Jak podały niemieckie media z początkiem maja do Rostocku dotarł pierwszy transport kolejowy z Chin, mający przecierać trasę tzw. Nowego Jedwabnego Szlaku. Nieważne, co przywiózł – z racji pandemii są to środki do walki z koronawirusem (maseczki, odzież ochronna, środki dezynfekujące) – tylko jak przebiegał jego finalny etap.
Dwanaście dni trwała podróż z Xi’an (Chiny), przez Rosję linią Trans-syberyjską do Kaliningradu nad Bałtykiem. W tym czasie pociąg pokonał ponad 10 000 km. W Kaliningradzie kontenery z wymienionymi środkami zostały załadowane na statek i drogą morską dotarły do Rostocku. Dalej kontenery pojadą już kolejami niemieckimi (Deutsche Bahn) do Duisburga i Werony we Włoszech. Część środków jest bowiem przeznaczona dla Italii.
Za całość operacji, włącznie z opakowaniem i rozpakowaniem, załatwieniem formalności cłowych i dokumentacją dla klienta odpowiadała niemiecka strona; DB Cargo i DB Schenker. Szef DB Richard Lutz nie krył w tego powodu zadowolenia. Podczas przyjęcia w porcie rostockim transportu powiedział:” Bardzo się cieszę, że możemy wesprzeć rząd federalny w walce z koronawirusem”. Jego zdaniem to milowy krok w materializacji połączeń Chin przez Rosje z Niemcami i otwarcie nowego rozdziału współpracy i handlu. To była pierwsza tego typu dostawa otwierająca cotygodniowe, regularne transporty. Tym razem – 7,4 mln maseczek i 6 kontenerów odzieży ochronnej dla Włoch.
Dziwić może (ale tylko osoby niezorientowane w meandrach polskiej polityki zagranicznej i nadwiślańskiego myślenia rządzących elit), iż transport nie przejechał koleją „na wprost” z Białorusi przez Polskę na Zachód, do miejsca przeznaczenia. Polska ustawiona obok rydwanu Waszyngtonu, bezkrytycznie i serwilistycznie trwa jako forpoczta amerykańskich interesów w Europie i Unii Europejskiej nie zważając na swe ekonomiczne i międzynarodowe interesy. Jest jednym z elementów amerykańskich zabiegów o zablokowanie chińskiej inicjatywy pod nazwą Nowy Jedwabny Szlak. Tracąc po raz kolejny źródło pewnych, stałych dochodów z racji tranzytu.
Nawet antyrosyjska Litwa, podobna do Polski tak w kwestii postrzegania zagrożeń, jak i polityki historycznej i retoryki elit, zdecydowała się na puszczenie przez swoje terytorium jednej z linii tej transportowej „autostrady” towarów z Azji do Europy i na odwrót, nie gardząc ewentualnymi wpływami do swojego skąpego budżetu. Te budżety – tak Polski jak i Litwy – po pandemii będą jeszcze bardziej skąpe, więc każdy dochód powinien się liczyć. Niestety nie dla elit rządzących Polską.
Zresztą Rosjanie mają ewentualną alternatywę dla kolejowych tras z Chin w ramach tego gigantycznego projektu. Wybudowany w ostatniej dekadzie (i ciągle rozbudowywany) port nadbałtycki w Ust’ Łudze w pobliżu Petersburga (już jest to największy port nad Bałtykiem) gdzie wraz z linią kolejowa swój koniec ma szereg ropo- i gazociągów jest rozwiązaniem, które mocno uderzyło w gospodarki trzech krajów bałtyckich. Tranzyt towarów z Rosji do portów Estonii, Łotwy i Litwy zamarł całkowicie jako retorsje na rusofobiczne zachowania i decyzje rządzących tymi byłymi republikami ZSRR elit. Tak więc Litwa choć w minimalnym stopni skorzysta na przejazdach pociągów po Jedwabnym Szlaku do Kaliningradu.
Co do nas, powtarza się sytuacja z przełomu wieków – XX i XXI – kiedy ważyły się losy budowy gazociągu tzw. Jamał II. Rząd Buzka grymasił, ogłaszał zastrzeżenia i strach przed gazociągiem oraz światłowodem mającym iść równolegle z rurą przez terytorium Polski (słynne możliwości podsłuchiwania i inwigilacji obywateli naszego kraju przez „ruskich” – choć miałaby być to inwestycja niemiecko-rosyjska). Sekundowały tym enuncjacjom rządowym media. Nawet gdy już zapadła – jako rozwiązanie zastępcze – decyzja o budowie gazociągu pod Bałtykiem – Nord-Steam I – i istniała możliwość wybudowania łącznika od wym. rury do polskiej części zachodniego wybrzeża (propozycja której patronował Aleksander Gudzowaty i jego BARTIMPEX) rządzący nie podjęli tej inicjatywy. Zignorowano również wtedy korzyści materialne i dochody budżetu w imię trudno zrozumiałych intencji i racjonalnych zamysłów.
Niestety powtarza się po raz któryś z rzędu prawdziwość sentencji Jana Kochanowskiego z >Ksiąg wtórnych< (pieśń 54) mówiąca, że „ Cieszy mię ten rym: Polak mądr po szkodzie, lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie, nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie głupi”.