9 grudnia 2024

loader

Damy radę!

Pisząc zeszłowtorkowy tekst byłam przekonana, że kiedy dzisiejszy będę mogła poświęcić rządowemu programowi ochrony przed skutkami epidemii. Bo przecież zapowiedzi były, prezydent nawet cudny tytuł wymyślił „Tarcza antywirusowa”. Niestety. Tytuł jest, treści brak.

Jest za to zapowiedź posiedzenia sejmu w najbliższy piątek. Sejm, kiedy to piszę nadal nie wiadomo w jaki sposób przeprowadzone będzie zgromadzenie 460 osób, w znacznej części z tzw. „grupy ryzyka ze względu na wiek” ma uchwalić ustawę, czyli tę „Tarczę”. W trybie ekstraordynaryjnym, bo ochrona ludzi tracących z dnia na dzień środki do życia jest absolutną koniecznością. Sejm, czyli ludzie, uchwalić, czyli najpierw się z treścią zapoznać, a następnie nad nią pracować, udoskonalić i uchwalić, a potem odesłać do Senatu. Jak? – pytam, i nie ja jedna to pytanie zadaję. Jest późny, poniedziałkowy wieczór. Projektu nie ma. A od tego co zostanie uchwalone zależy byt milionów ludzi. Bo niestety „dobrobyt” w Polsce rządzonej przez PiS jest dla znakomitej większości Polek i Polaków jak horyzont. Im oni bardziej próbują sięgnąć, tym on się oddala. Prawie połowa obywatelek i obywateli żyje z dnia na dzień i nie ma żadnych oszczędności. Żadnych! To ci co żyją od zlecenia, do zlecenia, samozatrudnieni, kosmetyczki, fryzjerzy, ale także młodzi dziennikarze, muzycy, aktorzy albo trenerzy, zwani czasem z angielska coach. Kołczem być jakoś się dawało gdy firmy zlecały rozmaite badania, szkolenia, imprezy. Firmy stanęły, widmo głodu zagląda w oczy milionom młodych z kredytami na głowach, za to bez żadnego zabezpieczenia. Więc trzeba tę Tarczę pilnie uchwalić – tylko nie wiadomo o niej zbyt wiele. Wiele wskazuje, że ochroni ona raczej banksterów niż prekariuszy. Wiadomo!

Z innych pewników za absolutnie udowodniony uważam też ten, że Jarosław Kaczyński nie jest żadnym wielkim strategiem politycznym, żadnym guru ani nawet zrozpaczonym po wielkiej stracie starszym panem o dobrym sercu. Kochającym zwierzęta, uczciwym, oddalonym od realiów i nieco smutnym. Jarosław Kaczyński w dwu wywiadach dla RMF i PAP ujawnił obrzydliwa twarz politycznego cynika i łotra. Kiedyś, gdy słyszałam opowieści o tym jak to on brata na śmierć …. prosiłam o niepowtarzanie głupich, niesprawdzonych i krzywdzących plotek. Teraz, kiedy prezes z zimną krwią chce posłać nas do urn wyborczych, a jednocześnie wszyscy, w tym także jego rząd powtarza – nie wychodźcie – bo tylko tak uchronicie siebie i innych, a kilkadziesiąt tysięcy ludzi już objętych jest kwarantanną, wiem. To nie jest ogarnięty nieprzemijającą żałobą brat, to socjopata, dla władzy skłonny poświęcić wszystkich. I jak to często u socjopatów bywa – tchórz, kryjący się za plecami innych przed jakąkolwiek odpowiedzialnością. Za plecami biskupów. Bo pytany o to czy należy teraz chodzić na mszę – tysiące osób podpisały petycje o zamkniecie kościołów, żeby ograniczyć rozprzestrzenianie się zakażeń, Kaczyński odpowiada cynicznie „Nie ma zakazu. Biskupi nie mówią: „nie chodźcie do kościoła”. Biskupi mówią, że „dajemy wam dyspensę”, to przecież nie jest wezwanie do niechodzenia, tylko stwierdzenie, że można nie chodzić.” Prezydenta – „uważa, że wybory powinny się odbyć. Bo gdyby uważał inaczej, to z całą pewnością podjąłby odpowiednie działania”. Rządu. Nawet niemądrych samorządowców, którzy zafundowali w kilku gminach wybory uzupełniające. Na szczęście frekwencja była niska. Skutki mogą być straszne, wirus ma 14 dniowy okres inkubacji. Za to dla prezesa te wybory, w których zdecydowało się wziąć udział w sumie pewnie kilkaset osób są dla Kaczyńskiego dowodem na to, że wybory prezydenckie nie tylko powinny się odbyć 10 maja, ale dla ich odłożenia w czasie przez wprowadzenie stanu epidemii „nie ma żadnych przesłanek”. Kłamie, oszukuje, drwi z politycznych konkurentów, dzieląc ich na „tych co naprawdę się liczą” i pozostałych i z nas wszystkich opowiadając o urnach wyborczych, które można by dostarczyć do osób w kwarantannie. A na koniec ujawnia – „oczywiście byłoby to – dodam – niezwykle niekorzystne, żeby prezydent i premier byli z różnych obozów politycznych i się spierali. Jest tak, że potrzebujemy dzisiaj wśród innych warunków skutecznego przeciwstawiania się kryzysowi, także politycznej stabilizacji”.
Władza, tylko władza w rękach ludzi mu całkowicie powolnych jest jedynym celem prezesa. Dążenie do podporządkowania wszystkiego i wszystkich za każdą, nawet najwyższą cenę, jest najważniejszą cechą osobowości socjopatycznej. Wszyscy i wszystkie jesteśmy w rękach socjopaty, który za swoje czyny i słowa nie poniesie żadnej odpowiedzialności. Jest przecież tylko jednym z 460 posłów, starszym panem lubiącym zwierzęta. Koszmar jak z najgorszego snu.

A jednak, choć dzisiaj jest trudno, przetrwamy. Wierzę w to, a umacniają moją wiarę nie szaleństwa i dyrdymały władzy, ale ludzie zwyczajni, a dziś niezwyczajni całkiem. Ci, a raczej te szyjące z oddaniem maseczki dla lekarzy, ci co docierają do opuszczonych i bezdomnych z zakupami i dobrym słowem. Ci co wpłacają by zapewnić sprzęt szpitalom i gotują dla medyków ciepłe posiłki. Ci co trwają na lekarskich i pielęgniarskich posterunkach. I ci, co na wezwanie stacji krwiodawstwa mimo zimna stali w długich kolejkach, żeby oddać krew potrzebną w szpitalach. Tak długo jak jest możliwe stanie 4 godziny pod stacją krwiodawstwa, żeby podzielić się z kimś całkiem nieznanym i obcym własną krwią, nikt nas nie pokona! Damy radę! Dbajcie o siebie i pamiętajcie #zostańwdomu.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Nie zarażamy

Następny

Wiarygodność i poszkodowanie

Zostaw komentarz