Rządy PiS otaczają szumowiny. To być może pierwszy rząd w dziejach Polski, który w takiej skali ma poparcie ze strony ludzi agresywnych. Brutalne, wulgarne ataki na prywatne osoby rozwieszające plakaty z poparciem dla opozycyjnego kandydata, ataki fizyczne na oponentów, na wiecach i poza wiecami, n.p. na posłankę KO Magdalenę Filiks, na środowisko gejów w Krakowie i przedstawicieli Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Żadna z rządzących w przeszłości formacji politycznych, ani SLD w koalicji z PSL, ani PO w koalicji z PSL, ani nawet postsolidarnościowa AWS ani nie wygenerowały, ani nawet nie próbowały skupić wokół siebie w takiej liczbie ludzi pozbawionych elementarnej kultury i hamulców. A może po prostu ta formacja en bloc jest właśnie taka?
W czasie kampanii prezydenckiej urósł katalog gaf, przeinaczeń, kiksów Adriana, który wskazuje, że jest to człowiek o nikłej wiedzy i świadomości. Pamiętamy kompromitującą, publiczną wpadkę – w obecności prezydenta Niemiec Franka Waltera Steinemeiera – gdy „dziwił się”, że w sklepach można nabyć tylko żarówki energooszczędne, a nie także „tradycyjne”. To świadczyło o totalnym niezrozumieniu elementarnego sensu walki z globalnym ociepleniem i katastrofą klimatyczną (to tak jakby dziwić się, dlaczego w wegańskiej restauracji serwują wyłącznie dania wegańskie, a nie również mięsne). Ostatnio wyskoczył jak „Filip z konopi” z kwestionowaniem sensu obowiązkowych szczepień, a niedługo potem ze stwierdzeniem, że Polska jest „stowarzyszona” z Unią Europejską, co już jest jaskrawym przykładem kompromitującej niewiedzy. „Stowarzyszone” z Unią Europejską jest np. Mołdawia, Polska od 2004 roku jest pełnoprawnym członkiem wspólnoty. Późniejsze mętne tłumaczenia wpadek przez Adriana, tylko pogłębiają przekonanie wyrażone w pierwszym zdaniu.
Adrian, jeżdżąc od miejscowości do miejscowości, jak zwykle wydzierał się w niebogłosy, co dla mnie, od bardzo już dawna, jest trudne do zniesienia, ale do czego jednak już zdążyła nas przyzwyczaić. Jednak to, co wyprawiał złotousty Pinokio Morawiecki, to jest coś dotąd niebywałego. Nie tylko jeździł po kraju niczym komiwojażer i rozdawał promesy (ktoś przytomnie zapytał, czy rozdawania czeków bez pokrycia nie jest formą przestępstwa), ale wykrzykiwał jak oszalały jakieś personalne inwektywy pod adresem Rafała Trzaskowskiego, tworzył dziwne neologizmy (np. „trzasko beton”). Cały był rozemocjonowany, rozhuśtany. Robiło to bardzo nieprzyjemne wrażenie. Bigos zastanawia się, co teraz Mateo ze sobą zrobi skoro kampania zakończona. Może jakaś strefa relaksu z daleka od bieżączki dnia codziennego? Wszak chłopina nerwy ma stargane na amen.
Adrian wydzierał się (powiedzieć, że on krzyczy to za delikatne określenie), że „Niemcy chcą wpływać na wybór prezydenta” i że „to podłość”. Podłość!!!? Jaka podłość? A kim są, do cholery, ci Niemcy!!? Pomijając już to, że w artykule „Faktu”, gazety wydawanej przez koncern z udziałem niemieckiego, ale także szwajcarskiego, a nade wszystko amerykańskiego kapitału podano tylko nagie fakt, czy owi współcześni „Niemcy”, to jacyś Krzyżacy, hakatyści czy naziści? Niemcy, którzy trwale wyciągnęli twarde konsekwencje ze swojej przeszłości, są dziś demokratycznym państwem praw i wolności obywatelskich bacznie strzegącym tych standardów. Są życzliwym sąsiadem Polski i jej najważniejszym partnerem w Unii Europejskiej. To taka uwaga na marginesie, ważniejsza w kontekście wrzasków Adriana zdaje się być planowana ofensywa obozu rządzącego na media, nieprzynależące do mediów państwowych. Bigos tygodniowy będzie obserwował (dopóki będzie mógł)przebieg zdarzeń, informując o nich PT Czytelników.
Jest jeszcze jedno środowisko, które ani chybi stanie się obiektem ataku PiS, gdy wygrał Adrian, a o którym prawie się nie mówi w tym kontekście. To środowisko naukowe, które jak wiadomo generalnie jest antypisowskie. Otóż po odrzuceniu przez komisję uniwersytecką aspiracji profesorskich Zybertowicza Andrzeja, będą chcieli się za to zemścić. Wskazuje na to już tylko reakcja Glińskiego, pożal się Boże ministra kultury, co profesury w geście solidarności planował się zrzec.
Wieczór wyborczy uświetniła swoją obecnością Kinga Dudówna, udane dziecię Adriana. Wróciła, chwilowo jak się zdaje, z Wielkiej Brytanii, gdzie pracuje i mieszka, aby wesprzeć i dać głos. Bigos tygodniowy jest pod wrażeniem tego głosu, zwłaszcza, że słuchał tego głosu zadziwiony i z mętlikiem w głowie. Bigos ma problem z ustaleniem, do kogo Kinga kierowała swe słowa dotyczące tolerancji? równości? szacunku? Czy w ogóle ma wiedzę co w czasie kampanii czynił i mówił Adrian i jego poplecznicy? Bigos tygodniowy stary jest bardzo, ale słuch ma jeszcze niezły i pochlebia sobie że rozumie co się mówi w języku polskim i śmie wątpić czy Kinga faktycznie wie co się w Polsce działo i dzieje i czy miało i ma dla niej jakiekolwiek znaczenie. Bigos uważa, że nasze sprawy są tak naprawdę poza Dudówną, wszak Wielka Brytania czeka, a tam to o czym mówiła ze sceny powyborczej jest standardem, normalnością. Zatem powodzenia Miss Duda na brytyjskiej ziemi, my tu zostajemy…
W dniu 13 lipca 2020r. PKW podała, że Duda Andrzej został wybrany prezydentem, osiągnął 51,03 procenta głosów, zaś Rafał Trzaskowski 48,97 procenta głosów.
Nie wiem, czy koincydencja faktu zamknięcia tygodnika „Fakty i mity” z tym co zaszło 12 lipca jest przypadkowa czy nieprzypadkowa (mam co do tego podstawy do pewnych wątpliwości), ale wydarzenie to jawi mi się jako groźne memento przed śmiertelnym zagrożeniem, jakie wyłania się przed wolnymi mediami w Polsce.
Ja w każdym razie podtrzymuję swoje członkostwo w stronnictwie „ośmiu gwiazdek”. Należę do niego od samego początku.