera „Panama Papers”, czyli ujawnienie 3 kwietnia przez Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy informacji pochodzących z potężnego wycieku tajnych danych panamskiej kancelarii Mossack Fonseca, która specjalizowała się w tworzeniu spółek w rajach podatkowych. Na liście klientów Mossack Fonseca znalazło się także nazwisko Petra Poroszenki. Z danych, które wyciekły z panamskiej kancelarii wynika, że Poroszenko zarejestrował swoje spółki w Holandii, na Wyspach Dziewiczych i na Cyprze w 2014 roku, a więc kiedy był już prezydentem. Nie wymienił ich też w swoich deklaracjach majątkowych za rok 2014 i 2015. Za oczywiste złamanie prawa uznał te działania prezydenta Ukrainy dyrektor Transparency International Ukraina – Oleksij Chmara, podkreślając, że niezależnie od warunków i miejsca rejestracji powołanie nowej spółki, w dokumentach której jako beneficjent wymieniony jest urzędnik państwowy jest według ukraińskiego prawodawstwa nielegalne. Dodajmy, że niewyzbycie się „starych” firm też. Poroszenko, zaliczany do pierwszej dziesiątki najbogatszych Ukraińców (jego majątek szacowany jest na prawie miliard dolarów) jeszcze w czasie prezydenckiej kampanii wyborczej w 2014 roku deklarował, że jeśli zostanie prezydentem pozbędzie się swoich „biznesów”, a zwłaszcza korporacji cukierniczej Roshen. Obietnicy tej nie zrealizował do dziś. Teraz (oczywiście na Facebooku) umywa ręce i wskazuje winnych – swoich doradców finansowych. „Kiedy objąłem stanowisko prezydenta, przestałem zarządzać swoimi aktywami przekazując to zadanie wyspecjalizowanym firmom konsultingowym i prawniczym”- napisał Poroszenko dodając, że właśnie od tych firm będzie oczekiwał udzielenia mediom ukraińskim i międzynarodowym szczegółowych wyjaśnień. Podkreślił przy tym, że jest pierwszym ukraińskim urzędnikiem państwowym z powagą odnoszącym się do takich kwestii jak rzetelne deklaracje majątkowe, regulowanie podatków oraz unikanie konfliktu interesów i zawsze rozwiązuje je zgodnie z prawem ukraińskim i międzynarodowym. Doradcy finansowi prezydenta Ukrainy próbują usprawiedliwiać go, twierdząc, że Poroszenko firmę Prime Asset Partners Ltd. na Wyspach Dziewiczych założył w sierpniu 2014 r., jako holding dla struktur Roshen zarejestrowanych na Ukrainie i Cyprze, jedynie po to by sprzedać zagranicznym klientom korporację Roshen. Milczą na temat firmy CC Cofecionery zarejestrowanej we wrześniu 2014 roku na Cyprze i Roshen Europe B.V. zarejestrowanej w grudniu 2014 r. w Holandii. Natomiast media dociekają, jaki był prawdziwy cel zakładania tych spółek wskazując na dziwnie niewielką ich wartość – według ujawnionych dokumentów panamskiej kancelarii akcje firmy zarejestrowanej na Wyspach Dziewiczych są warte tysiąc dolarów (ich jedynym właścicielem jest Poroszenko), wartość spółki cypryjskiej to 2 tysiące dolarów, zaś kapitał statutowy holenderskiej „aż” – 85 dolarów. „Ukraińska Prawda” komentując sprawę zwraca uwagę na swoistą ironię – władze Ukrainy walczą ze zjawiskiem, które powoduje wielomiliardowe straty dla państwa, a tymczasem okazuje się, że zamieszany w ten proceder jest sam prezydent. Na marginesie, nie tylko prezydent. W dokumentach, które wyciekły z panamskiej kancelarii pojawiło się także nazwisko prezeski Narodowego Banku Ukrainy Walerii Gonatriewej. Szef Radykalnej Partii Laszko fakt, iż Poroszenko i Gontariewa posiadają firmy zarejestrowane w rajach podatkowych uznał za dowód na ich działalność korupcyjną. Za dowód na zależność od władz i udawanie walki z korupcją uznał też Komunikat Narodowego Biura Antykorupcyjnego, które odmówiło wszczęcia śledztwa przeciwko Poroszence, uzasadniając, że zgodnie z ustawą o swojej działalności i kodeksem karnym Ukrainy, biuro nie może podejmować żadnych działań wobec urzędującego prezydenta. Na oświadczenie Laszki, że frakcja jego Radykalnej Partii zainicjuje w parlamencie procedurę impeachmentu zareagował prokurator Władysław Kucenko wzywając na antenie stacji telewizyjnej „112 Ukraina” parlamentarzystów i przedstawicieli społeczeństwa do postępowania zgodnie z prawem i nie wciąganie ministerstwa do tej sprawy. „Zgodnie z Konstytucją jakiekolwiek działania śledcze związane z prezydentem Ukrainy nie podlegają Generalnej Prokuraturze Ukrainy. Są ustawy, jest Konstytucja, paragraf 111, który określa tryb postępowania wobec prezydenta Ukrainy i na żadnym etapie śledztwa nie przewiduje udziału organów prokuratury” – powiedział Kucenko. Jednak wkrótce stanowisko służb powołanych na Ukrainie do walki z korupcją (nota bene przez Poroszenkę) uległo zmianie. Szef Specjalnej Anytkorupcyjnej Prokuratury Ukrainy Nazar Chołodnicki poinformował, że zarówno jego urząd, jaki Narodowe Biuro Antykorupcyjne otrzymały polecenie zbadania tzw. panamskich dokumentów. Natychmiast po tym oświadczeniu pojawiły się komentarze, że i tym razem Poroszenko się wykręci. Wiele na to wskazuje, bo sam wniosek o wszczęcie procedury impeachmentu złożony przez Radykalną partię Laszki to za mało, by usunąć prezydenta z urzędu. Zgodnie z paragrafem 111 ukraińskiej Konstytucji musiała by go przegłosować większość deputowanych Rady Najwyższej. W Radzie zasiada ich 450, a frakcja Radykalnej Partii liczy zaledwie 21. Zakładając jednak, że wniosek taki przegłosowałaby konstytucyjna większość, to i tak najpierw trzeba powołać Specjalną Komisję do zbadania sprawy, ustalenia komisji ocenia następnie Trybunał Konstytucyjny Ukrainy i dopiero, jeśli on uzna, że ustalenia komisji wskazują na winę prezydenta, wniosek poddany może być pod głosowanie parlamentu. Wymagana większość konstytucyjna – przynajmniej ¾ deputowanych „za”. W obecnej Radzie Najwyższej Ukrainy – raczej nie do osiągnięcia. No chyba, że największy przyjaciel i „sterownik” obecnej ukraińskiej rzeczywistości – USA – uzna, że prezydent Poroszenko zbytnio już się skompromitował i znów pojawią się w ukraińskim parlamencie amerykańscy doradcy, by przekonywać deputowanych do podjęcia „jedynej słusznej decyzji”, jak niedawno przy okazji głosowania nowelizacji ukraińskiej konstytucji. Zwłaszcza, że zamieszanie prezydenta w aferę „Panama Papers” nie ułatwi sformowania nowej koalicji parlamentarnej, a co za tym idzie powołania nowego rządu. A Obama taki warunek udzielenia amerykańskich gwarancji na 3 transzę kredytu dla Ukrainy postawił Poroszence kilka dni temu. Amerykański prezydent domagał się też od Poroszenki przyspieszenia reform i bardziej zdecydowanej walki z korupcją. Czy Poroszenko, o którego skorumpowaniu i nieudolności mówi się coraz głośniej, jest w stanie te warunki spełnić? Przedterminowe wybory coraz realniejsze? Możliwe, że nie tylko parlamentarne, ale i prezydenckie. Sam Poroszenko, do tej pory twierdzący, że robi wszystko by do nich nie dopuścić, po ujawnieniu „Panama Papers” wręcz zagroził, że jeżeli szybko nie dojdzie do sformowania nowej koalicji i powołania nowego rządu, nie pozostanie mu nic innego jak rozpisać te wybory. Wielu obserwatorów ukraińskiej sceny politycznej uważa, że one i tak niewiele zmienią, bo obecne elity polityczne Ukrainy nie są w stanie przełamać władzy oligarchów, zwalczyć wszechobecnej korupcji i przeprowadzić reform, które pozwoliłyby wydźwignąć kraj z upadku gospodarczego. Zwracają uwagę, że sytuacja czterdziestopięciomilionowego narodu ukraińskiego jest coraz gorsza. Społeczeństwo jest u kresu wytrzymałości. Prędzej czy później należy więc spodziewać się kolejnych, gwałtownych przełomów.
*Korporacje offshore – unikające opodatkowania lub zmniejszające opodatkowanie do minimum poprzez rejestrowanie firm w tzw. rajach podatkowych – krajach gdzie opodatkowanie jest najniższe. W gospodarce wolnorynkowej, której celem jest przecież maksymalizacja zysku takie postępowanie jest jak najbardziej legalne. Inna rzecz, gdy dotyczy to polityków z „najwyższej półki”. W ich przypadku ustawodawstwo większości krajów w ogóle zabrania prowadzenia działalności biznesowej, a już korzystanie z możliwości niepłacenia podatków traktowane jest, jako zdrada narodowa. I to jest właśnie casus Poroszenki. Ukraińcy oburzeni są szczególnie tym, że ich prezydent dbał w ten sposób o swoje interesy zakładając firmy w rajach podatkowych w okresie, kiedy w Donbasie trwały krwawe walki z prorosyjskim separatystami.