Dooda zawetował „lex Czarnek” niechybnie dlatego, że myśli już o swoim międzynarodowym „życiu po życiu”.
Póki co, ważne że wywalił TO PiSkom w kosmos. W telewizyjnym saloniku poruczników Karnowskich piso-publicyści nawet się nie kryli ze złością na Doodę i sugerowali Czarnkowi trwanie w uporze. Co do ustawy sądowej warunkującej wpływ pieniędzy z KPO, trwa tęgie zamieszanie. Pinokio dąży do jej przeforsowania, Ziobro stanowczo odmawia, a Dooda i Kierownik Kraju zgłaszają obiekcje.
********
Ledwo w poniedziałek wieczorem nagłośniony został wynik sondażu poparcia dla sił politycznych przeprowadzonego przez Kantar Public, w którym KO ma 10-procentową przewagę nad PiS, a Lewica jest trzecia z 10-procentowym wynikiem, a już nazajutrz odpór temu dało rządowe CBOS, gdzie jest wręcz przeciwnie. To PiS ma analogiczną przewagę nad KO, a Lewica nie wchodzi do parlamentu. Do tych wszystkich sondaży trzeba mieć daleko idący dystans, o co apeluje nie od dziś profesor Radosław Markowski, najlepszy w Polsce znawca sondaży. Niestety, minęły już te poczciwe czasy, gdy sondażownie, choć dysponowały prymitywniejszymi niż dziś możliwościami, miały na celu INFORMOWANIE opinii publicznej o strukturze poparcia. Obecnie są już tylko narzędziem walki politycznej i jeśli chcielibyśmy dowiedzieć się czegokolwiek zbliżonego w tym względzie do jakiejś prawdy, to trzeba by sięgnąć do wyników badań zamawianych na użytek wewnątrzpartyjny.
********
W Lublinie draka jak z barejowego „Misia”, a wszystko – jak to się mawia – „w rodzinie”. KUL-owsko-PiS-owskiej rodzinie. W rodzinnym mieście Bigosu ma stanąć pomnik, jakżeby inaczej, Lecha. Ma stanąć także za zgodą miejscowej PO, która w Lublinie akurat tak się tak różni od PiS, jak różnią się od siebie dwie krople wody. Jak się wydaje, może chodzić o to, że żona miejscowego platformerskiego prezydenta Żuka jest dyrektorką tutejszego muzeum, które podlega kulturalnemu resortowi Glińskiego. Małżonek pilnuje się więc, by jakimiś nieprzemyślanymi ruchami nie narazić małżonki na utratę atrakcyjnej posady. Wróćmy jednak do wspomnianej wyżej draki. Otóż, aby zrobić miejsce dla Lecha, usunięto niewielki, skromniutki pomniczek Idziego Radziszewskiego, pierwszego rektora KUL. Na to zbiesił się Budzik, biskup lubelski i zaprotestował przeciw tej PiSowskiej samowolce, tym bardziej że Budzika, który z urzędu jest Wielkim Kanclerzem KUL, nawet nie zapytano o zgodę w tej sprawie, czyli popełniono gigantyczną bezczelność i nietakt. Na to inicjatorzy pomnika zaproponowali, że tę nędzną pomniczynę-figurkę Idziego przeniosą w „godne miejsce”, czyli na dziedziniec KUL, tam mniej więcej, gdzie Wojtyła cmoka na klęczkach Wyszyńskiego w pierścień. Na to Budzik, dotąd niespotykanie spokojny człowiek, zbiesił się jeszcze bardziej i ponoć Idzi ma zostać ponownie zmontowany i pozostać tam, gdzie go pierwotnie postawiono.
*********
W wywiadzie na temat galopującej laicyzacji w Polsce dyrektorka CBOS Grabowska powiada: „Na początku zmiany były nieznaczne, bardzo powolne, przyspieszają w roku 2017, 2018, gdy procesy odchodzenia od wiary i od Kościoła stają się bardziej wyraziste. Polska rzeczywistość polega na tym, że zmiany w religijności od 5-7 lat zachodzą szybciej, niż to było wcześniej”. Czy z tego wniosek, że Kościół winien jest PiSkom dużą buźkę i dużą wódkę?