30 listopada 2024

loader

Flaczki tygodnia

Flaczki tygodnia

GadzinowskiTrbuna

Codziennie prezes Kaczyński sprzedaje życie kilkuset Polaków za utrzymanie władzy.

Zrezygnowała Rada Medyczna przygotowująca panu premierowi Morawieckiemu i jego ministrom strategie walki z pandemią. Rezygnacja od tygodni wisiała w powietrzu, bo rząd, a zwłaszcza wicepremier ds. bezpieczeństwa narodowego, zaleceń Rady nie słuchał. Dlatego można rzec, że dymisja Rady niewiele zmieni. Bo Rada była takim propagandowym kwiatkiem do kożucha. Argumentem,że rząd ma poważne zaplecze naukowe, a nie tylko szantażujących go płaskoziemców. Kroplą, która przechyliła kielich goryczy i skłoniła członków Rady do rezygnacji był brak reakcji władz na skandaliczną działalności małopolskiej kurator oświaty Nowak oraz tolerowania aktywnych anty szczepionkowców w administracji państwowej, rządzie i parlamencie. Aby zatrzeć złe wrażenie wywołane dymisją Rady, pan minister zdrowia Niedzielski obiecał, że w poniedziałek 17 stycznia zademonstruje „Nową formułę Rady Medycznej przy premierze”. Szklaną kulę czy przepowiednie pani kurator Nowak?

Rząd zapowiedział też korekty programu zwanego już „Polskim bardachem”. Pan prezes Kaczyński uważa, że „Polski Ład” to znakomity plan rozwojowy. Zwiększy dochody obywatelom mniej zarabiającym, dzięki niższym podatkom. Podniesie też jakość życia obywatelom żyjącym poza wielkimi metropoliami, dzięki skierowanym tam inwestycjom w infrastrukturę komunikacyjną i socjalną. Niestety „Polski Ład nie miał szczęścia”,jak zauważył pan prezes Kaczyński, bo „został natychmiast zaatakowany przez opozycję, czego się można było spodziewać. Ale atak wyszedł także z wewnątrz, i to tę zewnętrzną krytykę bardzo uwiarygodniło.” Prezes przyznał,że na wstępnie jego ludzie popełnili wiele błędów, co spowodowało „problemy wdrożeniowe”. Ale błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi. Prezes wierzy, że miliony ubogich emerytów i pracowników najmniej zarabiających już w kwietniu, najpóźniej w maju tego roku odczują poprawę swych warunków materialnych. I dlatego będą głosować na jego partię.

Opozycja, zwłaszcza ta liberalna,celnie wykorzystała błędy legislacyjne, które już na starcie zmieniły „Polski Ład” w podatkowy bardach. Wywołały chaos i niepewność finansową nawet wśród pracowników „sfery budżetowej”. Niektórzy opozycjoniści zachęceni łatwością krytyki, ogłosili już totalną klęskę „Polskiego Ładu”. Przekonują, że nikt, poza krajowymi pijaczkami, na obiecanych obniżkach podatków nie zyska. To oczywista nieprawda. Bo „Polski Ład” daje nadzieje na polepszenie losu najuboższych obywateli naszego państwa i rozwój terenów zwanych „prowincją”. Pod warunkiem, że administracja PiS nie zepsuje go. Dlatego „Flaczki” przestrzegają lewicową opozycję przed negowaniem wszystkich propozycji zapisanych w tym Polskim Ładzie. Oby nie była jak z wielce krytykowanym na początku Programem 500+.

Największym zagrożeniem dla sukcesu „Polskiego Ładu”, czyli też wzrostu poparcia wyborczego partii prezesa Kaczyńskiego, jest galopująca inflacja. Pan prezes Kaczyński już ie o tym. „Nawet ja odczuwam skutki wzrostu cen”, deklaruje w wywiadzie dla prorządowego tygodnika „Sieci”. Dodaje „martwi mnie to, zwłaszcza, że wiem przecież, iż większość Polaków zarabia mniej niż poseł, wicepremier. Podchodzimy do tego problemu z pełną powagą. Zrobimy wszystko, by ludzie wiedzieli, jakie są tego przyczyny i by ten ból społeczny z tego wynikający został zmniejszony”. Jak prominenci PiS zamierzają zmniejszyć ów „ból społeczny” swym zbolałym finansowo wyborcom? Po pierwsze uświadomią im, że „To przyszło z zewnątrz, za sprawą kosztownych programów ratunkowych w czasie pandemii i wzrostu cen nośników energii/…/ My będziemy pokazywali prawdziwe przyczyny tego zjawiska i nasze działania w dalszym ciągu będą bardzo aktywne, prospołeczne i antyinflacyjne”. To znaczy, że rząd PiS przyczyny inflacji zwali na Moskwę, Brukselę i Berlin. Podkręci w swych mediach nienawiść Do Niemców, Ruskich i eurokratów, aby tym uśmierzyć nieco „ból” swoich wyborców.

Ale nie poprzestanie na tym. Rząd zapowiedział interwencyjną, kolejną już Tarczę Antyinflacyjną 2.0. Ma ona zbić gorączkę inflacyjną w pierwszej połowie tego roku. Przynajmniej do czasu, aż emeryci i mało zarabiający pracownicy zaczną odczuwać pierwsze pozytywne skutki „Polskiego Ładu”. Potem propagandziści PiS wymyślą pewnie Tarczę Antyinflacyjną 3.0. Potem Tarczę 4.0 i tak dalej. Cyfr i liczb ci u nas pod dostatkiem. Oczywiście inflacji rząd szybko nie opanuje. Bo rzeczywiście uwarunkowana jest od czynników zewnętrznych. Przynajmniej sześćdziesiąt procent jej wzrostu jest poza kontrolą rządu w Warszawie. Pozostaje te czterdzieści procent, które już można spobować hamować. Dlatego rząd PiS chce obniżać stawki VAT, co da chwilowe, ale widoczne obniżki cen benzyny, nawozów sztucznych, niektórych produktów żywnościowych. Nadal będzie to leczenie skutków inflacji, a nie jej przyczyn. Podstawową krajową przyczyną wzrostu cen jest świadoma, konsekwentna rządowa polityka pro inflacyjna. Utrzymywania słabej polskiej waluty, bo taka nakręca eksport polskich produktów, sprzyja inwestycjom zagranicznym, a także ułatwia prowadzenia kreatywnej księgowości budżetowej. No i wrzucaniu kosztów prowadzonej już przez PiS kampanii wyborczej do budżetów przeróżnych instytucji państwowych.

Pan prezes Kaczyński gra na czas. Liczy, że pozytywne efekty Polskiego Ładu wyborcy PiS odczują znacznie wcześniej niż skutki okradającej ich portfele rosnacej inflacji. Na razie pojawiły się sondaże, które mogą go niepokoić. Zgodnie pokazują one spadek poparcia wyborczego dla PiS. Najniższe notowanie, 29 procent poparcia, wykazała rządowa sondażownia CBOS, która do tej pory zwykle zawyżała poparcie dla PiS! Inne sonażownie odnotowywały poparcie PiS na poziomie 30– 32 procent, gwarantujące partii prezesa Kaczyńskiego utratę sejmowej większości. Dziś jeszcze nie wiemy, czy jest to okresowe tąpniecie, czy już stała tendencja spadkowa. Zwłaszcza, że spadek notowań PiS nie powoduje wzrostu notowań opozycji. Rośnie jedynie odsetek obywateli, którzy nie potrafią wskazać partię na którą zagłosowaliby.

Sejm szybko przegłosował ustawę zwaną „Lex Czarnek”. Spowoduje ona podporządkowanie szkół publicznych pochodzącym z politycznego nadania kuratorom. Będą oni decydować nie tylko o programie realizowanym na zajęciach lekcyjnych, ale też o wszelkich zajęciach pozalekcyjnych. Jaki poziom intelektualny prezentują kuratorzy mianowani przez elity PiS możemy przekonać się studiując internetowe wpisy pani kurator Nowak z Małopolski. Jeśli „Lex Czarnek” wejdzie w życie to jeszcze bardziej wzmocniona podział Polski. Zamożni, wielkomiejscy rodzice będą zapisywać swe pociechy do szkół prywatnych. Tam gdzie władza czarkowych Nowaków sięgać nie będzie. Tak to szkolnictwo prywatne dostanie dodatkowego kopa do rozwoju. Dzieci z biednych domów będą chodzić do szkół państwowych, które będą wychowywać je na przyszłych kaczystów. Polska bogata i liberalna oraz Polska biedna i narodowo-katolicka będą się coraz bardziej oddalać od siebie.

Codziennie prezes Kaczyński sprzedaje życie kilkuset Polaków za utrzymanie władzy. A ściślej iluzji władzy, bo rząd PiS-u, zwany już „rządem Polakobójców”, przede wszystkim zajmuje się rozpaczliwymi próbami zwiększenia swej popularności.

Piotr Gadzinowski

Poprzedni

Prostactwo nobilitowane

Następny

Sadurski na dzień dobry