Jeśli jesteś bogaczem, celebrytą i wrzucasz do puszki, a jednocześnie chcesz niskich podatków i prywatyzacji zdrowia to jesteś nie tylko hipokrytą, ale i mordercą.
Znani i bogaci przekazują na WOŚP fanty z szerokim uśmiechem. Żaden z nich nie walczy o podniesienie podatków, wyższe składki na zdrowie, czy o naprawę służby zdrowia. Magia? Nie. Prosta kalkulacja.
Te zmiany kosztowałyby ich odprowadzenie milionów do urzędu skarbowego… WOŚP jest tymczasem dużo tańsza i jeszcze daje okazję się wypromować. Po co komu anonimowe płacenie składek, skoro można zlicytować np. wyjście ze sobą na kawę? Warte najwyraźniej wszystkie te miliony złotych i zgonów.
Gdyby chociaż 10 proc. tej uwagi, którą poświęca się promocji charytatywy poświęcono społecznej walce o podniesienie wydatków na zdrowie do 7,2 proc. PKB to NAPRAWDĘ uratowano by życie setek tysięcy ludzi.
Koncerty WOŚP niech zostaną. Ale powinny zwracać uwagę na niedofinansowanie NFZ. Wolontariusze powinni zadręczać polityków PiS i roznosić ulotki informujące o tym, ile ofiar przynosi neoliberalne podejście do opieki zdrowia. A zamiast licytacji i promowania celebrytów powinny być zbierane ankiety od ludzi by wskazywali, gdzie i jakich oddziałów szpitalnych im brakuje.
Z tymi środkami i tysiącami ludzi rząd szybko musiałby się ugiąć. No ale zamiast tego lepiej pozorować, że prywatna inicjatywa i charytatywa rozwiążą problem, a publiczny system musi być niewydolny i smutny.