I oto mamy to, o czym pisałem przed wyborami: ośmielona przez zwycięstwo PiS policja zaostrza prześladowania lewicowej opozycji. Za flagi na pomnikach dwie osoby trafiły „na dołek”, by czekać na przesłuchanie niczym sprawcy morderstw.
To wszystko efekt przenikania pisowskiej nienawiści wobec mniejszości/lewicy do aparatu państwa. Zachęcona policja będzie jeszcze chętniej chronić narodowców, pałować lewicowych działaczy i liczyć przy tym na wynagrodzenie ze strony coraz bardziej sfaszyzowanych służb państwa.
Prawo jest skonstruowane tak, że prawicowej przemocy nie widać. Ofiary aborcji w aborcyjnym podziemiu i ofiary np. wśród osób, które pragną zmienić płeć (przejść tranzycję) są totalnie niewidzialne. Można doprowadzić do 1000 zgonów niezamożnych kobiet i 1000 samobójstw osób transseksualnych lub homoseksualnych, i absolutnie nikt nie będzie odpowiedzialny, a władza jeszcze dokręci śrubę w państwowej walce z „ideologią LGBT” i „lewactwem” oraz „marksizmem kulturowym”.
To, że zatrzymanie ciężarówki rozpowszechniającej mordercze hasła zapobiega śmierci jest więc zupełnie przeźroczyste, bo władza dobrze wie, jak unikać odpowiedzialności, tworząc jednocześnie obóz dla kobiet i osób LGBTQIA+. Tak działa obecne prawo. Pokazowe policyjne zatrzymania są totalną hipokryzją, bo nikt nie stosuje takiej siły wobec kleru kryjącego pedofilię, czy prawicy, której polityki prowadzą do śmierci kobiet. Ale przede wszystkim są one efektem działania fatalnego prawa, w państwie rządzonym przez fundamentalistów i religijnych radykałów, którzy nauczyli się zacierać ślady, chować trupy do szafy i udawać niewiniątka.
I jeden akcent optymistyczny: uważam, że w Polsce miłość do policji nie jest taka wielka. Społeczeństwo od prawa do lewa brzydzi się policyjną przemocą, a widok policjantów rzucających się na tęczową młodzież i masowe zatrzymania kojarzą się w Polsce… kiepsko. Za to aktywiści udowodnili, że nie są wcale tylko paroma „ludźmi od wieszania tęczy”, ale prawdziwym ruchem gotowym do obrony własnych przekonań i walki o sprawiedliwość. To był wielki pokaz siły i wspólnoty, nie słabości!