8 listopada 2024

loader

Front Jedności Narodu, cz. II

wikimedia.org

W ubiegłym tygodniu szewc Fabisiak zapowiedział kontynuację rozważań na temat wspomnianego w tytule Frontu Jedności Narodu tym razem wobec Białorusi. I tu, podobnie jak w przypadku Ukrainy, polityczne elity mówią jednym zgodnym głosem nie siląc się na próby podejmowania pobieżnych nawet analiz o bardziej wnikliwych nie wspominając. 

W stosunku do Białorusi obowiązuje pewien schemat myślowy. O prezydencie Łukaszence można się wyrażać wyłącznie negatywnie, jako że jest on  ostatnim dyktatorem w Europie a nawet, jak się wyraził Władysław Kosiniak-Kamysz, „kieszonkowym dyktatorkiem.” Dlatego też kiedy polscy politycy tudzież komentatorzy odnoszą się do wypowiedzi  Łukaszenki, to czynią to w sposób selektywny wyłuskując tylko to, co ma utrwalić jego  jednostronnie negatywny wizerunek pomijając to co im do tego wizerunku nie pasuje. Szewc Fabisiak chciałby posłużyć się dwoma przykładami. Pierwszy dotyczy stosunku do uchodźców. W listopadzie ubiegłego roku czyli mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Andrzej Duda spotkał się z bohaterskich chłopcami w mundurach mężnie strzegącymi naszych granic przed naporem kilkudziesięciu imigrantów, to Aliaksandr Łukaszenka odwiedził ośrodek dla uchodźców w miejscowości Bruzgi niedaleko przejścia granicznego z Polską. Odbył z nimi długą rozmowę, interesował się warunkami w jakich przebywają jak również zadeklarował, że mogą oni liczyć na pomoc ze strony białoruskich organów władzy. Nasi rodzimi politycy określili te wizytę jako propagandowy show. I to w dodatku – jak twierdzi stały przedstawiciel Polski przy UE Andrzej Sadoś – za unijne pieniądze. Białoruś otrzymała od Unii wsparcie w wysokości  260 tys. dolarów na pomoc migrantom, którą to kwotę przekazano działającej na Białorusi organizacji Czerwonego Krzyża. Skoro jednak Łukaszence podczas spotkania z uchodźcami towarzyszył sekretarz generalny białoruskiego Czerwonego Krzyża, to dla pana Sadosia jest ot równoznaczne z tym, że „reżim białoruski wykorzysta środki unijne dla celów propagandowych i ataku na UE”. Nie sprecyzował jednak na czym ten atak miałby polegać, ponieważ sprecyzować tego po prostu się nie da. Szewc Fabisiak zwraca w tym momencie uwagę na to, że każde przedsięwzięcie z udziałem głowy państwa, i to każdego, ma oddźwięk propagandowy. Taki sam oddźwięk mógłby nam zafundować także prezydent Duda, gdyby odwiedził któryś z ośrodków, gdzie przebywają imigranci, lecz może obawiał się tego, że usłyszy kilka słów prawdy na temat traktowania ich przez Polskę.

Nasze środki przekazy jakoś niechętnie powołują się na wypowiedzi Łukaszenki pod adresem Polaków i polskich władz. Otóż zwrócił się on do polskiego „przyjaznego i pracowitego narodu z którym zawsze żyliśmy po sąsiedzku” dodając, że zwraca się do narodu nie dlatego, że w Polsce nie ma władzy, lecz dlatego, że ta władza „oszalała, straciła poczucie rzeczywistości” kończąc tę część swego wystąpienia apelem do polskiego społeczeństwa aby przemówiło swoim władzom do rozsądku. Szewc Fabisiak uważa, że podobne odczucia ma coraz więcej obywateli naszego kraju choć raczej z innych powodów niż problem imigracyjny. Tym samym wypowiedź Łukaszenki mogliby swobodnie cytować przedstawiciele opozycji gdyby nie strach przed tym, że zostaną potraktowani jak jego sojusznicy, co w polskim światku politycznym uznawane jest za najwyższą hańbę niemal równoznaczną ze zdradą narodową. Łukaszenka odniósł się też do praktyki wypychania imigrantów poza granicę z Białorusią. – Czy to jest jakieś bydło, że ich wyrzucacie? – pytał Łukaszenka. Jak łatwo się domyślić, wypowiedź ta nie była eksponowana w polskich mediach. Nic dziwnego, była bowiem niewygodna dla tych co wypychają a przede wszystkim dla tych, co im wypychać każą.

Pół biedy, jeśli traktuje się wybiórczo relacje ze spotkania Łukaszenki z imigrantami. W końcu takie są płynące z góry dyrektywy propagandowe – zauważa szewc Fabisiak. Kiedy jednak przeinacza się jego wypowiedzi, to jest to już zwyczajne medialne oszustwo na które władza i wspierające ją przekaziory mogą sobie pozwolić zdając sobie sprawę z tego, że mało komu chciałoby się zapoznawać z oryginalnym stenogramem zwłaszcza, że jest on pisany we wrażym rosyjskim języku. Szewc Fabisiak należy do tej mniejszości, której jednak się chciało i dokonał stosownych porównań. I tak, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn twierdził, iż Łukaszenka „zapowiadał i sugerował, że będzie pomagał w atakach na polską linię graniczą” nawołując tym samym do dalszego atakowania granic Polski a także parcia na Zachód.

A co faktycznie powiedział  Łukaszenka? Otóż oświadczył, że nie będzie czynił przeszkód imigrantom  na ich drodze do Unii Europejskiej. A pomiędzy nieprzeszkadzaniem w czymś a nawoływaniem do czegoś jest, jak zauważa szewc Fabisiak, istotna różnica. W swoim wystąpieniu Łukaszenka kilkakrotnie potwierdzał, że imigranci mają prawo wyboru zarówno do powrotu do domu, jak i w dążeniu do dostania się do UE a Białoruś nie będzie w te ich prawa ingerować, nie będzie ich na siłę deportować a chcącym wracać będzie pomagać. Łukaszenka pokreślił, że uchodźcy muszą sami zadecydować o tym czy wracać do swoich krajów czy też cierpieć niedogodności w oczekiwaniu  na przedostanie się do Unii. Zadeklarował też, że dla tych, którzy chcieliby pozostać w ośrodkach na Białorusi strona białoruska będzie się starała robić wszystko aby ich czasowy pobyt uczynić choć trochę lżejszym. Natomiast, jak powiedział, „nie będziemy na nich polować ani trzymać za drutem kolczastym”. W kwestii emigracji do Unii stwierdził, że Białoruś będzie  wytrwale prosić państwa zachodnie o udzielenie pomocy w przyjmowaniu imigrantów zwłaszcza, że to one właśnie a w szczególności Niemcy są dla nich punktem docelowym. Jak łatwo zauważyć ton wypowiedzi Łukaszenki nijak suę ma do tego, co usiłują nam wcisnąć polskie elity polityczne i medialne. Oryginał w tym przypadku diametralnie różni się od nieudolnej kopii.

Niestety szczupłe felietonowe ramy nie pozwalają na to aby zająć się zapowiadanym wyżej najnowszym przykładem propagandowych manipulacji wobec wywiadu udzielonego przez Łukaszenkę rosyjskiemu dziennikarzowi telewizyjnemu. Szewc Fabisiak jest jednak na tyle upierdliwy, że powróci do tego tematu w przyszłym tygodniu.

Bolesław K. Jaszczuk

Poprzedni

Zaostrza się walka klasowa

Następny

Lewica po stronie pracowników Solarisa